+ Pachomiusz wpłynął na egzegezę biblijną wieku XII Metoda

advertisement
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Paradygmat absolutny istoty ludzkiej Chrystus. „W […] encyklopedii mitów
(Mify narodow mira. Encykłopedija w dwuch tomach, Moskwa 1988) hasła
Praczłowiek (Pierwoczełowiek) i Purusza (t. 2, s. 300-302, 351) wyszły spod
pióra Władimira Toporowa, jednego z luminarzy szkoły semiotycznej,
nierzadko współautora Wiaczesława W. Iwanowa. Hasła Adam Kadmon i
Antropos (lub Anthropos, jeżeli trzymać się ściślejszej transkrypcji), t. 1, s.
43-44, 89, są dziełem Siergieja Awierincewa, / Purusza (staroindyjskie
znaczenie: człowiek) to praczłowiek Rigwedy, z którego powstały elementy
kosmosu, dusza świata, „Ja”: Dla Puruszy znamienne są: mnogość, czyli
wieloskładnikowość
[…]
olbrzymie
rozmiary
[…]
władza
nad
nieśmiertelnością […] Złożony jest w ofierze bogom przez poćwiartowanie na
części składowe, z których powstają podstawowe elementy organizacji
społecznej i kosmicznej […] Purusza stał się wzorem przejścia od integralnej
jedności do rozczłonkowanej wielości, neutralizacja opozycji „jedności” i
„wielości”. Rozczłonkowanie Puruszy stwarza nowy typ organizacji
kosmicznej – wszechświat szerokich przestrzeni, miejsc wybawienia z
martwego i ścieśnionego chaosu” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz. do
dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i
Literackie, Warszawa 1996, s. 120/. „Antropos (greckie znaczenie: człowiek)
w poświęconym mu haśle Awierincewa to w pojęciu mistycznego
synkretyzmu późnego antyku, a zwłaszcza chrześcijańskiego i bliskiego
chrześcijaństwu gnostycyzmu, „praczłowiek duchowy jako istota boska,
prototyp i emanujące źródło świata duchowego i materialnego, a także
człowieka (jako realności empirycznej)”. Geneza tego obrazu mitologicznego
(Purusza i jego perska transformacja) z domieszką tradycji biblijnych i
platońskich. «Będący zarazem istotą męską i żeńską Antropos na różnych
poziomach swego bytu to bóstwo naczelne („pierwszy Antropos”), lecz także
odzwierciedlenie i emanacja pierwszego Antroposa”, która wskutek upadku
połączyła się ze swoim ziemskim podobieństwem (Adam), wrodzony
wszystkim
ludziom
pierwiastek
nieśmiertelny
(„duch”,
„człowiek
wewnętrzny”, „wielki człowiek”), który w nich oczekuje na swoje ostateczne
wyzwolenie z mroku materii i spod tyranii archontów. Doktryny mówiące a
Antroposie rozwinęły się w obrębie manicheizmu i Kabały żydowskiej (Adam
Kadmon) oraz herezji chrześcijańskich. W mistyce ortodoksyjnego
chrześcijaństwa w pewnym stopniu odpowiada im nauka o tym, że „jako w
Adamie wszyscy umierają, tak i w Chrystusie wszyscy ożywieni będą” (1 Kor
15, 22), która uznaje Jezusa Chrystusa za absolutny paradygmat istoty
ludzkiej […]»” /Tamże, s. 121.
+ Paradygmat antropologiczny nowy Teologia po Soborze Watykańskim II zajęła
się przede wszystkim wypracowaniem nowego paradygmatu antropologicznego.
B. Secondin stwierdza, że np. antropologia rad ewangelicznych powinna być
bardziej solidarna, mądrościowa, terapeutyczna, a mniej „represyjna”,
„perfekcjonalistyczna”. Akcentowanie antropologii i humanizmu, kosztem
podkreślania istotnych więzi z Bogiem Trójjedynym, prowadzi do zatracenia
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
sensu życia zakonnego (i w ogóle chrześcijaństwa). Należy przestrzegać przed
niebezpieczeństwem ahistoryzmu, pietyzmu, dualizmu. Potrzebna jest nowa
eklezjologia dla refleksji nad pogłębionym sensem życia zakonnego. Potrzebna
jest ewolucja teologicznych „modeli” Kościoła. Secondin jest niezadowolony z
nacisku, jaki kładzie magisterium Kościoła na perspektywę inter-eklezjalną z
wersją konwentualną i monastyczną. Głosi on potrzebę przewagi refleksji
teologicznej nad praktyką profetyczno-historyczną, która według niego jest
obecnie niebezpieczna i cenzurowana, bo była niewłaściwie rozwijana w latach
siedemdziesiątych, o czym daje świadectwo chociażby dokument „Religiosos y
promoción humana” z roku 1980 Ż2 64.
+ Paradygmat architektury nowy. „Nie bez znaczenia dla nowego
światopoglądu są wypowiedzi liderów ruchu na rzecz obrony Ziemi oraz
częsta u nich fascynacja buddyjską zasadą współczucia, mądrością
rdzennych kultur, doznaniami mistyków…(Capra wskazuje także na
powstanie nowego paradygmatu w teologii, czemu poświęca cykl rozmów z
duchownymi katolickimi. W sensie poznawczym daleko ciekawsze są
wypowiedzi przedstawicieli świata nauki oraz różnych orientacji religijnych).
Pod ich wpływem systemowość zaczyna być przez nich interpretowana w
kategoriach empatii, czyli współodczuwania wszystkich żywych istot. […]
Zgodnie z chińską koncepcją rzeczywistości, do której nawiązał Capra,
źródłem wszelkich przemian jest dwubiegunowa natura świata.
