wywiad z nadzwyczajnymi szafarzami

advertisement
WYWIAD Z NADZWYCZAJNYMI SZAFARZAMI
Z magistrem Andrzejem Gryczką (A), Kazimierzem Łuczakiem (K) i Pawłem Bartoszem (P)
rozmawiała Sylwia Kulczyńska.
Jesteście panowie Nadzwyczajnymi Szafarzami Najświętszego Sakramentu. Czy trzeba
odbyć jakieś specjalne przygotowania do pełnienia tej funkcji?
- Tak, należyte przygotowanie formacyjne, które polega na odbyciu cyklu szkoleń o charakterze
rekolekcyjnym. Aby zostać szafarzem trzeba spełnić kilka warunków. Wiek do 65 lat i wykształcenie – co najmniej ponadpodstawowe. Ponadto, kandydaci muszą odznaczać się: dojrzałością
w wierze, wzorowym życiem moralnym, solidnością w życiu małżeńskim, rodzinnym i zawodowym. Muszą również brać aktywny udział w życiu parafii, a także odznaczać się sprawnością
fizyczną i psychiczną.
Bycie szafarzem to wielka odpowiedzialność i zaszczyt. Kto ustanawia szafarzy i jak
dokładnie wygląda taka posługa w parafii?
- Pełnienie funkcji nadzwyczajnego szafarza jest wielką odpowiedzialnością. Posługa ta zobowiązuje do nieustannego pogłębiania własnej formacji chrześcijańskiej. Posługę nadzwyczajnego
szafarza Komunii św. można wypełniać tylko za zgodą i wiedzą proboszcza. W naszej parafii
zanosimy w każdą niedzielę Komunię św. starszym i chorym, którzy wyrazili takie życzenie oraz
w niedzielnej Eucharystii asystujemy przy ołtarzu i pomagamy przy rozdawaniu Komunii św.
Jakie szczególne wrażenia są związane z tą posługą?
- Bardzo trudno uwierzyć w to, że możemy osobiście, we własnych dłoniach trzymać konsekrowaną Hostię - Jezusa Chrystusa. To najbardziej wprawia nas w zadziwienie i zmusza do refleksji. Posługę traktujemy jako misję; idąc do chorego słucham głosu serca (modlitwa milczenia).
Jak wygląda posługa szafarzy wśród chorych?
- Przed podaniem Komunii św. odprawia się krótkie nabożeństwo. Chorzy czekają na nas z
utęsknieniem i witają nas ze łzami w oczach. Oczywiście musi być wymiana zdań z osobami
chorymi. Mamy świadomość tego, że nasi chorzy są SKARBEM PARAFII i nie wolno nam
odmówić tej posługi. Nawiązuje się duchowa więź między szafarzem, a osobą chorą. Kiedyś
bałem się z nimi rozmawiać o śmierci i cierpieniu. Dziś widzę, że jest to potrzebne. Daje bardzo
dużo. Często też modlę się za zmarłych, którym zanosząc Komunię św., pomagałem wrócić do
„Domu Ojca”.
A czy w tę posługę wpisane jest również czytanie Pisma Świętego?
- Tak, jest czytany fragment Ewangelii przypadający na daną Niedzielę.
Jak długo jest Pan szafarzem? Co skłoniło Pana do pełnienia tej specyficznej służby?
- A: Szafarzem jestem 4 lata, a co skłoniło? - Spełniło się moje młodzieńcze pragnienie bycia
ministrantem. P: Szafarzem jestem kilka miesięcy. Co skłoniło? - Chęć bycia z Chrystusem
i dawanie Go innym. K: Rozpocząłem swą służbę w niedzielę palmową w tym roku. Raczej
powinno paść pytanie kto przyczynił się do pełnienia tej służby; był to ksiądz Jerzy Ptach i coraz
bardziej przekonuję się, że jestem potrzebny.
Czy bycie szafarzem jest trudne i czy w czasie sprawowania tej posługi pojawiają się
wątpliwości?
- A: Bycie szafarzem nie jest trudne. Wątpliwości pojawiają się, kiedy nie jesteśmy doceniani.
K: Cały czas zastanawiam się czy jestem godny sprawować tę posługę i to jest moja
wątpliwość.
A czy spotykają się panowie z wdzięcznością; jaka jest reakcja kolegów?
- A: Jest różnie; przeważnie jesteśmy doceniani, choć bywają sytuacje, w których spełniają się
słowa Chrystusa o proroku pogardzanym w swojej Ojczyźnie . K: Nie robię tego, aby ktokolwiek
był wdzięczny, a znajomi raczej przychylnie reagują na moją obecność przy ołtarzu.
Czy były takie chwile, kiedy chcieliście zrezygnować z tej funkcji?
- Oczywiście, tak. Ale ilekroć docieraliśmy do osoby oczekującej Komunii św., widząc ociekające
łzy z ich oczu, tylekroć wzmocnieni, podwójnie takie myśli odrzucaliśmy.
Czy wykonywanie tej zaszczytnej posługi ma wpływ na wasze życie?
- A: Muszę przyznać, że posługa jaką pełnię bardzo wpłynęła na rozwój mojego życia duchowego. Wymaga nieustannego kształtowania charakteru, gdyż trzeba dawać innym dobre świa-
dectwo. K: Trudno siebie oceniać, ale w opinii moich bliskich wpłynęło to na moje życie.
Muszę przecież coraz bardziej starać się być godnym wykonywania tej funkcji.
Czy trudno pogodzić obowiązki szafarza z obowiązkami rodzinnymi?
- Trudno, ale z perspektywy czasu to nawet pomaga. Czas spędzany z Chrystusem jest dla nas
wielkim świadectwem łaski, jakiej dostępujemy. Czujemy się jak ŻOŁNIERZE CHRYSTUSOWI jak mali TARSYCJUSZE. Doskonale to rozumieją nasi bliscy, w których mamy oparcie.
Czy szafarzem jest się dożywotnio?
- Biskup udziela upoważnienia na rok, czyli do następnego spotkania formacyjnego, po którym
na prośbę Proboszcza, Biskup przedłuża upoważnienie. Można jednak zrezygnować w każdej
chwili.
Ilu szafarzy jest w naszej parafii?
Jest nas czterech: Benedykt Górka /12 lat/, Andrzej Gryczka, Kazimierz Łuczak i Paweł Bartosz.
*******
WYPOWIEDZI Z INTERNETU:
Spotykamy się, by uczestniczyć w specjalnych spotkaniach. Program tych spotkań jest bardzo
rozległy. Począwszy od teologii, a na wolontariacie, psychologii i problemach natury medycznej
skończywszy. Okazuje się bowiem, że szafarz nadzwyczajny musi być dobrym psychologiem,
a zdarzają się też takie sytuacje, że nieobca jest mu praca pielęgniarza.
Te
wizyty domowe są chyba najbardziej
wzruszające. Niejednokrotnie jesteśmy ostatnimi gośćmi, którzy odwiedzają chorych
przed śmiercią. Często jesteśmy powiernikami, osobami, które cierpliwie słuchają
i pocieszą, jeśli trzeba. Dla chorych i starszych, w szczególności tych samotnych,
nasze odwiedziny to, oprócz kontaktu z Bogiem, najzwyklejsze wizyty znajomych,
którzy opowiedzą, co słychać w mieście czy
parafii. Komunię świętą zanosimy nie tylko
do starszych, ale także do młodszych, nawet
do dzieci. Kiedyś dane mi było zanieść
Komunię choremu kapłanowi. Było to
niezwykłe przeżycie.
Co sądzić o ostentacyjnym
przechodzeniu na drugą stronę
od Szafarzy nadzwyczajnych?
Osoby te nie baczą na Tego, którego
przyjmują w Komunii św., ale zwracają
większą uwagę na tego, kto im Go
podaje. Czynią ważniejszym człowieka
od Boga. To Bóg tak się uniża, że staje
się jednym z nas, a my w swej pysze
jeszcze wybrzydzamy. Z pewnością
czynimy to w dobrej wierze, chcąc niby
oddać większą chwałę Panu Jezusowi.
Pan
Zygmunt dodaje: "Z pewnością szafarstwo nauczyło mnie pokory, szczególnie do osób
chorych. Ci ludzie cierpliwie czekają na nasze przyjście, a nam niejednokrotnie brakuje czasu, by
zatrzymać się koło ich łóżek, porozmawiać, pocieszyć, ale też i pożartować. Wielu z nich
przyzwyczaja się do nas - a my do nich. Nie wyobrażam sobie, by mogło ich zabraknąć,
a przecież to nieuniknione... ludzie umierają...
Idzie ulicą kominiarz - ludzie chwytają się za guzik? Idzie ulicą znajomy - mówimy dzień dobry,
bądź cześć, wojskowi w mundurze oddają sobie honory salutując, idzie ulicą ksiądz w sutannie,
w milczeniu chwalimy Boga, a gdy idzie chodnikiem człowiek cywilny z bursą, to może to
listonosz???
Ile
samozaparcia wymaga ode mnie wziąć bursę na piersi i iść ulicami naszego miasteczka,
widzi się wtedy ludzi, którzy przechodzą obojętnie, którzy drwią sobie z tego, ale są i tacy, którzy
przyklękną przed Panem Jezusem. Te nasze drogi czy nie są podobne do Drogi Krzyżowej
Chrystusa naszego Zbawiciela?
Gdy
szedłem ulicami Leszna prowadziłem dialog wewnętrzny z Bogiem, mając pełną
świadomość, że w bursie jest ten sam Jezus, którego pamięta betlejemska stajnia, góra Tabor,
Golgota, a nade wszystko ten sam, który uzdrawiał, wskrzeszał i czynił inne cuda. Na wzór
apostołów w tej wewnętrznej modlitwie zacząłem nazywać Pana Jezusa Mistrzem.
w: Pan łączy nas, nr 92/06
Download