Kszta*towanie si* spo*ecze*stwa i jego instytucji

advertisement
Kształtowanie się społeczeństwa
i jego instytucji
Monteskiusz, Smith,
Kant, Hegel
Honor porusza wszystkie cząstki
ustroju państwowego; spaja je siłą
swego działania; dzięki niemu
każdy dąży do dobra
powszechnego mniemając, iż goni
jedynie za własnym interesem.
(Monteskiusz, O duchu praw, przel. T. Boy-Żeleński, przejrzał i
uzupełnił M. Sczaniecki, PWN, Warszawa 1957, t. II, ks. III, r.VII,
s. 57-58.)
Bogaci wybierają z kopca jedynie to, co jest
najcenniejsze i najprzyjemniejsze. Spożywają
niewiele więcej niż człowiek biedny i pomimo
naturalnego samolubstwa i zachłanności,
choć mają na względzie jedynie własną
wygodę, choć jedynym celem wysuwanym
wobec kroci zatrudnianych do ciężkiej pracy
ludzi jest zaspokojenie ich własnych czczych
nienasyconych pragnień, dzielą z biedakami
produkt ich wkładu do pomnożenia zbiorów.
Niewidzialna ręka prowadzi ich do dokonania
nieomal takiego samego podziału artykułów
pierwszej potrzeby, który by następował,
gdyby podzielić ziemię na jednakowe części
między wszystkich jej mieszkańców i w ten
sposób samorzutnie i bezwiednie przyczynia
się do zwiększenia korzyści społeczeństwa i
dostarcza środków do rozmnażania
gatunków.
(A. Smith, Teoria uczuć moralnych, przeł. D. Petsch, Warszawa 1989, cz. IV, r. II, s.
272-273.)
Ale każdy człowiek umieszcza swój kapitał w
wytwórczości jedynie ze względu na zysk...
Ponieważ zaś każdy człowiek stara się, jak
tylko może, aby użyć swego kapitału w
wytwórczości krajowej oraz tak pokierować
tą wytwórczością, ażeby jej produkt
posiadał możliwie największą wartość,
przeto każdy człowiek pracuje z konieczności
nad tym, by dochód społeczny był jak
największy. Co prawda nie zamierza on na
ogół popierać interesów społecznych ani też
nie wie, w jakim stopniu je popiera.
Kiedy woli popierać wytwórczość krajową,
a nie zagraniczną, ma wyłącznie na
uwadze swe własne bezpieczeństwo, a
gdy kieruje wytwórczością tak, aby jej
produkt posiadał możliwie najwyższą
wartość, myśli tylko o swym własnym
zarobku, a jednak w tym, jak i w wielu
innych przypadkach, jakaś niewidzialna
ręka kieruje nim tak, aby zdążał do celu,
którego wcale nie zamierzał osiągnąć.
Społeczeństwo zaś, które wcale w tym nie
bierze udziału, nie zawsze na tym źle
wychodzi. Mając na celu swój własny interes
człowiek często popiera interesy
społeczeństwa skuteczniej niż wtedy, gdy
zamierza im służyć rzeczywiście. Nigdy nie
zdarzyło mi się widzieć, aby wiele dobrego
zdziałali ludzie, którzy udawali, iż handlują
dla dobra społecznego.
(A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, PWN, Warszawa
1954, tłum. zbiorowe, t. II, ks. IV, 2, s. 45-46)
Teza czwarta
Środkiem, jakim posługuje się przyroda w tym
celu, ażeby mogły się rozwinąć wszystkie dane
przez nią ludzkości zadatki, jest ich antagonizm w
społeczeństwie, który staje się w ostatecznej
instancji przyczyną prawidłowego porządku
społecznego. - Przez antagonizm rozumiem tutaj
aspołeczną towarzyskość ludzi (die ungesellige
Geselligkeit der Menschen), tzn. cechującą ich
skłonność do życia społecznego, łączącą się jednak
z powszechnym oporem, który wciąż grozi
rozbiciem społeczeństwa. Jest oczywiste, że
zadatki tego leżą w naturze ludzkiej.
Człowiek ma skłonność do uspołecznienia,
ponieważ tylko w stanie uspołecznionym
czuje się bardziej człowiekiem, tj. czuje, jak
rozwijają się jego zadatki przyrodzone. Ale
ma również wielką skłonność do
odosabniania się (izolowania), ponieważ
jednocześnie znajduje w sobie aspołeczną
chęć urządzenia wszystkiego wedle własnego
upodobania, która to chęć napotyka ze
wszystkich stron na opór, i ponieważ jest też
świadom tego, że sam skłonny jest do
analogicznego oporu wobec innych ludzi.
