LISTY OTWARTE DO RODZICÓW:

advertisement
LISTY OTWARTE DO RODZICÓW:
List do rodziców napisany w formie prośby dziecka do rodziców lub refleksji
nauczycielek nad problemami wynikającymi w tym wypadku z interakcji
dziecko-media. List taki ma zwrócić uwagę na kłopoty dziecka, na jego
potrzeby i uczucia. Może być równocześnie zaproszeniem rodziców do udziału
w spotkaniach organizowanych na terenie przedszkola poświęconych odpieraniu
presji medialnej.
Celem tych spotkań jest dostarczenie rodzicom wiedzy i umiejętności
potrzebnych do ochrony dzieci przed negatywnymi wpływami telewizji i
mediów interaktywnych oraz edukacja w zakresie tworzenia warunków
sprzyjających twórczej aktywności dziecka.
TELEWIZJA I KOMPUTER SĄ DLA NAS, A NIE MY DLA NICH!!!
DRODZY RODZICE!
Mając na uwadze wszechstronny rozwój Waszego dziecka oraz wzrost negatywnych
wpływów w jego otoczeniu (telewizja, gry komputerowe), pragniemy zjednoczyć nasze wysiłki i oddziaływania na dziecko, tak aby uchronić je przed niepożądanymi doświadczeniami,
stratą cennego dla jego rozwoju czasu, przed bierną i bezmyślną konsumpcją treści medialnych.
Telewizja to wynalazek XX wieku, który rozpowszechnił się bardzo gwałtownie
i szybciej od innych. Telewizja i Internet to największe i najpopularniejsze środki masowego
przekazu, które uczą współczesnego człowieka, jak ma myśleć, o czym marzyć, jak żyć.
Oglądanie telewizji i zabawy z komputerem, zabierają dzieciom (i ich rodzicom) coraz więcej
czasu. Zaczęliśmy żyć od serialu do serialu, od filmu do filmu, od teleturnieju do teleturnieju.
Nie mamy czasu na rodzinny spacer, bo zaraz zaczyna się nasz ulubiony serial, którego nie
możemy opuścić. Nie mamy czasu na wspólne zabawy z dziećmi, bo za chwilę musimy
odpowiadać na pytania w teleturnieju. Nie rozmawiamy z dziećmi, bo właśnie pochłania nas
kolejny film, talk-show czy serial.
W efekcie wszyscy doświadczamy stanu, który powoduje, że kosztem biernej percepcji wirtualnego świata tracimy czas przeznaczony na sen, wypoczynek, kontakty towarzyskie,
rozrywkę sport i naukę.
Dzieci patrzą na nas i uczą się biorąc z nas przykład. Ostatnie badania dowodzą, że aż
75% dzieci w wieku przedszkolnym woli oglądać telewizję niż słuchać książki. Tylko 25%
dzieci sięga z własnej woli po książkę. Na oglądanie telewizji współczesny Polak poświęca
blisko 200 minut dziennie, a na rozmowę z dziećmi jedynie 6 minut!
A przecież współcześni rodzice w swoim dzieciństwie nie spędzali tak dużo czasu
przed telewizorem. Potrafili aktywnie i ciekawie zagospodarować sobie czas wolny. W ich
dzieciństwie nie było nudy. A dzisiaj, jeśli nie ma w domu, na koloniach czy na wczasach
telewizora lub komputera dziecko się nudzi. Nie pojedzie do babci na wakacje, bo babcia nie
ma komputera.
Ostatnie badania OBOP wykazują, ze dzieci spędzają przed telewizorem od 2 do 3 godzin dziennie. Jeśli wziąć pod uwagę 8-9 godzin spędzonych w przedszkolu, 10 godzin snu,
to zostaje dzieciom niewiele czasu na inne czynności: mycie, jedzenie, zabawy, rozmowy,
słuchanie książeczek, porządki, spotkania rodzinne, koleżeńskie itp. Obliczmy zatem: 3 godziny dziennie przez 365 dni w roku, pomnożone przez 70 lat, to okaże się, że wychowujemy
pokolenie, które przed telewizorem i komputerem spędzi 10 lat życia.
Nasuwa się pytanie czy warto?
Musimy nauczyć się, że telewizja i komputer są dla nas, a nie my dla nich.
Spróbujmy, choć przez 1 dzień nie włączać telewizora i nie pozwólmy na to dzieciom. Od razu każdy z nas będzie miał więcej czasu dla siebie i dla rodziny. Pamiętajmy, że czas bez spaceru, rozmowy, bez rodzinnego obiadu, bez wspólnej zabawy, bez przeczytanej książki na dobranoc, to dzień bezpowrotnie stracony.
Z poważaniem
Joanna Żydek
KSIĄŻKA JEST DOBRA NA WSZYSTKO!
DRODZY RODZICE!
Badania socjologiczne wskazują, że rodzice rzadko czytają swoim dzieciom. Tę prawdę znamy, ale coraz częściej w codziennej gonitwie o niej zapominamy. Przeciętne dziecko
zamiast oglądać książeczki woli włączyć telewizor czy komputer. Oglądanie telewizji staje
się główną przyjemnością, ponieważ nie wymaga żadnych umiejętności. Wystarczy włączyć
telewizor.
W wielu rodzinach zwyczaj czytania dzieciom bajek nigdy się nie pojawił i spora grupa dzieci spotyka się z książką po raz pierwszy w przedszkolu lub nawet w szkole.
Nauczyciele i psychologowie przekonują rodziców o walorach wspólnego z dzieckiem czytania książek. Organizowane różne akcje mają na celu uświadomienie, jak ważną rolę odgrywa
w naszym życiu książka. Akcja „Cała Polska czyta dzieciom” uzmysławia dorosłym,
że książka aktywizuje dzieci poznawczo, rozwija wyobraźnię, dyscyplinuje, przyśpiesza
naukę czytania, wzbogaca słownik czynny i bierny.
Drodzy Rodzice, jeśli chcecie aby Wasze dziecko czytało, musicie poświęcić nieco
czasu i codziennie opowiadać bajki, czytać baśnie czy wiersze. „Książka jak cudowny dywan
w nowe światy nas porywa” – dzięki książkom dziecko poznaje świat, historię, geografię,
przyrodę, kulturę, w efekcie będzie w przyszłości osiągać lepsze wyniki w szkole. Wystarczy
dziecku pokazać inny świat niż ten z migocącego, szklanego ekranu, aby pobudzić jego dziecięcą ciekawość i wyobraźnię.
Należy zatem zacząć jak najwcześniej tę edukację.
Czytając małemu dziecku bajkę, nie tylko przekażemy jej treść, ale pomożemy ją zrozumieć, a także wzbudzimy potrzebę obcowania z bohaterami, która zakorzeni się w duszy
naszego malucha na zawsze. Ponadto stanie się coś magicznego – nawiążemy ze swoimi
dziećmi cudowną więź porozumienia, wspólnej tajemnicy i przygody, lepiej zrozumiemy się
wzajemnie. Kapitał ten w przyszłości stanie się podstawą naszej przyjaźni.
Nie ulega wątpliwości, że rola rodziców w rozwijaniu zainteresowań czytelniczych
dziecka jest ogromna. To właśnie rodzice są osobami, z którymi dziecko identyfikuje się
szczególnie silnie. Oni są dla niego wzorami osobowymi, autorytetami; ich zachowania,
a więc i stosunek do książek są naturalnie naśladowane.
Wychowanie przez książkę to cenny dar, w który może wyposażyć swoje dziecko
każdy z rodziców bez ponoszenia kosztów finansowych.
Z poważaniem
Joanna Żydek
BAJKA CZY HORROR?!
CZY TELEWIZJA UCZY NASZE DZIECI ZACHOWAŃ AGRESYWNYCH?
DRODZY RODZICE!
