SZKOŁA DLA RODZICA

advertisement
SZKOŁA DLA RODZICA
Jak budować trwały autorytet rodzicielski
Nikt bardziej niż młodzi ludzie nie potrzebuje autorytetów. To one budują dla niego
świat wartości, które wyznaczać będą drogę, jaką będzie podążać, dzięki nim dokonywać
będą się ważne życiowe wybory.
Pierwszym i najważniejszym autorytetem dla dziecka są jego rodzice, małe dzieci są
wpatrzone w mamę jak w obrazek. Wtedy kształtują się decydujące kierunki jego rozwoju.
Oddziaływanie na dziecko wzorów osobowych rodziców i przyjmowanie ich zachowań i
postaw jest możliwe dzięki utożsamianiu się dziecka z rodzicami. Oddziaływanie to odbywa
się przez modelowanie. Dziecko mające wzory osobowe rodziców tzw. modeli nie tylko
naśladuje ich proste czynności, ale przede wszystkim przyjmuje ogólne tendencje ich
zachowania się. Powoduje to, że w różnych sytuacjach zachowuje się zgodnie z zachowaniem
modela. Dzięki temu procesowi dziecko wzbogaca swój repertuar zachowań o nowe sposoby
postępowania oraz przyswaja sobie normy, zasady etyczne i społeczne.
Aby oddziaływanie wzorów osobowych przez modelowanie było możliwe, dziecko
musi być związane z nimi emocjonalnie. Osobami, którymi małe dziecko jest najbardziej
zainteresowane są jego rodzice, ponieważ właśnie z nimi jest silnie związane uczuciowo i oni
zaspakajają jego pierwsze potrzeby, dając mu poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji.
Jakkolwiek mechanizm ten oddziałuje głównie w okresie dzieciństwa, to ślad tych
oddziaływań jest widoczny w funkcjonowaniu osobowości dojrzałej jednostki.
Gdy dzieci dorastają, nie są już tak bezkrytyczne. Około dziesiątego roku życia
przestają nas traktować jak wszechwiedzące bóstwo, nie zawsze się z nami zgadzają,
prezentują otwarcie swoje odmienne poglądy, dostrzegają, że nie jesteśmy idealni.
Rozpoczyna się czas budowania własnej tożsamości, autonomii, szukania własnych dróg
rozwiązywania problemów, udowadniania samodzielności. W tym czasie szczególnie
ważne jest dla dziecka zaspokajanie potrzeby poczucia własnej wartości i będzie ono
szukało wielu dróg do utwierdzenia siebie i innych o ważności swojej osoby. To jak
najbardziej charakterystyczne i naturalne cechy wieku dojrzewania.
Bardzo częstą reakcją na pierwsze próby lekceważenia- bo tak odbiera to spora część
rodziców – rodzicielskiego autorytetu jest chęć udowodnienia dziecku, że jesteśmy górą. Gdy
latorośl wchodzi z nami w dyskusję, odpowiadamy zwykle: „Masz tak zrobić”, „Będzie tak ,
jak ja każę”, „Jesteś za młody, by się ze mną spierać”. Te rozpaczliwe próby udowadniania,
że opiekun ma zawsze rację, przynoszą opłakany skutek ...
Owszem, może i dziecko zrobi tak jak mu każemy, ale możemy być wówczas pewni, że
pod przymusem nie zyskamy jego poważania!
Autorytetu nie buduje się na strachu, nakazach i rozkazach! Co więc zrobić?
Przede wszystkim należy słuchać tego, co mówi dziecko. Należy dać mu prawo do
własnego zdania i opinii. Jeśli nawet wydadzą się irracjonalne, trzeba zapytać, na jakiej
podstawie tak sądzi, dlaczego chce tak zaskakująco postąpić? Już sam fakt zainteresowania
tym, co mówi pociecha, sprawi, że odniesie się do nas z szacunkiem. A wtedy... łatwiej
przyjmie argumenty rodzica.
Należy stawiać zawsze na negocjacje, a nie zakładać, że należy nam się ostatnie
słowo. W miarę jak dziecko dorasta, potrzebuje coraz większej swobody, samodzielności – i
w działaniu, i w myśleniu. Dlatego wielkiej wagi będzie tu umiejętność rodzica powolnego,
stopniowego, w pewnym stopniu kontrolowanego „spuszczania ze smyczy własnego
dziecka”.
Oczywiście śmiało
i stanowczo należy wypowiadać swoje rodzicielskie
stanowisko, kiedy zagrożone mogłoby być bezpieczeństwo dziecka lub inna istotna sprawa
(np. „Nie chcę, byś wracał do domu późnym wieczorem”, „Wymagam, abyś się bardziej
przykładał do nauki, bo cię na to stać”, „Nie zgadzam się na nocowanie poza domem”).
Trzeba się przede wszystkim zastanowić, na ile dziecko jest już odpowiedzialne i
samodzielne, czy umie odmawiać i w porę rozpoznać zagrożenie – a każde dojrzałość taką
zyskuje w różnym czasie.
To rodzicielskie „nie” wymaga oprócz zdecydowanego tonu, sensownej i spokojnej
argumentacji. Chodzi o to, by rozmowy nie prowadzić „na dywaniku” i dać odczuć
rzeczywistą troskę o dziecko. Nie wolno przy tym reagować agresją lub odpowiadać takim
samym zachowaniem, jak dziecko, np. trzaskaniem drzwiami lub podniesionym tonem.
Dojrzewające dziecko reaguje tak często z powodu burzy hormonalnej, jaka trwa w jego
organizmie, uczy się dopiero, gdzie leżą granice. Dorośli natomiast na takie reakcje pozwolić
sobie przy dziecku nie powinni.
Z dzieckiem rozmawia się nie tylko o niepokojącej zmianie zachowania, ale też o jego
konsekwencjach: pójście na wagary skutkuje uwagą od nauczyciela i zaległościami w
nauce, niegrzeczne zwracanie się do rodzica sprawia nam ogromną przykrość i mocno rani;
jazda autobusem na gapę wiąże się przecież z ryzykiem zapłacenia wysokiego mandatu, a
także z naszą decyzją obniżenia kieszonkowego. Okazywanie miłości polega też na byciu
stanowczym i konsekwentnym.
Podam przykład z alkoholem. Jeśli rodzic dowie się, że syn lub córka coś wypiło, mimo
wiedzy o zakazie, usprawiedliwiając się jednak, że większość piła, należy stanowczo
zareagować: „To, że wielu piło alkohol, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Oczekuję, że
się to więcej nie powtórzy. A za to, co zrobiłeś, odbieram ci niektóre przywileje”. Sprawa jest
na tyle poważna, że trzeba do niej wracać. Nie należy się wtedy stawiać w roli mędrca, lecz
rozmawiać z dzieckiem jak z dorosłym i np. spytać: „Czy uważasz, że człowiek musi pić?”, a
potem dodać: „Wszystko jest dla ludzi, również alkohol. W umiarkowanych ilościach w
dorosłym życiu nie musi bardzo zaszkodzić. Natomiast w młodym organizmie sieje
prawdziwe spustoszenie”. Powinno się dalej wyjaśniać skutki picia alkoholu, najlepiej cytując
specjalistów, że np. u nastolatka układ nerwowy ciągle się rozwija, a alkohol proces ten
spowalnia i hamuje.
O skutkach picia powinno przypominać się dziecku nie na każdym kroku, ale w sytuacjach,
kiedy wydarzy się następny taki incydent lub przy szczególnych sytuacjach związanych z
tymi sprawami. Będzie to bardziej skuteczne niż zakazy. Gdy np. idąc z dzieckiem ulicą
napotkamy grupkę pijanej młodzieży, można spytać, czy podoba się mu ich zachowanie, czy
zdaje sobie sprawę z tego, że ci ludzie z powodu wypicia nadmiernej ilości alkoholu nie
kontrolują swojego zachowania i mogą nawet stać się ofiarami złodziei lub ulec wypadkowi.
W ten sposób rodzic sprawi, że pociecha sama dojdzie do wniosku, iż jeszcze długo lub wcale
nie powinna sięgać po kieliszek.
Rodzic nie powinien się jednak obawiać zmiany zdania, gdy padną ze strony
pociechy sensowne argumenty, w obronie własnego sposobu myślenia lub zachowania. Może
ona rodzicowi zaproponować: „Chcę zostać dłużej u przyjaciela i jeśli obawiasz się, że
mogłoby mi się przytrafić coś złego w drodze powrotnej, proszę przyjedź po mnie”. Wówczas
nie wolno obstawać przy swoim za wszelką cenę, a jeśli ma się jakiekolwiek wątpliwości,
otwarte zakomunikowanie tego jest najlepszym rozwiązaniem, np. „Muszę to przemyśleć.
Wrócimy do tej rozmowy jutro”. Moment owego zastanowienia i zawahania będzie dla córki
lub syna sygnałem, iż traktowane jest poważnie. A przecież szanuje i ceni się ludzi,
którzy i nas darzą takimi uczuciami!
Ten pierwszy rodzicielski autorytet ma to do siebie, że jest naturalny i pojawia
się automatycznie, nie jest z początku autorytetem z wyboru, jak w przypadku każdych
innych. Jest nierozerwalnie związany z miłością rodzicielską, uczuciem które jedno z
pierwszych najważniejszych pojawia się bezwarunkowo i trwa w relacjach między dziećmi i
ich rodzicami.
Jednak ta bezwzględna akceptacja autorytetu rodzicielskiego ma często w wieku dorastania
swój kres. Ale jeśli dziecko nie przestanie nam ufać i wyznawać podobnych wartości,
mimo zyskiwania coraz większej świadomości prawa do samodzielnych wyborów, możemy
być szczęśliwi, bo oznacza to, że pozostaliśmy dla niego autorytetem, a szacunek i
posłuszeństwo nie jest obwarowane czynnikami zewnętrznymi, lecz wypływa z
jednakowego światopoglądu, który mądrze dziecku zaszczepiliśmy. To dowód na to, że
dotychczasowe podporządkowanie się rodzicielskiej woli nie było zbudowane na strachu
przed dotkliwymi konsekwencjami za np. odmienne myślenie czy nawet niektóre
nieposłuszeństwa, lecz oparte
na wzajemnym zrozumieniu, empatycznych,
zażyłych kontaktach, w dużej mierze partnerskich relacjach oraz wzajemnym
zaufaniu i bezpieczeństwie. Najbardziej na świecie zależy przecież rodzicowi na tym, aby
dziecko robiło coś w życiu, bo jest do tego wewnętrznie przekonane, by posługiwało się
własną, niewymuszoną wolą i według niej działało i żyło. Tylko taki człowiek, żyjący według
własnych przekonań, może być naprawdę szczęśliwy!
Zachowanie odpowiednich proporcji między rodzicem – partnerem a rodzicem –
roztropnym wychowawcą nie zawsze bywa łatwe. Szczególnie w przypadku dzieci
młodszych, które z natury są nieposłuszne i buntownicze, dla budowania autorytetu
nieodzowne okazać się może ustalenie w rodzinie pewnej bardziej lub mniej wyraźnej
hierarchii.
Rodzice są odpowiedzialni za swoje niedorosłe dziecko, dlatego nie można pozwolić
na zbyt wiele swobody, szczególnie, kiedy chodzi o jego i innych w związku z jego
aktywnością bezpieczeństwo.
Trzeba być jednak świadomym nabierania przez pociechę coraz to większej samodzielności i
pozwalać jej się swobodnie, ale pod czujnym okiem rodzica rozwijać.
Rodzicielstwo z autorytetem nie może być systemem totalitarnym, dopuszcza
porażki dziecka, ale uczy konsekwencji swoich działań. Taki autorytet dopuszcza naturalnie i
pewną omylność i nie zawsze perfekcyjność samych dorosłych. Pokazuje, że każdy z nas ma
swoje słabości i popełnia nieraz błędy, a wielka sztuką jest się do nich przyznać. Choć wyda
się to dziwne – budzi to podziw u dzieci! Dlatego nie należy obawiać się utraty
rodzicielskiego poważania, mówiąc dziecku: „Przepraszam”, „Tego nie wiem”, „Nie znam się
na tym”. Mało tego, można wręcz poprosić syna czy córkę o pomoc! Dziś nie jedna pociecha
wie lepiej niż rodzic, jak odnaleźć nowe funkcje w telefonie komórkowym, założyć konto
mailowe czy znaleźć informację w internecie. Stworzenie okazji, gdy dziecko może pomóc
rodzicowi, wykazując swoją wiedzę oraz umiejętności, umocni wzajemną więź i
zrozumienie.
Dziecko musi wiedzieć, że może na rodzica zawsze liczyć. Przekonuje się o tym
najlepiej, kiedy np. staje się za nim murem, gdy cały świat wydaje się zmawiać przeciwko
niemu. Chodzi o to, by z góry, nie znając szczegółów, nie przyznawać natychmiast racji np.
sąsiadce, która bez obecności dziecka oskarża je o coś. Należy śmiało zakomunikować
latorośli: „Zbadam sprawę i dopiero wtedy podejmę decyzję”. Takie podejście do sprawy
stawia rodzica w bardzo dobrym świetle. Pociecha widzi, że jest kimś, z kim rodzice się liczą
i nie będzie chciała nadwyrężyć tego zaufania. Jeśli natomiast okaże się, że jest winne, to z
większą odpowiedzialnością i pokorą, szczerze naprawi błąd. A przyjdzie to jej o wiele
łatwiej dzięki naszej wcześniejszej mądrej i spokojnej reakcji.
Należy możliwie jak najszybciej zacząć umiejętnie wypracowywać ze swoimi dziećmi
pewne zasady, używając zawsze logicznej, spokojnej argumentacji, jako znak, że dany
sposób myślenia i postępowania nie jest na nich wymuszany. Dzieci powinny rozumieć,
że istnienie zasad daje członkom rodziny poczucie bezpieczeństwa, zrozumienia i pomaga
uszanować potrzeby wszystkich. Uczą się w ten sposób odpowiedzialności za swoje
postępowanie, a ponieważ rodzice stosują się też do zasad i tak samo odpowiadają za ich
łamanie, uczą się też lojalności i uczciwości. Najlepiej bowiem nauczyć dzieci
respektowania zasad, kiedy sami stanowimy tego najlepszy przykład, uczy się ono najszybciej
poprzez odwzorowanie, naśladowanie. Jeśli mówimy „nie”, ale przedstawiamy
sensowne argumenty, jest szansa na to, że typowe „nie” nastolatka również zostanie
uzasadnione! Natomiast gdy jest świadkiem łamania przez wychowawcę zasad, np.
niedotrzymywania obietnic lub też niedopilnowania wyciagnięcia konsekwencji za jego
wykroczenia , traci prędko do niego zaufanie i szacunek, który potem bardzo trudno
odbudować. Jeśli np. rodzice uważają, że starszym należy się szacunek, sami powinni
ustępować miejsca staruszce w autobusie. Jeśli wymagają, by dziecko zdejmowało obuwie w
przedpokoju, nie powinni chodzić w butach po domu. Gdy oczekują punktualności, nie mogą
sami się spóźniać. Kiedy będzie się samemu unikać robienia tego, co potępiamy i z czym się
nie zgadzamy, latorośl będzie nas podziwiać i liczyć się z naszym zdaniem.
W wieku dojrzewania niezwykle ważne jest nawiązywanie przez dziecko
kontaktów z rówieśnikami, czyli to, jak kształtują się relacje między nim a kolegami, jaką
pozycję ma pociecha w grupie, czy nie obawia się być sobą i otwarcie prezentować swoje
odmienne nawet poglądy, czy szanuje innych. To, jak w grupie rówieśniczej dokona się
rozwój psychospołeczny dziecka, rzutować będzie na jakość jego relacji i kontaktów w
dorosłym życiu.
Powodem wielu licznych problemów i sytuacji kryzysowych w rodzinach, gdzie dorastają
dzieci, bywa właśnie otoczenie, w którym przebywają poza domem, co wynika z
nieznajomości tych środowisk przez rodziców oraz negowanie z gruntu wszystkiego, co dla
nich obce i niezrozumiałe.
Jako rodzice mamy prawo i obowiązek do informacji, z kim spędza czas i co robi nasze
dziecko. Choć nie powinniśmy ingerować swobodnie w te relacje – bo to sprawi, że dziecko
odsunie nas tylko od „swoich spraw”-, należy tak postępować, aby samo zechciało nam o
swoich znajomych i przyjaciołach chętnie opowiadać. Jak to czynić?
Należy interesować się od początku kolegami dziecka, a nie dopiero wtedy, gdy pojawi się
problem. Nie powinno się krytykować bezpośrednio nowych kontaktów, a rozmawiać i
wyrażać własne emocje, nie opinie, które mają przecież krytyczny charakter, a
wrażliwość dziecka na taką niefrasobliwą krytykę czy oskarżenia jest bardzo duża. Nastolatki
bardzo emocjonalnie odbierają i przeżywają krytykę swoich kolegów.
Mogłoby to je od rodzica oddalić i nie będzie on mógł liczyć na to, iż mu się zwierzy.
To sukces dla rodzica, kiedy syn czy córka otwarcie mówią o problemach, porażkach. To
wynik wcześniejszego zainteresowania jego sprawami, co daje pewność, że przypadku
poważnych kłopotów będziemy pierwsi, którzy udzielą najwłaściwszego wsparcia.
Autorytet rodzicielski jest najlepszą dla dziecka ochroną przed bolesnymi,
nieraz przytłaczającymi konsekwencjami przeróżnych porażek. Na rodzicu, który stanowi
autorytet, można zawsze polegać, udzieli on w kryzysowych sytuacjach należytego wsparcia
oraz udzieli kolejnych rad, z których młody człowiek z chęcią i z wiarą skorzysta. Daje moc
radzenia sobie z niepowodzeniami, bo przekazuje wartości, które dodają siłę przydatną do
radzenia sobie z kłopotami. Jest pewną „stałą i trwałą”, do której zawsze można się
odwołać i posłużyć. To on umożliwia przekazanie wartości, dzięki którym możliwe będzie
wolne, odpowiedzialne, szczęśliwe samodzielne życie.
Download