Ten to właśnie opór mobilizuje wszystkie
siły człowieka, sprawia, że przezwycięża on
swoją skłonność do lenistwa i gnany
ambicją, żądzą władzy lub bogactwa, dąży
do zdobycia sobie pozycji wśród bliźnich,
których nie może znieść, ale bez których nie
może się też obyć. Dopiero wtedy zostaje
dokonany pierwszy prawdziwy krok od
barbarzyństwa do cywilizacji, która w
istocie polega na społecznej wartości
człowieka.
Wtedy też zaczynają się stopniowo rozwijać
wszelkie talenty, wykształca się smak, a
dzięki postępującemu oświeceniu zostają
położone podwaliny pod taki sposób
myślenia, przy którym prymitywne zadatki
przyrodzone rozeznania moralnego będą się
mogły z czasem przeobrażać w określone
zasady praktyczne, dzięki czemu
patologiczna, bo wymuszona zgoda na życie
w społeczeństwie, będzie się mogła wreszcie
przekształcić w związek moralny.
Bez tych cech aspołecznych (chociaż same w
sobie nie są one bynajmniej przyjemne),
których wynikiem jest opór, jaki musi
napotkać każdy człowiek w swoich
egoistycznych uroszczeniach, w jakiejś
arkadyjskiej społeczności pasterskiej, w której
panowałaby całkowita harmonia, skromność i
miłość wzajemna, wszystkie talenty
pozostałyby na zawsze ukryte w zarodku /../
(I.Kant, Pomysły do ujęcia historii powszechnej w aspekcie światowym [w:]
tegoż Przypuszczalny początek ludzkiej historii i inne pisma historiozoficzne,
przeł. M. Żelazny i inni, Toruń 1995, s.38-39)
Jeśli rzucimy okiem na los tych wielkich
postaci historycznych, które powołane
były na wykonawców woli ducha świata,
to zobaczymy, że los ten nie był szczęśliwy.
Nie osiągnęli spokoju i zadowolenia, całe
ich życie było pracą i mozołem, cała ich
istota jedną namiętnością. Kiedy cel został
osiągnięty, odpadają niby próżna łupina
od jądra owocu. Umierają młodo, jak
Aleksander, giną zamordowani, jak Cezar,
zsyłani są na św. Helenę, jak Napoleon.
/…/ Interes szczególny namiętności jest więc
nierozerwalnie związany z wprowadzeniem
w czyn celu ogólnego; to, co ogólne, wynika
bowiem z tego, co szczegółowe i określone,
oraz z ich negacji. Interesy szczegółowe
zwalczają się wzajemnie i część ich skazana
jest na zagładę. Idea ogólna nie wdaje się w
te przeciwieństwa i w tę walkę, nie naraża
się na niebezpieczeństwo; niezagrożona i
nienaruszona trzyma się jakby na dalszym
planie.
Można to nazwać chytrością rozumu, że
każe namiętnościom działać dla siebie, przy
czym to, co dzięki temu dochodzi do
istnienia, ponosi straty i ofiary. Mamy tu
bowiem do czynienia ze zjawiskiem, a w
zjawiskach jedna część jest niczym, druga zaś
ma wartość pozytywną. Sprawy partykularne
są przeważnie zbyt drobne w stosunku do
ogólnych: jednostkę składa się w ofierze i
skazuje na zagładę. Idea opłaca haracz
istnienia i znikomości nie własnym kosztem,
lecz kosztem namiętności jednostek.
Jeśli tedy musimy się pogodzić z tym, że jednostka,
jej cele i realizowanie tych celów składane są w
ofierze, a jej szczęście w ogóle oddane jest na los
świata przypadku, do którego należy, oraz z tym,
że rozpatrujemy jednostki w ogóle jedynie jako
środki, to jest w nich jednak pewna strona, którą
nawet w porównaniu z tym, co najwyższe,
wahamy się rozpatrywać z tego tylko punktu
widzenia, ponieważ nie jest ona czymś po prostu
podrzędnym, lecz istnieje w nich jako coś, co samo
w sobie jest wieczne i boskie. Tym jest moralność,
etyka, religijność.
(Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Wykłady z filozofii dziejów, Wstęp, t. I, przeł. J.
Grabowski i A. Landman, Warszawa 1958)
Download