Przeciwieństwa same w sobie nie są dobre, ani złe. Zawsze występują łącznie,
zmieniając jedynie wzajemne proporcje: od dominacji jednego z aspektów,
poprzez stan równowagi – aż po dominację drugiego. Cykliczność i ciągłość
ruchu umożliwia płynne przechodzenie ze stanu do stanu, a także
przewidywanie kierunku zmian” /A. Drapella-Hermansdorfer, Idea jedności
w architekturze, Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław
1998, s. 12/. „Capra uznał za nieunikniony odwrót od gorączki
eksperymentu na rzecz rygoru ograniczeń, a tym samym powrót do bardziej
zachowawczego modelu myślenia. W dużym skrócie sprowadza się to do
przejścia od skrajnego materializmu ku duchowości. W ferworze
argumentacji zagubił się jednak taoistyczny obiektywizm, lektura natomiast
Punktu
zwrotnego
pozostawia
dość
schematyczny
obraz
złego,
redukcjonistycznego i schyłkowego Zachodu oraz dobrego, holistycznie
nastawionego Wschodu, przepełnionego buddyjskim współczuciem wobec
wszystkich żywych istot. Posługując się typową dla okresów przełomowych
czarno-białą retoryką Capra osiągnął w dużym stopniu efekt przez siebie
niezamierzony: dał się uwieść tajemnicy Wschodu. Z chwilą, gdy uznano go
za jednego z liderów New Age, los Capry został przesądzony. Obiór Punktu
zwrotnego, z jakim się można spotkać obecnie podczas akademickich
seminariów, przeczy idei autora. Nie znając dobrze własnych korzeni, a z
pozoru tylko rozumiejąc Wschód – ludzie Zachodu zazwyczaj nie widzą
możliwości rozwiązań na gruncie własnej kultury. W ten sposób wyższość
Wschodu pojawia się jako temat zastępczy, odsuwając na plan dalszy
zasadniczy problem postawiony przez Caprę: Jak określić własną drogę w
historycznym punkcie zwrotnym? /Tamże, s. 13.
+ Paradygmat arystotelesowski ogranicza analogię bytową (analogia entis),
Awerroes. Filozofia Awerroesa (Abū-l-Walīd ibn Rušd) była przygotowaniem
do teologii. Rozum ludzki jest narzędziem pozwalającym odczytać objawienie.
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Teologia jego nie jest racjonalistyczna, ale jest racjonalna, scholastyczna /M.
Cruz Hernandez, Historia del pensamiento en Al-Andalus (2). Historia,
Biblioteca de la Cultura Andaluza, Editoriales Andaluzas Unidas, Sevilla
1985. s. 63/. Rozum ludzki działa we wnętrzu nurtu działania Boga
Stworzyciela, który stwarza ciągle na nowo, w każdym momencie. Rozum
ludzki nie jest ponad objawieniem. Nie ma dwóch prawd. Jest jedno działanie
Boga, a świat pośredniczy w przekazywaniu i odczytywaniu objawienia jako
narzędzie poruszane przez Boga /Tamże, s. 64/. Objawienie jest czynione
dwutorowo, jako nadprzyrodzone, potwierdzane cudami i jako przyrodzone,
poprzez naturę. Trzeba kształcić umysł, aby lepiej odczytywać objawienie
naturalne i nadnaturalne /Tamże, s. 65/. Nie ma dwóch prawd. Rozum
dobrze wykształcony i uczciwy nie może dojść do czegoś innego, czego nie ma
w objawieniu /Tamże, s. 67/ /Tak myślał też Rajmund Lullus, urodzony na
Majorce, myśliciel katolicki z przełomu wieku XIII i XIV/. Dwa nurty
objawienia są ze sobą sprzężone harmonijnie. Rozum ludzki może błądzić,
gdyż jest słaby, człowiek jest tylko stworzeniem. Awerroes opowiada się za
konkordyzmem prawdy naturalnej i objawionej /Tamże, s. 68/. Doktryna
dwóch prawd wyrażona jest w pismach Awerroesa bardzo wyraźnie. Metoda
racjonalistyczna połączona jest ze stosowaniem symboli zawierających
głęboką treść, którą rozum nie potrafi ogarnąć. Troską jego było uniknięcie
antropomorfizacji Boga, powszechnej w ludowej interpretacji imion Bożych
zawartych w Koranie. Celem filozofa nie jest wątpienie doprowadzające do
postawy agnostycyzmu, lecz uświadomienie sobie, jak bardzo Misterium
Boga przerasta możliwości rozumu ludzkiego. Analogia bytowa (analogia
entis) u myśliciela z Kordoby ograniczona jest paradygmatem
arystotelesowskim. Odróżnia on byt prawdziwy od bytów kategorialnych.
Atrybuty Boga wykorzystują różne kategorie, które są tylko punktem wyjścia
do uświadomienia sobie absolutnej transcendencji Boga /Tamże, s. 68.
+ Paradygmat badań nauk historycznych nad zagadnieniem mitów w historii
nie istnieje. „na obszarze historiografii tradycyjnej relacje między historią a
mitem wyobrażano sobie niezmiernie prosto. Historię traktowano jako relację
o dziejowych zaszłościach polegającą na prawdzie, uważano ją bowiem za
antytezę mitu, rozumianego jako niezgodna z ową prawdą relacja o
wydarzeniach z przeszłości. Dlatego też historiografia ta postulowała –
uważając to za najzupełniej możliwe – całkowite uwolnienie historii od
wszelkich mitów, na drodze ich krytycznej weryfikacji. Polegającej na
wydzielaniu z nich tego, co polega na prawdzie, od będącej zmyśleniem
reszty. Historiografia współczesna – przy całym jej teoretycznym
zróżnicowaniu – zapatruje się na tę problematykę w sposób znacznie bardziej
subtelny i zarazem skomplikowany. Proponuje ona rozumienie mitu jako
„płaszczyzny zakorzenienia” się człowieka w otaczającym go świecie (St.
