Romantyzm polityczny w Niemczech

advertisement
Anna Citkowska-Kimla
Romantyzm polityczny
w Niemczech
Reprezentanci, idee, model
Księgarnia Akademicka
Kraków 2010
oprawa miękka
300 stron
cena 35 zł
Praca habilitacyjna Anny Citkowskiej-Kimli wypełnia istotną lukę na polskim
rynku wydawniczym. Relacjonuje i analizuje ona stanowiska kluczowych myślicieli niemieckiego romantyzmu politycznego, przede wszystkim Novalisa
(a właściwie Georga Philippa Friedricha von Hardenberga), Friedricha Schlegla, Josepha von Görresa, Adama Müllera i Franza von Baadera.
Autorka kładzie szczególny nacisk na biograficzny kontekst poglądów tych
autorów. Anna Citkowska-Kimla stara się, oddzielając romantyzm od idealizmu, zidentyfikować pełną konstelację wpływów, jakim ulegli romantycy. I tak
wskazuje na wyraźne inspiracje Heglem, Kantem, Burke’em i innymi.
Anna Citkowska-Kimla z wielką ostrożnością formułuje tezy ogólne na
temat niemieckich romantyków politycznych. Czytelnik zainteresowany
filozoficznymi debatami uznać to może za zbytek ostrożności, oczekując
wejścia w bardziej stanowczą polemikę nie tyle z kluczowymi badaczami
romantyzmu politycznego, ile z jego filozoficznymi komentatorami, takimi
jak Carl Schmitt czy Isaiah Berlin. Filozoficzną nieśmiałość kompensuje jednak naukowa rzetelność.
Opierając się na pracach wymienionych niemieckich romantyków, autorka kreśli ogólny paradygmat romantyzmu politycznego. W sformułowanym
w ten sposób modelu dostrzeżemy bardzo przydatny szablon, za którego
pomocą zarysowany zostaje szereg tez, które – jak należy przypuszczać –
będą rozwijane w dalszej pracy badawczej autorki. Jedna z bardziej intrygujących spośród nich głosi, że w romantyzmie politycznym zakorzeniony
był… polityczny realizm (s. 265). Autorka stara się romantyzmowi oddać
sprawiedliwość, nie daje się jednak porwać jego sugestywności. Przeciwnie,
zachowuje względem niego wyraźny dystans. Nie poprzestaje na deklaracjach omawianych myślicieli w kwestii ich własnych stanowisk. Nie wierzy
na przykład Baaderowi, który przeciwstawiał się koncepcjom Rousseau,
i wskazuje wyraźnie błędy w interpretacji dzieł tego ostatniego. Stwierdza faktyczne podobieństwo przekonań romantycznych do idei zawartych
w Umowie społecznej (s. 114). Omawiana tu monografia jest pracą zwięzłą,
266
Kompressje
konkretną i systematyczną – chciałoby się powiedzieć – na wskroś nieromantyczną. To stanowi jej ogromną zaletę, gdyż przynajmniej częściowo
udostępnia myśl romantycznopolityczną tym, dla których jej oryginalna forma jest trudna do przyswojenia. Takie podejście można jednak uznać także za pewną wadę, gdyż uniemożliwia ono wczucie się w atmosferę tego
nurtu – podaje go na sucho i z rezerwą. Wadą publikacji są też niestety
błędy edytorskie.
Romantyzm w swoim niemieckim wydaniu kojarzony jest z ruchami reakcyjnymi po Rewolucji Francuskiej. Najczęściej dostrzega się inklinacje
prawicowe romantyków. Bliższe prawdzie wydaje się jednak wyniesione
z lektury omawianej pracy i sygnalizowane delikatnie przez jej autorkę
twierdzenie, że romantyzm polityczny był kolebką nowoczesnej polityki –
nie tylko myśli politycznej, ale i nowoczesnej polityki w ogóle. Domniemany moment narodzin nowoczesności – Rewolucja Francuska – był wąskim
gardłem ewolucji idei politycznych Zachodu. Ostatecznie w kontekście rewolucji romantyzm polityczny okazuje się wspólnym przodkiem niemal każdego nurtu ideowego nowoczesności. Jego wyraźne rysy dostrzec można nie
tylko u konserwatystów, chadeków i nacjonalistów (zachowawczość, solidaryzm, elityzm, tradycjonalny antykapitalizm), lecz także w liberalizmie (woluntaryzm i maksymalizm moralny wspierający ducha obywatelskiego nieposłuszeństwa) oraz w lewicowym radykalizmie rewolucyjnym, także – jeśli
wierzyć Berlinowi – w jego marksistowskim wydaniu (idea wyzwolenia i jedności ludzi, mistycyzm postępu). O „politycznym ekumenizmie” romantyzmu
i zarazem niezwykłej mocy sprawczej najlepiej świadczą losy romantycznej
wizji zjednoczonej Europy. Ta niegdyś pożałowania godna utopia jest teraz
realizowana z pewnym powodzeniem i przyznają się do niej przedstawiciele
niemal wszystkich nurtów.
Prawnicze doktryny oświecenia były kulminacyjnym osiągnięciem przedrewolucyjnej fazy nowożytności. Choć podminowały one ideowe fundamenty ancien régime, nie nadawały się zupełnie do poruszania się w ładzie, któ-
U Schlegla, widać wyraźnie ufundowanie nowoczesności
– ufundowanie w romantycznej ironii
ry wyłonił się z rewolucyjnej zawieruchy. Za to u romantyków, szczególnie
u Schlegla, widać wyraźnie ufundowanie nowoczesności – ufundowanie
w romantycznej ironii, w pewnej ambiwalencji do „strasznej groteski epoki”.
To romantyczny dyskurs w swojej nieodpowiedzialnej „poetyzacji polityki”
najbardziej odpowiadał duchowi nowoczesnej debaty publicznej. Znamienne,
że to właśnie stosowane przez Schlegla – a do tamtej pory traktowane jako
degradujące – pojecie „demokracji” wyparło antycznie kojarzoną „republikę”
w opisie ustroju nowoczesności.
Lektura omawianej książki skłania jeszcze do uznania, że sami romantycy – w swoich dziełach i biografiach – stanowią podstawę nowoczesnego
Kompressje
267
podziału socjopolitycznego, który jeszcze bardziej właściwy jest dla naszej
ponowoczesności. Podział ten przetrwał wszystkie doraźne podziały frakcyjne i partyjne na państwo i Kościół, burżuazję i arystokrację, miasto i wieś,
pracodawców i pracobiorców. Chodzi o podział, który zrozumieliśmy dopiero
po 1968 roku – podział na młodych i starych. To właśnie wtedy zbuntowana
młodzież w kinach w USA i Europie usłyszała z ust Charltona Hestona: „Pamiętaj, nigdy nie ufaj nikomu po trzydziestce”. Ten właśnie podział – mieszczący się w życiorysie niejednego romantyka – wyznaczał stosunek do kluczowych problemów politycznych. Rewolucyjny zapał z wiekiem przechodził
w konserwatywny legitymizm, entuzjazm wobec demokracji ustępował zwrotowi ku autorytetowi. Romantyzm polityczny wydaje się wprost ociekać patosem i mistyczną powagą, od intelektualnej ociężałości wybawia go jednak
jego dystans do rzeczywistości. To właśnie „romantyczna ironia” jest w stanie
ogarnąć „antytetyczny charakter bytu”.
Romantyzm polityczny jest nurtem o wiele bardziej żywotnym, niż mogłoby się wydawać. Jego wpływy są właściwie wszechobecne. W pewnym sensie
praca Anny Citkowskiej-Kimli może być podręcznikiem autopsychoanalizy dla
niejednego środowiska na polskiej scenie intelektualnej. Takiego podręcznika
nie może zabraknąć w bibliotece żadnego intelektualisty, nawet tego, któremu
do romantyków daleko – choćby po to, by uświadomił sobie, jak wiele sam ma
z romantyka.
Michał Zabdyr-Jamróz
Michael Novak
Boga nikt nie widzi
Noc ciemna ateistów i wierzących
przeł. Małgorzata Pasicka
Znak
Kraków 2010
428 stron
oprawa miękka
44,90 zł
Nowa książka Michaela Novaka jest dość interesującą polemiką z myślicielami ateistycznymi: Richardem Dawkinsem, Christopherem Hitchensem, Samem Harrisem i Danielem Dennettem. Książka Novaka – katolika, jednego
z czołowych amerykańskich myślicieli konserwatywnych – nie zawiera jednak
tylko doraźnej apologetyki, ale oferuje oryginalną wizję wiary, jej relacji wobec
rozumu, a także dialogu między wierzącymi a niewierzącymi.
268
Kompressje
Tytuł książki sugeruje, że rozważania autora będą odwoływały się do tradycji teologii negatywnej i mistyki. „Boga nikt nie widzi”, ponieważ przekracza
nasze możliwości pojmowania, „nie jest dostępny na naszej częstotliwości”
(s. 36). Jedyna droga do Boga to via negativa. Wiara zawiera jako swój element konstytutywny ciemność – doświadczenie opuszczenia, niepewności
i duchowej samotności. Dojrzałość wiary wymaga wyjścia na pustynię (s. 25).
Mistycy katoliccy, św. Jan od Krzyża, św. Teresa z Ávili czy św. Matka Teresa
z Kalkuty, dobrze opisali to doświadczenie „nocy ciemnej”. Chrześcijański Bóg,
pisze Novak, jest Bogiem Absurdu (s. 76) – jego świat, pełen okrucieństwa
i niedoskonałości, został odkupiony przez Syna, który poniósł śmierć godną
złoczyńcy. Chrześcijaństwo nie daje pocieszenia, ale wskazuje na konieczność
doświadczenia krzyża (s. 75–76).
Zarówno wierzący, jak i niewierzący tkwią w ciemności. „Ateista nie widzi
Boga – ale wierzący też nie” (s. 383). Doświadczenie absurdu jest wspólne jednym i drugim – wystarczy poczytać Camusa i Sartre’a. Ani ateiści, ani teiści nie
są pewni odpowiedzi na kluczowe egzystencjalne pytania. Ciemność powinna
uczyć obie strony skromności i umiejętności stawiania pytań, a także, przede
wszystkim, rozmowy (s. 384–385).
Tej skromności zdecydowanie zabrakło, zdaniem Novaka, przedstawicielom „nowego ateizmu” w rodzaju Dawkinsa, Dennetta czy Hitchensa.
Autor określa ich twórczość, dość adekwatnie, mianem „literatury pogardy”
(s. 385) i wskazuje, że ci wybitni w swoich dziedzinach specjaliści wykazują
się zaskakującą ignorancją i zaślepieniem, kiedy przychodzi im pisać o religii (s. 73). Novak wskazuje na liczne przykłady tej ignorancji. W rozdziale Bóg
a projekt pokazuje na przykład, dlaczego teoria doboru naturalnego nie jest
alternatywą dla koncepcji Bożego projektu. Takie przeświadczenie, które
można znaleźć u Dawkinsa czy Dennetta, opiera się na mylnym założeniu, że
Bóg i ewolucja są dwoma odrębnymi wyjaśnieniami tego samego zjawiska,
podczas gdy w rzeczywistości są to pojęcia z zupełnie różnych poziomów.
Ewolucja może być po prostu metodą, za pomocą której Stwórca porządkuje
świat (s. 240–241).
Interesujące są również rozważania na temat końca ery sekularyzmu.
Tutaj Novak odwołuje się do dwóch myślicieli: Irvinga Kristola i Jürgena Habermasa. Kristol wskazał na istotne braki stanowiska sekularystycznego.
Po pierwsze, filozofia świeckiego humanizmu nie jest w stanie dostarczyć
ugruntowania dla kodeksu moralnego, którym mogłoby posługiwać się społeczeństwo (s. 362). Po drugie, społeczeństwo, w którym powszechne jest
przekonanie o bezsensowności życia, nie może budować stabilnej przyszłości (s. 363). Z kolei Habermas wieszczy nadejście epoki postsekularnej,
w której sekularyzm utraci swoją dominującą rolę i będzie musiał traktować
wierzących jak równorzędnych partnerów w dyskusji (s. 378–380), a także
uznawać religijne korzenie takich „świeckich” pojęć, jak „solidarność”, „autonomia”, „emancypacja” czy „indywidualność” (s. 354). Za Habermasem Novak wskazuje na totalistyczne tendencje liberalnego państwa, które wywiera
Kompressje
269
Download