Z definicji encyklopedycznej wynika, że bajka jest utworem dydaktyczno-moralizatorskim. Z założenia ma więc czegoś uczyć. Ale czego może nauczyć bajka, w której jedna
scena przemocy jest gorsza od następnej sceny gwałtu? Czy właściwie są to bajki dla dzieci,
czy dla dorosłych?
Zasiadamy więc w niedzielne popołudnie przed telewizorem mając szczerą chęć
spędzić z dzieckiem wspólny czas, by porozmawiać jak to zaleca psychologia. I cóż widzimy:
niby pora właściwa, niby tytuł niewinny, ale już w pierwszej minucie po głównym bohaterze
przejeżdża walec drogowy.
Jak reaguje moje dziecko? Patrzy spokojnie, albo też, co gorsza skręca się ze śmiechu.
Takie zachowanie musi budzić niepokój!
Kilkuletni człowiek nie potrafi jeszcze odróżnić fikcji od rzeczywistości, nie wie,
że piesek przejechany właśnie przez walec istnieje tylko na taśmie filmowej. Nie rozumie,
że tak naprawdę on nie cierpi, ponieważ go nie ma. Dziecko nie posiada wiedzy i doświadczenia życiowego, więc taka bajka pozbawia go wrażliwości, uczy np. okrucieństwa wobec
zwierząt, czy potem wobec rówieśników. Dziecko przyzwyczaja się do tego, że leje się krew,
a ktoś kogoś tak łatwo zabija.
Analizując treść telewizyjnych bajek i komputerowych gier spostrzegamy,
że wiele z nich zawiera elementy zła i przemocy, a pozbawione są one wartości wychowawczych.
Nawet w ulubionych bajkach Disney’a naliczyłam się wielu aktów przemocy.
Zadajmy sobie pytania:
1. Czy zauważyliśmy agresywne zachowania u swoich dzieci?
2. Czy potrafimy podać przyczyny takich zachowań?
3. Jak reagujemy na takie zachowania?
4. Jakie umiejętności potrzebne są rodzicom, a jakie dzieciom, by ustrzec się agresywnych zachowań?
Przytoczę fragment książki dla rodziców i nauczycieli –
Dyczewski L. – „Rodzina, dziecko, media”:
„Nie róbmy sobie nadziei, z agresji się nie wyrasta – wybuchy złości, furii, wrzaski,
atak małymi piąstkami i kopanie stópkami, rozdeptywanie zabawek, to wszystko samo nie
minie. Przecież to takie zabawne, nie trzeba od razu interweniować! Zdania takie słyszymy
bardzo często, ale niestety są one nieprawdziwe!
Z agresji nie wyrasta się tak po prostu, nie traci się jej tak, jak np. krzywych, pulchnych nóżek niemowlęcych. Jest to błędna nadzieja. Nie, raczej próba uniknięcia odpowiedzialności, ponieważ przeciwdziałanie agresywnym wybuchom jest mozolne. Jeżeli dziecko
często i na długo, po tzw. fazie przekory reaguje wciąż gwałtowną i raptowną agresją w stosunku do innych dzieci, do dorosłych, zwierząt, do siebie samego lub przedmiotów – wtedy
nie możemy wielkodusznie udawać, że tego nie dostrzegamy.
Tylko konsekwentne i szybkie interwencje, których przyczyna musi być dziecku wyjaśniona, które nie mogą być poniżające, mogą przerwać rozpoczęte już błędne koło. Pod warunkiem, że równocześnie udamy się na poszukiwania przyczyn tej utraty panowania nad sobą, ponieważ złagodzenie agresywnych ataków jest tylko pierwszym krokiem. Następnie
trzeba wykryć przyczyny agresji, które do tej pory powodowały, że dziecko było zdane łaskę
i niełaskę agresji, bezradnie milczało i nie dostrzegało żadnej alternatywy zachowań…”
Może znajdziemy odpowiedź w pytaniu – „CZY TELEWIZJA UCZY NASZE
DZIECI ZACHOWAŃ AGRESYWNYCH?”
Z poważaniem
Joanna Żydek
Download