Filipowicz), jako takiej formy ludzkiej świadomości, która poszczególnym
grupom społecznym nadaje „spójność kulturową i koherencję moralną” (Ch.O. Carbonell). Dystansuje się od polegającego na scjentystycznym złudzeniu
traktowania historii jako antytezy mitu i na różne sposoby stara się
rozpoznać aktywną obecność najróżniejszych mitów nie tylko w świadomości
ludzkich zbiorowości, lecz także w samej – również w tej, która uważa się za
jak najbardziej naukową – historiografii. Problematyka roli najróżniejszych
mitów w życiu społecznym, jak również w ludzkiej nad nimi refleksji – a więc
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
w myśli społecznej, politycznej, historycznej i wszelkiej innej – znalazła się
dziś w centrum uwagi nauki historycznej, która – we współpracy z innymi
dyscyplinami naukowymi – stara się znaleźć dla jej badania coraz bardziej
adekwatne kategorie i narzędzia naukowego poznania. W odróżnieniu od
historiografii tradycyjnej nie wypracowała ona jednak dotychczas takiego
wzorca badań, który stałby się uznanym przez historyków za obowiązujący
paradygmat. Wspólne dążenie do znalezienia nowych sposobów badania
problematyki „mit a historia” przekłada się bowiem – o czym świadczą
również teksty zebrane w niniejszym tomie – wcale nie na jakiś jeden model,
ale na zróżnicowaną wielość propozycji badawczych” /A. BarszczewskaKrupa, A. F. Grabski, Słowo wstępne, [w:] Historia. Mity. Interpretacje, red.
Alina Barszczewska-Krupa, Łódź 1996, 3-13, s. 3.
+ Paradygmat badań psychologicznych dwojaki. Badanie pojęć uzupełnione
badaniem struktur bardziej złożonych. Pojęcia traktowane są w tych
badaniach wyłącznie w terminach atrybutów i relacji a teorie testowane są w
tzw. zdaniach weryfikacyjnych lub wymagających rangowania desygnatów
pod względem ich typowości. „W tradycji badawczej, w której analizuje się
złożone organizacje pojęć (relacje i schematy poznawcze), z reguły unika się
analiz w terminach samych atrybutów, natomiast zajmuje się różnorodnością
relacji między tymi pojęciami. W związku z tym istnieje tendencja do
posługiwania się zadaniami eksperymentalnymi uwzględniającymi bardziej
globalne aspekty poznania, np. rozumienia opowiadań i rozumienia sytuacji
złożonych. Teoretycznie można więc postulować łączenie tych dwóch
paradygmatów badań. Pozornie mogłoby się wydawać, że tradycja schematów
stawia pojęcia na wyższym poziomie organizacji, niż czynią to badania
izolowanych pojęć. Taka jednak propozycja nie jest wystarczająca. Nie
wyjaśnia to relacji zmiennych („wejścia”) do konkretnych, szczegółowych
pojęć o charakterze prototypowym. Pojawiły się jednak próby zbliżenia
pomiędzy tymi dwoma paradygmatami. Nowe tendencje badawcze
podkreślają, że analiza pojęć, które są oparte jedynie na atrybutach, nie jest
w stanie wyjaśnić istotnych aspektów konceptualizacji informacji bez
uwzględnienia złożonej wiedzy, jaką ludzie mają na temat pojęć (wcześniej
ten pogląd wyznawali Miller i Johnson-Laird 1976)” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 216.
+ Paradygmat biologii ewolucjonizm stał się zasadą, która leży u podstaw
badań nad życiem, nie może być zatem przez ich wyniki obalona. „W roku
1981 legislatura stanowa Luizjany przyjęła ustawę nakazującą, by w
szkołach publicznych, gdzie naucza się „nauki o ewolucji”, równoważyć ją
inną, zwaną creation-science” /R. Piotrowski, Tło prawne, w: P. E. Johnson,
Sąd nad Darwinem, Warszawa 1997, 7-14, s. 7/. „Stopień konfirmacji teorii
nie stanowi o jej przydatności ani nie rozstrzyga o jej odrzuceniu. Istnieją np.
w fizyce teorie (choćby teoria czarnych dziur) nie mające żadnych podstaw
doświadczalnych i jakoś nikt nie wzywa do ich zarzucenia (chociaż można by
powiedzieć, że w przypadku teorii biologicznych, mówiących bezpośrednio o
otaczającym nas świecie, a nie galaktykach odległych o miliony lat
świetlnych, wymogi dotyczące potwierdzenia empirycznego powinny być
wyższe). Co więcej, ich rozwijanie potrafi walnie przyczynić się do rozwoju
innych, bliższych praktyce części fizyki” /Tamże, s. 9/. „Teorię należy
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
formułować tak, by jasno dał się przedstawić schemat jej weryfikacji. To
znaczy, jej zaprzeczenie (jakkolwiek wydawałoby się nieprawdopodobne)
powinno być również, choćby w domyśle, rozsądną, a przynajmniej rozsądnie
sformułowaną hipotezą. Co więcej, większą wagę powinno się przywiązywać
do świadectw niezgodnych z teorią niż do tych, które ją potwierdzają. Do
odrzucenia (falsyfikacji) inkryminowanej tezy wystarczy jeden negatywny
sprawdzian – twierdzenia nauki mają z założenia status tymczasowy. […]
popperowski schemat falsyfikacji hipotez nie jest powszechny […]. Istnieją
twierdzenia o specjalnym statusie. Dogmat ewolucjonistyczny stał się
paradygmatem biologii – zasadą, która leży u podstaw badań nad życiem, nie
może być zatem przez ich wyniki obalona. To wieloznaczne pojęcie Johnson
rozumie zgodnie z najczęstszą jego interpretacją: jako pewną tradycję
badawczą, dającą wskazówki uczonym, jak mają obserwować i analizować
zjawiska, jakie metody stosować i jakich efektów oczekiwać. Paradygmatem
może być zarówno powszechnie przyjęte twierdzenie teoretyczne, jak i
metoda doświadczalna (patrz hasło „paradygmat” w encyklopedii Filozofia a
nauka, Ossolineum, Wrocław 1987). Takie zasady spotykamy w każdej
nauce” /Tamże, s. 10.
+ Paradygmat biologii nowy, poszerzony o fizykalne aspekty organizmu,
oprócz chemicznych. „Fizyka i kosmofizyka oraz metafizyka i teologia są to, w
specyficznym w swojej logice ujęciu Sedlaka, nie tyle dwa odrębne obszary
ludzkich zainteresowań, ile dwa sposoby dociekań prawdy, które
niekoniecznie muszą się wykluczać. Nie oznacza to, iż można między nimi
postawić znak równości: fizyka to nie teologia. Niemniej okazuje się, że każda
z tych dziedzin prowadzić może do poznania prawdy o Bogu i wszechświecie
w sposób niewykluczający się nawzajem. Odkrywanie dwóch wielkości
nieskończonych: zarówno Kosmosu, jak i Boga przynależy integralnie
kondycji ludzkiej. Narzędziem, poprzez które może dojść do zawiązania
między nimi nici porozumienia, może stać się właśnie bioelektronika” /K.
Kosowska-Hańderek, Metafizyczna koncepcja światła Włodzimierza Sedlaka
(1911-1993), Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2003, s.
11/. „Bioelektronika jest to więc „nowy kierunek w biologii sformułowany w
1967 roku, w którym reakcje chemiczne i procesy elektroniczne w
organicznych
półprzewodnikach
są
związane
zależnościami
kwantomechanicznymi. Wyrazem tego jest model posiadający dwie
komplementarne, czyli nierozdzielne i jednakowo ważne strony – chemiczną i
elektroniczną” (Ks. W. Sedlak, Teologia Światła, czyli sięganie
Nieskończoności, Radom 1997, s. 161). Mowa jest więc o nowym
paradygmacie w biologii, poszerzonym – oprócz chemicznych – o fizykalne
aspekty organizmu. Zgodnie z Thomasem Kuhnem oraz Stefanem
Amsterdamskim (Por. Th.S. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, przeł. H.
Ostrołęcka, Warszawa 1966; Th.S. Kuhn, Dwa bieguny: tradycja
nowatorstwo w badaniach naukowych, przeł. A. Amsterdamski, Warszawa
1985; S. Amsterdamski, Między historią a metodą, Warszawa 1983) Sedlak
wskazywał na rozmaitość ideału wiedzy i historyczność obowiązującego w
nauce modelu. […] Według Sedlaka model biochemiczny nie podaje pełnego
opisu problematyki istoty życia, same reakcje chemiczne nie decydują o
życiu. Ważne są bowiem jeszcze dodatkowo procesy elektroniczne zachodzące
w żywym organizmie. Stwierdza on, że życie jest światłem, fotonem, czyli
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
kwantem światła. W dodatku zauważa, że przyjęty przezeń model
bioelektroniczny nie został jeszcze całkowicie i wyczerpująco poznany i
opisany” /Tamże, s. 12.
+ Paradygmat biologii wyjaśniający wszystko, ewolucja. „dogmat
ewolucjonistyczny stanowi podstawę nie tylko wszechwyjaśniającej teorii
rozwoju życia. Jeśli przyjmiemy, że niższe formy biologiczne dały początek
wyższym, łatwo cofnąć się do samego początku życia i wysunąć
przypuszczenie, że materia żywa jest tylko wyższym szczeblem rozwoju tego,
co nazywamy materią martwą. Dzieje życia wpiszą się wtedy w historię
ewolucji materii jako takiej, czyli wszechświata […] Teoria, która wyjaśnia
całą historię wszechświata, musi wyjaśniać jego teraźniejszość. Nic więc
dziwnego, że jej zwolennicy zechcieli w pewnej chwili wyjaśnić oprócz
pochodzenia także obecny status ludzkości” /R. Piotrowski, Wstęp do
wydania polskiego, w: P. E. Johnson, Sąd nad Darwinem, Warszawa 1997,
7-14, s. 12/. „Oto czemu Dennet stwierdził jeszcze, iż ewolucjonizm jest
uniwersalnym rozpuszczalnikiem, który szybko przetrawił ściany swojego
pojemnika. Twierdzenia Darwina musiały rozprzestrzenić się poza biologię.
Tyle, że na jej terenie były lepiej lub gorzej sformułowanymi i uzasadnionymi
hipotezami naukowymi. Poza biologią dają wyjaśnienia, które dotąd były
zastrzeżone dla systemów religijnych. Wyjaśniają pochodzenie życia,
człowieczeństwa, rozumu i moralności. Co więcej, jest to wyjaśnienie
pociągające swoją prostotą. Każdemu wydaje się, że rozumie np. darwinizm
czy inną wersję transformizmu. Szkoda tylko, że tak niewielu rozumie jego
konsekwencje. Alain Besançon w Pomieszaniu języków (Wszechnica
Społeczno-Polityczna, 1989) pisze o ideologiach jako tworach gnostyków
szukających oparcia w naukach przyrodniczych. Stwierdza, że ludzie
prawdziwie wierzący przyjmują świat jako dany, a sama ich wiara jest
wynikiem świadomej decyzji. W gnozie rzecz ma się przeciwnie: przyjmuje się
system wierzeń (często z racji jego złudnej prostoty), czego skutkiem jest
uzurpowanie sobie władzy nad faktami – system odsłania nam rzeczywisty,
ezoteryczny sens świata. Besançon pisał o leninizmie, ale jego stwierdzenia
przenoszą się bez zmian na ewolucjonizm. Wszystkie patologie myślenia
ewolucjonistycznego – odrzucenie niewygodnych świadectw, korekta
rzeczywistości (opisywane przez Johnsona naginanie lub przemilczenie
świadectw kopalnych), mają swoje źródło w ewolucji. Właśnie w gnostyckiej
naturze systemu darwinowskiego” /Tamże, s. 13.
+ Paradygmat chemiczny obowiązujący w biologii zmieniony. Model
bioelektroniczny Sedlaka W. „Jest to model jakościowy, a nie ilościowy i
wymaga dopiero opisu ilościowego. Zadanie to pozostawił Sedlak swoim
kontynuatorom. Nie inaczej widział też bieg rozwoju nauki fizyk, filozof i
historyk nauki – Kuhn. Jako tezę przyjmował on aproksymacyjny charakter
nauki, podkreślając w naukach przyrodniczych wagę geniusza teoretycznego,
który
wyprzedza
niejako
fakty,
pozostawiając
utalentowanym
eksperymentatorom i wynalazcom przyrządów doprowadzenie ich do
zgodności z teorią (Th.S. Kuhn, Dwa bieguny: tradycja nowatorstwo w
badaniach naukowych, przeł. A. Amsterdamski, Warszawa 1985, s. 276).
Zdaniem Sedlaka zachodziła konieczność zmiany obowiązującego w biologii
paradygmatu chemicznego, która polegać miała na poszerzeniu modelu o
dane dostarczone przez fizykę, zwłaszcza fizykę współczesną – mechanikę
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
kwantową. W takim ujęciu okazywało się, że model biochemiczny jako model
„starej” teorii jest niejako modelem nowej teorii i wiąże je ze sobą relacja
korespondencji (Por. S. Amsterdamski, Między historią a metodą, Warszawa
1983, s. 244)” /K. Kosowska-Hańderek, Metafizyczna koncepcja światła
Włodzimierza
Sedlaka
(1911-1993),
Wydawnictwo
Uniwersytetu
Wrocławskiego, Wrocław 2003, s. 12/. „Myślę, że metodologia Sedlaka jest
zgodna z ideałem nauki nowożytnej, który w miejsce Arystotelesowskiej
koncepcji, iż wyjaśnienie naukowe polega na sprowadzaniu tego, co nieznane
do tego, co znane, czyli dane w doświadczeniu bezpośrednim, zastąpiony
zostaje przekonaniem, iż celem nauki jest wyjaśnienie tego, co znane, przez
to, co nieznane. Amsterdamski opisuje ten model poznawczy następująco:
„Wyjaśnienie będzie tym lepsze, im »głębiej« będzie sięgać w ukrytą
rzeczywistość” (Amsterdamski, op. cit., s. 73). Wydaje się, że postulat ten jest
spełniony w sposobie uprawiania nauki przez Sedlaka, którego zasadniczym
założeniem było jak najgłębsze poznanie zagadnienia istoty życia. W tym celu
zalecał on „zjechanie hipotetyczną windą na samo dno natury”, dno
kwantowe, gdzie zachodzą zjawiska decydujące o samym życiu. Zdaniem
Poppera jest to zarazem odkrywczy sposób uprawiania nauki: „Ilekroć
wyjaśnienie naukowe będzie odkryciem, tylekroć będzie ono wyjaśnieniem
tego, co znane, przez to, co nieznane” (K.R. Popper, Objective Knowledge,
London 1972, s. 191)” /Tamżę, s. 13.
+ Paradygmat chemii organicznej zmieniony, obalenie witalizmu. „J.
Schummer przeprowadził badania nad liczbą związków chemicznych
odkrytych w ciągu ostatnich 200 lat. Jego benedyktyńska iście praca
polegała
na
zliczeniu
substancji
rejestrowanych
corocznie
w
podręcznikach, katalogach, abstraktach i innych specjalistycznych
wydawnictwach chemicznych. Z danych autora wynika, że w roku 1995
przekroczono w chemii liczbę 16 milionów znanych substancji
chemicznych! Liczba ta oznacza znane substancje organiczne i
nieorganiczne. […] Sumaryczna krzywa poznanych związków przebiega
na ogół wedle prawa wykładniczego wzrostu informacji naukowej (autor
ocenia dokładność swoich ustaleń na 5%). Na krzywej znajdują się
jednak cztery dość znaczne odchylenia od idealnego przebiegu, które J
Schummer analizuje, wykorzystując znajomość historii ogólnej historii
własnej dyscypliny. Odchylenie dodatnie w latach 1820-1840 daje się
wyjaśnić twórczym impulsem udzielonym chemii przez tlenową teorię
Lavoisiera i jego nową, analityczną definicję pierwiastka” /D. Sobczyńska,
O naukometńi, jej zastosowaniach do chemii i wnioskach dla filozofii nauki, w:
Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D.
Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo
Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 235-258, s. 247/. „Nowy system
teoretyczny chemii pozwolił na wytworzenie i rozpoznanie szeregu
nowych
substancji
wytwarzanych
laboratoryjnie
za
pomocą
analogicznych procedur kombinacji (np. reakcji kwasów z zasadami
lub tlenkami metali). Po serii sukcesów ilość możliwych kombinacji
tego rodzaju uległa wyczerpaniu i charakter krzywej wrócił do normy. W
okresie tym poznano ok. 200 czystych substancji chemicznych; w
sensie metody dokonano zaś bardzo ważnego przejścia – od analizy do
syntezy. W sensie paradygmatu chemii organicznej dokonała się inna
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ważna zmiana – obalenie witalizmu. Pojawiły się natomiast nowe
teorie – teoria typów i teoria rodników. Po słynnej syntezie mocznika
dokonanej przez Wohlera, syntez nowych związków organicznych
dokonywano stosując procedury analogowe i kombinatoryczne,
podobnie jak w przypadku syntez nieorganicznych (łączenie różnych
„typów” z różnymi „resztami”). W latach 1850-1860 syntezy tego
rodzaju wzbogaciły wiedzę chemiczną o wiele nowych związków; później ich możliwości wyczerpały się” Tamże, s. 248.
+ Paradygmat chronologiczny powtarzania się postaci i faktów. Dzieje według
Joachima de Fiore zorganizowane są mistycznie. Każdej postaci i każdemu
faktowi, jaki się wydarzyły w stanie Ojca, odpowiada w dwóch stanach
następnych inna postać i inny fakt, które odzwierciedlają jednak zawsze ten
sam typ. Historia powtarza się w ramach określonego paradygmatu
chronologicznego, stopniowo, choć za każdym razem na wyższym poziomie.
Ten schemat następstwa er jest powtarzaniem, a równocześnie
przewyższaniem. Kolejne okresy są odgraniczone od siebie i szczelne, chociaż
następują po sobie, w miarę jak się wyłaniają jedne z innych, aby osiągnąć
coraz to większą pełnię P23.5. 76.
+ Paradygmat chrystologii zaprzeczony prowadzi do szaleństwa i grozy
apokaliptyki, widocznej wyraźnie w XX wieku. Wydarzenia tworzące nowy
paradygmat i niszczące człowieka to: neopogańska „dionizyjskość”,
totalitaryzm, rozpacz, nihilizm. „Tymczasem wsparcie (teologicznie:
zbawienie) człowiek może otrzymać jedynie ze strony gestae Christi. Nadzieja
albo płynie z „ruchu chrystologicznego” ludzkości, albo nie istnieje w ogóle”
/J. Szymik, Teologia na początek wieku, Księgarnia św. Jacka i Apostolicum,
Katowice-Ząbki 2001, s. 120/. „Śmiercionośne infekcje atakujące cywilizację
bywają zawsze takie same, zmieniają się tylko akcenty i kierunki uderzeń,
powstają nowe mutacje „wirusa”. Z pewnym uproszczeniem filozoficznoteologicznych zawiłości można je sprowadzić do koniecznej – jakoby – (a w
sumie fałszywej) alternatywy: albo monizm (materializm, komunizm, natura
jest totalnie dobra itp., itd.), albo dualizm (skrajny spirytualizm,
manicheizm, natura jest totalnie zła, diabelska itp., itd.)” /Tamże, s. 121/.
Jezus Chrystus jest objawieniem (epifaneia) Bożej Opatrzności. Wincenty
Granat „określa Opatrzność Bożą na trzy komplementarne sposoby: 1) Jako
główny przymiot Boga wynikający z działań Jego umysłu i woli, zawierający
w sobie powszechna wolę zbawczą i sprawiedliwość Bożą. 2) jako najwyższy
rozum Boży i wszechmogącą wolę kierującą „dobrze, sprawiedliwie i
miłosiernie” wszystkimi bytami ku ich właściwym celom. Jest to określenie
wyraźnie inspirowane myślą św. Tomasza a Akwinu. Granat rozróżnia też –
na tomistyczną modłę Opatrzność nadprzyrodzoną (wobec ludzi – cel
nadprzyrodzony) i naturalną (wobec istot nierozumnych – cele i środki
naturalne), obie obejmują całość stworzenia. 3) Jako identyczną z naturą
Boga i zawierającą wszystkie jej przymioty” /Tamże, s. 124.
+ Paradygmat chrześcijański tworzony na podstawie gestu prorockiego
oczyszczenia świątyni przez Jezusa. Czynnik różnicujący wspólnoty
chrześcijańskie to między innymi (S. Mędala) dystans Jezusa do świątyni,
który przez świadków jest różnie interpretowany i ustawiany. W kołach
hellenistycznych (Dz 6-7) interpretuje się go jako radykalne przeciwstawienie
się kultowi świątynnemu. Tradycja synoptyczna zostawia jednak gest
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
prorocki, jakim było oczyszczenie świątyni, na koniec Jego publicznej
działalności. Natomiast czwarta Ewangelia bardziej uwydatnia znaczenie
dystansu Jezusa do świątyni i spirytualizację kultu. Opis oczyszczenia
świątyni podaje na początku publicznej działalności (J 2, 13-22) jako
paradygmatyczny gest Jezusa, który spotkał się z radykalną reakcją ze
strony władzy żydowskiej 04 16.
+ Paradygmat chrześcijaństwa fundamentalny Inkarnacjonizm sposobem
myślenia teologicznego. „Punktem wyjścia inkarnacjonizmu jest ustalenie
istoty wcielenia. Zespolenie w Jezusie Chrystusie bóstwa i człowieczeństwa
(unia hipostatyczna) jest określane przez nauczycielski urząd Kościoła jako
najdoskonalsza i rzeczywista jedność, choć bez pomieszania natury boskiej i
ludzkiej. Prawda ta jest fundamentalnym paradygmatem dla poszczególnych
wymiarów
chrześcijaństwa.
W
ujęciu
systematyzującym
opcja
inkarnacjonistyczna sprowadza się do specyficznego sposobu myślenia,
uniwersalizmu
i
realizmu
zbawczego
oraz
sakramentalności.
Inkarnacjonistyczny sposób myślenia (rozumiany jako formalna zasada,
która wpływa na jego treść, nadając mu określony kształt i porządek) polega
na uwzględnianiu dwoistego wymiaru rzeczywistości, przy jednoczesnym
dostrzeganiu wzajemnego ich związku. Postawę tę określa się jako „łagodne
przejście” lub „względna opozycja” (H. U. Von Balthasar, L. Scheffczyk).
Nieskończona „przestrzeń” dzieląca Boga od człowieka nie prowadzi jednak
do dualizmu, ponieważ przedział ten został przekroczony w Bogu-Człowieku.
Jako przykłady obrazujące sposób ujęcia problematyki teologicznej w
inkarnacjonistycznym typie myślenia podaje się dychotomiczno-jednoczące
formuły: Bóg i świat, natura i łaska, wiara i czyn, jednostka i wspólnota,
urząd i charyzmat” T. Dola, Inkarnacjonizm. II. Problematyka, w:
Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 228230, kol. 228/229.
+ Paradygmat ciała ludzkiego. Godność i szlachetność ciała ludzkiego
pojawia się już w pierwszym wcieleniu boskości, w stworzeniu pierwszego
człowieka, a dopełnia w Wcieleniu Chrystusa. Paradygmatem ciała ludzkiego
jest ciało zmartwychwstałego Pana, w całej jego boskiej wyrazistości. Ciało
człowieka nosi w sobie boską pieczęć. Ze względu na tę pieczęć Bóg angażuje
się, aby człowieka zbawić. Człowiek posiada w sobie coś boskiego, wobec
czego miłość Boża nie może pozostawać obojętna. Cały człowiek nosi w sobie
obraz Chrystusa. Człowiek posiada pieczęć, która go charakteryzuje
dynamicznie i nadaje mu sens, decyduje o jego naturze, o jego strukturze
cielesnej, o jego pragnieniach i o jego spełnieniu. To, co ludzkie, co cielesne,
dalekie jest od sprzeciwiania się temu, co boskie; pozostaje dynamicznie
przenikane boskością. W1.1 171
+ paradygmat człowieczeństwa w Chrystusie Jezusie. Zasady kluczowe
antropologii pierwszych teologów hiszpańskich. Antropologia zakorzeniona
jest w chrystologii, to znaczy w dynamizmie trynitarnym, czyli w procesie
autoobjawiania się Boga, który czyni możliwym swoje komunikowanie się z
człowiekiem w Chrystusie. Dynamizm boski konstytuuje Pierwszego
Anthroposa, pośrednika między Bogiem i ludźmi, w którym Bóg otrzymuje
„formę, oblicze, obecność, ciało”, rysy poznawalne i dające się przekazywać.
W nim każdy człowiek posiada swój model i paradygmat. Jest nim Chrystus
Jezus. W1.1 86
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Paradygmat człowieka cywilizowanego zmieniony przez Rousseau J. J. w
głębokim wymiarze i na dłuższą metę. „Jan Jakub Rousseau (1712-1778) […]
Zmarł dziesięć lat przed wybuchem rewolucji francuskiej 1789 roku, ale
wielu współczesnych uważało, że był za nią odpowiedzialny, a także za
zburzenie ancien régime w Europie” /P. Johnson, Intelektualiści, przekł. A.
Piber, Editions Spotkania, Warszawa 1988, s. 10/. „Jednak Rousseau w
znacznie głębszym wymiarze i na znacznie dłuższą metę zmienił niektóre
podstawowe założenia człowieka cywilizowanego i przemeblował ludzki
umysł. […] wszystkie nowożytne teorie pedagogiczne są przepojone doktryną
Rousseau, zwłaszcza jego rozprawa Emil (1762). Upowszechnił, a nawet do
pewnego stopnia wynalazł kult natury […] uczył niewiary w stały i stopniowy
postęp kultury materialnej i w tym sensie odrzucał oświecenia (a przecież
stanowił jego nieodłączną część), wypowiadając się za rozwiązaniem o wiele
bardziej radykalnym. Twierdził, że sam rozum jest poważnie ograniczony
jako środek uleczenia społeczeństwa. Nie oznacza to jednak, że umysł ludzki
nie nadaje się do tego, by dokonać niezbędnych reform, ma on bowiem wciąż
ukryte a nie wyzyskane zasoby poetyckiej wyobraźni i intuicji, których trzeba
użyć dla przezwyciężenia suchych nakazów rozumu. Kontynuując tę linię
rozważań, Rouseau napisał Wyznania (Cofessions), które ukończył w roku
1770, choć został wydane dopiero po jego śmierci. […] ów tok rozumowania
dał początek zarówno romantyzmowi, jak i nowożytnej literaturze
introspektywnej: Rousseau bowiem podjął najważniejsze z osiągnięć
renesansu i posunął je o gigantyczny krok dalej – zajął się jednostką,
sięgając do jej wnętrza i poddając je publicznemu badaniu. […] serce […] na
zewnątrz było szczere, wewnątrz pełne podstępu /model myślenia
rozdzielającego, sposób myślenia protestantów/. Gdy społeczeństwo
ewoluuje od pierwotnego stanu naturalnego do miejskiego sposobu życia,
człowiek – jak dowodził Rousseau – ulega zepsuciu: jego naturalne
samolubstwo, amour de soi /protestantyzm/, przekształca się w o wiele
bardziej zgubny instynkt, amour propre, który łączy próżność i ambicję” /P.
Johnson, Intelektualiści, przekł. A. Piber, Editions Spotkania, Warszawa
1988, s. 11/. „Jego naturalny egoizm sprawia, że współzawodniczy z innymi i
staje się zachłanny, czuje się obco wśród ludzi, których uważa za
konkurentów, a nie za braci: ów egozim odsuwa go niejako od samego siebie.
Ta alienacja wywołuje u człowieka chorobę umysłu, która cechuje tragiczna
rozbieżność między ułudą a rzeczywistością /myślenie rozdzielające/.
„nieufnie odnosił się do własności prywatnej jako źródła społecznego
występku. […] rozwinął elementy krytyki kapitalizmu, uznając własność i
konkurencję zmierzająca do jej nabycia za główne przyczyny alienacji. Z tek
myśli bezwzględnie czerpał Marks i inni, wraz z powiązaną z Rosseau ideą
ewolucji kulturalnej. […] zachowanie człowieka: można doskonalić, a nawet
całkowicie zmienić jego zachowanie, jeśli tylko zmieni się kulturę i
współzawodniczące siły, które je wytworzyły – czyli jeśli posłuży się inżynierią
społeczną” /Tamże, s. 112.
+ Paradygmat człowieka gnostycki to Logos (Sophia Akhamot). Scena
Wniebowstąpienia łączy Ewangelię Łukasza z Dziejami Apostolskimi (Łk 24,
44-53; Dz 1, 3,-14). Pierwsza część Dziejów Apostolskich (Dz 1, 15-12, 25)
opisuje dwie protagonistyczne wspólnoty: żydowskie i pogańskie /J. RiusCamps, L’esdevenir de la teologia i del mètode teològic en els primers autors
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
de llengua grega, w: El método en teología, Actas del I Symposion de Teología
Histórica (29-31 mayo 1980), Valencia 1981, 31-92, s. 52/. Jan Chrzciciel,
który reprezentował Stary Testament, symbolizował kościół w Jeruzalem (1,
15-5, 42). Kościół w Antiochii, w pełni „chrześcijański” (Dz 6, 1-12, 25)
symbolizowany przez Jezusa, jest mesjaszem narodów. Druga część księgi
poświęcona jest misji nakazanej przez Ducha Świętego wspólnocie
Antiocheńskiej w osobach Barnaby i Szawła (wspólnota zalążkowa) /Tamże,
s. 53/. Nowa wspólnota była złożona z dorosłych ludzi pełnych Ducha i
mądrości (Dz 6, 3). Łukasz ukazuje, że judaizm i chrześcijaństwo nie są
kompatybilne. Natomiast wobec gnozy chrześcijaństwo jest diametralnie
przeciwstawne.
Czymś
zupełnie
sztucznym
i
absurdalnym
jest
„chrześcijaństwo gnostyckie”. Źródło gnozy poszukiwane jest w późnym
judaizmie, hermetyzmie, pitagoreizmie, mandeizmie, w religiach orientalnych
itd. Gnoza jest skrajnie dualistyczna lub skrajnie monistyczna. Hipostazy
(eony) są stopniowane. Tradycja patrystyczna, za Justynem i Ireneuszem
koncentruje się na Szymonie Magu (Dz 8, 9-13; 18-24). Wielu znawców nie
mówi o gnozie, lecz tylko o konkretnym gnostycyzmie, jako systemie
soteryjnym /Tamże, s. 65/. Wiele światła wnosi metoda św. Ignacego z
Antiochii, mało abstrakcyjna, za to biblijna, syntetyczna, skondensowana,
ekspresyjna, wnosząca wiele opisów konkretnego życia, bardziej historyczna
niż metafizyczna /Tamże, 71/, kontynuująca linię Łukasza. Ireneusz zamiast
trzech gnostyckich kategorii ludzi wprowadza podział człowieka z trzech
elementów. Wszyscy ludzie są równi. W każdym są wartości przypisywane
przez gnostyków tylko ludziom wybranym i w każdym są elementy niższe
/Tamże, s. 83/. Paradygmatem człowieka jest u gnostyków Logos (Sophia
Akhamot, Walentynianie; zapis duchowy typu matematycznego), zaś u św.
Ireneusza Słowo Boże Wcielone. Zbawienie nie dokonuje się według niego
przez ucieczkę od ciała, lecz poprzez ciało. Soteriologia Ireneusza z Lyonu
jest diametralnie opozycyjna wobec soteriologii gnostyckiej. W Jezusie
Chrystusie dokonała się rekapitulacja zbawienia /Tamże, s. 89/.
+ Paradygmat człowieka nowy w teologii Antropologia chrześcijańska w
drugiej połowie XX wieku. Poszczególne, cząstkowe wizje antropologiczne,
które dostarczają różne nauki, powinny być ujęte całościowo w myśleniu
filozoficznym. Człowiek jest w tym ujęciu widziany jako wolny, posiadający
świadomość. Ostatecznie pozostaje on „esencją otwartą”, „bytem
transcendentnym”, a nie jakimś pseudo bytem pozbawionym realności, albo
przynajmniej swej głębi, transcendencji, personalnej tożsamości. Dla teologii
człowiek jest bytem powołanym do dialogu z Bogiem, ogarniętym przez
Słowo, objętym przez tajemnicę Boga personalnego, który go woła do siebie,
obdarzając Sobą. Człowiek to stworzenie obdarzone łaską. Antropologia
teologiczna
kwestionuje
radykalnie
wartość
wizji
cząstkowych,
niekompletnych, które znajdują się w myśli starożytnych filozofów i
współczesnych nam naukowców. Teologia proponuje nowy paradygmat,
nowe możliwości, nowe pole działania dla ludzkiej myśli, dla mówienia o głębi
i godności człowieka A101 227.
+ Paradygmat człowieka stanowi centrum trynitologii Prudencjusza. Bóg
nowego człowieka. Dla Prudencjusza zrozumienie nowego człowieka jest
konieczne dla zrozumienia Boga. W polemice z poganinem Symmachusem
mówi o nadejściu nowej ludzkości, w której człowiek odnalazł w końcu swój
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
autentyczny model bycia człowiekiem. Jest nim Bóg chrześcijan. Wraz z
nową wizją Boga powstała nowa - wizja człowieka. Ostatecznie człowiek może
poznać siebie dlatego, że może rozpoznać w sobie w swoim obrazie
oryginalnym, w Bogu objawionym w Jezusie Chrystusie. (Contra
Symmachum II 83-103, 161-170, 254-269) Prawie wszystkie elementy,
stosowane przez Prudencjusza w teologii trynitarnej, są zorientowane na opis
cech charakterystycznych
Modelu, Paradygmatu człowieka, „BogaCzłowieka”. W1.1 158
+ paradygmat człowieka w pierwszych wiekach teologii hiszpańskiej.
Antropologia pierwszych wieków teologii hiszpańskiej może być zrozumiałą
tylko w kontekście teologii Boga, i odwrotnie. Poznanie człowieka i poznanie
Boga są wzajemnie uwarunkowane. Kluczem do tego paralelizmu, do tej
zagadki, jest Chrystus – Jezus, model i miara wszystkiego co ludzkie a
jednocześnie wszystkiego, co boskie. W1.1 86
+ Paradygmat człowieka w zamyśle Bożym. Wcielenie nie oznacza ubieranie
przez Syna Bożego zewnętrznych, przejściowych form, lecz ich realne
istnienie w Osobie Syna. Bóg wcielając się nie posiada ciała, lecz jest ciałem,
nie ma oblicza ludzkiego, lecz jest człowiekiem. Ten realizm wcielenia
zakłada posiadanie przez Prudencjusza szczególnej wizji antropologicznej, że
człowiek jest esencjalnie ciałem. