Zamachy w Brukseli: Wnioski dla Polski

advertisement
Zamachy w Brukseli: Wnioski dla Polski
Autor: Magdalena El Ghamari
Niedawne zamachy w Brukseli i nieco wcześniejsze w Paryżu przypomniały nam o realnym
zagrożeniu terrorystycznym dla Polski, szczególnie istotnym w kontekście zbliżających się
dużych wydarzeń międzynarodowych, jakie odbędą się na terenie naszego kraju warszawskim szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz krakowskich Światowych Dniach
Młodzieży. O zagrożeniu terrorystycznym i wnioskach dla Polski, jakie płyną z doświadczeń
państw Europy Zachodniej pisze dla Defence24.pl zajmująca się sprawami terroryzmu dr
Magdalena El Ghamari.
Dwanaście lat temu przedstawiciele Al-Kaidy rozpoczęli przygotowania do zamachu, jaki
miał mieć miejsce na terenie Polski. Sam Osama bin-Laden wysuwał wówczas groźby wobec
naszego kraju, ich powodem miało być polskie zaangażowanie się w wojnę w Iraku oraz w
Afganistanie. Paradoksalnie, był to pierwszy i ostatni raz, kiedy takie doniesienia przedostały
się do mediów, a za ich pośrednictwem do szerszej świadomości społecznej.
Wszystkich nas nurtuje obecnie pytanie, jak wygląda w tej chwili bezpieczeństwo Polski, czy
– mówiąc krótko – jesteśmy bezpieczni we własnym kraju. W dyskusjach przewija się temat
Światowych Dni Młodzieży i szczytu NATO w Warszawie, dochodzi do tego burzliwa
kwestia kryzysu imigracyjnego, a także – a może przede wszystkim- polityki migracyjnej
samej Unii, jak i roli Polski w tych działaniach. Wszystkie te wydarzenia, spięte klamrą
potencjalnych ataków terrorystycznych wymierzonych w europejskie centra, powodują, że
coraz częściej mówi się o nowej „epoce”, w której musimy nastawić się na wszechobecne
kontrole, jeśli chcemy utrzymać iluzoryczne poczucie wolności i bezpieczeństwa.
Wnioski dla Polski
Zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i premier Beata Szydło podkreślają, że sytuacja jest
opanowana i w Polsce nie ma żadnego zagrożenia atakami terrorystycznymi. Ale czy na
pewno? Niniejsza analiza ma na celu pokazanie uwarunkowań związanych z zagrożeniem
terrorystycznym w naszym kraju oraz możliwości przeciwdziałania takim zagrożeniom.
Chodzi o przemyślane wnioski i opis perspektyw, pozbawiony emocjonalnych rozterek oraz
populistycznych haseł, pojawiających się w globalnym przekazie.
Po pierwsze, poziom zagrożenia terrorystycznego dla Polski jest niski w porównaniu z
Niemcami, Danią, Francją, Belgia, Wielką Brytanią czy Włochami. Nie oznacza to jednak, że
możemy zrezygnować z prognozowania potencjalnych zagrożeń.
Po drugie, nie mamy doświadczeń historycznych z grupami imigrantów ekonomicznych,
którzy po latach przebywania w szeroko pojętym świecie „zachodnim” znaleźli się w
arabsko–muzułmańskich gettach na obrzeżach europejskich aglomeracji. Nie mamy do
czynienia, jako Polska, ze skutkami tego zjawiska, datującego się na lata sześćdziesiąte,
siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, kiedy to w Europie osiedlała się narastająca fala
Algierczyków, Marokańczyków oraz Tunezyjczyków. Początkowo byli to uchodzący wraz z
rodzinami dawni żołnierze i funkcjonariusze państw kolonialnych. Zaraz po nich pojawili się
robotnicy kontraktowi oraz uchodźcy ekonomiczni. Najbardziej masowa fala imigracji
przypada na lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, a więc czas boomu gospodarczego. Kraje
Europy Zachodniej potrzebowały wówczas rąk do pracy, a samo zamieszkanie w krajach
Zachodu było stosunkowo łatwe. Polska w tym okresie znajdowała się w zupełnie odmiennej
sytuacji geopolitycznej i gospodarczej i problematyka ta jest dla nas obca.
Po trzecie, w Polsce nie ma dużej grupy muzułmańskiej czy arabskiej, w ramach której
działałyby organizacje islamistyczne i pojawiali się fanatycy religijni, przynajmniej nie w
takim stopniu, jak widoczne jest to w krajach Europy Zachodniej. Z drugiej strony, Polska
jest bardzo atrakcyjnym miejscem, które może być wykorzystywane jako baza logistyczna,
wspierająca bojowników działających w Europie.
Po czwarte, w Polsce nie ma jednolitych subkultur, w ramach których ekstremiści mogą łatwo
znaleźć mieszkanie, zorganizować transport czy zdobyć środki finansowe.
Korzystając z globalnych analogii, Polska może być w tej chwili na początku drogi, na którą
kilkanaście lat temu weszły Niemcy, Francja lub Belgia. Dlatego też tak ważnym jest, byśmy
nie powtórzyli błędów, jakie popełniono w tych państwach. W szczególności nie wolno nam
dopuścić do:










Powstania niekontrolowanych, odmiennych kulturowo enklaw;
Wolności w sprawie edukacji dzieci i młodzieży (chodzi o obowiązek szkolny
realizowany w wybranych grupach społecznych poprzez naukę w domu);
Braku kontroli przepływów finansowych, szczególnie w przypadku finansowania
przez ośrodki wahabickie z Arabii Saudyjskiej;
Wspierania islamskich grup paramilitarnych (np. sprzeciwiających się reżimom w
krajach Bliskiego Wschodu);
Niskiego wymiaru kar za handel bonią;
Nadużywanie pretekstów „kulturowych” do wymuszania zachowań lub tolerowania
zachowań migrantów/azylantów/przybyszów nie mających nic wspólnego z kulturą
bądź religią;
Nieoficjalnej zgody na zorganizowaną przestępczość, mającą pilnować porządku w
poszczególnych dzielnicach miast, w których mieszka duża społeczność obca
kulturowo (vide punkt pierwszy);
Braku kontroli nad „sprawami rodzinnymi” lub – po prostu – ignorowania
pojawiających się zagrożeń, takich jak rosnące wpływy Salafitów, pod pretekstem
dopuszczania do prezentacji „różnych punktów widzenia”;
Pojawiania się imamów wykształconych poza krajami europejskimi, których cele i
motywy działania nie są znane, a program ich nauczania nie podlega kontroli państwa;
Zgody na niekontrolowane wyjazdy w rejony trwających konfliktów – obecnie chodzi
o Irak, Syrię, Jemen, Pakistan, Afganistan, Libię
Trzeba podkreślić, że istnieje prawdopodobieństwo zamachu w Polsce, traktowanego jako
ostrzeżenie i sygnał dla polskiego rządu, żeby nie angażować się w działania koalicji
walczącej z Daesh. Analogicznie do wydarzeń z 2004 r., teraz też w materiach
propagandowych Daesh może pojawić się informacja o Polsce jako potencjalnym celu
zamachów.
Niezależnie od uwzględnienia uwarunkowań kulturowych, konieczne jest stworzenie
schematów koordynacji działań policji, wojska i służb specjalnych. Fot. Marek
Krupa/KGP/archiwum BOA
Zamach w Polsce wyglądałby, prawdopodobnie, podobnie jak w przypadku Brukseli lub
Paryża. Tak zwane „samotne wilki”, osoby podzielające poglądy Daesh, ale oficjalnie
pozostające poza jego strukturami, lub też działające w głębokiej izolacji, bez większych
problemów mogłyby przeprowadzić zamachy na duże sieci handlowe, uniwersytety lub w
miejscach strategicznych, takich jak budynki dworców, muzea, stacje metra czy lotniska.
Niestety, możliwości jest dużo, a ochrona tych miejsc wciąż pozostawia wiele do życzenia. Z
pewnością nie możemy się czuć absolutnie bezpiecznie. Atrakcyjnym celem w perspektywy
skali, potencjalnych szkód i uzyskanego rozgłosu są imprezy masowe, a wiadomo, że w
Polsce będą mieć miejsce zarówno Światowe Dni Młodzieży, jak i szczyt państw NATO.
Wydarzenia te są niezwykle „atrakcyjne” dla islamistów z punktu widzenia
propagandy, uzyskanego efektu psychologicznego i medialności .
Pewność siebie powinna ustąpić wnikliwej analizie zagrożeń i ich zapobieganiu, mamy
bowiem do czynienia z bardzo poważnym poziomem zagrożenia, dodatkowo niezwykle
trudnym do zwalczania. Choć każda duża impreza o charakterze masowym i
międzynarodowym wymaga szczególnych środków bezpieczeństwa, polskie służby będą
musiały włożyć wyjątkowo dużo pracy, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom
wymienionych wyżej wydarzeń.
Pojedyncza osoba przenosząca ładunek wybuchowy jest bardzo trudna do namierzenia,
częstokroć jest to praktycznie niemożliwe. Nieco łatwiej jest, gdy zamachowiec taki był lub
jest pod obserwacją służb i przejawia widoczne symptomy radykalizacji. Nie jest bowiem
nowością, że zamachy i wszystkie zdarzenia terrorystyczne mogą być rozpatrywane jako
zjawiska społeczno–psychologiczne, charakterystyczne dla naszej cywilizacji. Nie ma
wątpliwości, że prędzej czy później zawitają one także do Polski. Pytani brzmi „kiedy?”, a nie
„czy w ogóle?”. Ataki w Paryżu i Brukseli powinny być dla Polski ostrzeżeniem, powinny
zmobilizować nasze służby, inspekcje i straże do zwiększenia wysiłków.
Specjaliści wskazują, że wiele można zrobić, choćby w obszarze poszerzenia wiedzy
funkcjonariuszy specjalistycznych służb na temat wiedzy o odmiennościach kulturowych i
symptomach potencjalnej radykalizacji. Nadal kwestie kulturowe i religijne są dla wielu osób
ze służb nowe i wydają się im one proste. Niestety - nic bardziej mylnego. Do zrozumienia
metod działania poszczególnych grup konieczne jest bardzo dobre zrozumienie
poszczególnych rejonów pochodzenia, istniejących tam czynników kulturowych,
warunkujących zachowania związane z terroryzmem. Parafrazując Carla von Clausewitza,
można powiedzieć, że dla części mieszkańców obszarów Bliskiego Wschodu, terroryzm jest
kontynuacją polityki za pomocą innych środków.
W kontekście polityki migracyjnej i ostatnich zamachów wnioski wydają się być proste.
Przede wszystkim, należy jak najwięcej robić, a nie koncentrować się na sianiu wrogości,
nienawiści i strachu wśród ludzi poprzez populistyczne hasła. To nie rozwiąże żadnego
problemu. Zasadne jest zabezpieczenie obszaru Polski nie poprzez odmowę przyjęcia
uchodźców, tylko odpowiednią polityką i właściwymi, ściśle przestrzeganymi obostrzeniami,
dokładnie i bezwzględnie egzekwowanymi, stawiającymi jednoznaczne wymagania przed
potencjalnymi uchodźcami. Podkreślę – istotne jest określenie ich praw i obowiązków oraz
restrykcyjne stosowanie kodeksu karnego wobec osób, które łamią prawo, a są azylantami lub
starają się o taki status. Fanatyzm, radykalizm oraz wszelkie formy ekstremizmu powinny
wiązać się z natychmiastowymi, negatywnymi skutkami, tak samo jak propaganda lub
finansowanie/wspieranie akcji terrorystycznych.
W kontekście Polski szczególne znaczenie ma też koordynacja działań służb, również w
zakresie wyznaczenia ośrodka dowodzenia działaniami antyterrorystycznymi, już po
zaistnieniu incydentu. Biorąc pod uwagę, że w takiej operacji brałyby prawdopodobnie udział
zarówno jednostki Policji, jak i Sił Zbrojnych RP, niezbędne jest uzgodnienie schematów
współdziałania i stworzenie zawczasu spójnego systemu dowodzenia. Nadal w dużej mierze
nierozwiązane pozostają też kwestie związane z wykorzystaniem niektórych elementów
taktyki jednostek specjalnych na terenie kraju, na przykład użycia broni wytłumionej lub
wyborowej (oddanie strzału bez wcześniejszego bezpośredniego ostrzeżenia). Obecnie
bowiem żołnierze Sił Zbrojnych biorący udział w operacji są zobowiązani do stosowania
reguł obowiązujących funkcjonariuszy Policji, a stosowanie w tym zakresie przepisów stanu
wyższej konieczności może być dalece niewystarczające. Powyższa problematyka dotyczy też
zresztą funkcjonariuszy pododdziałów AT Policji.
Download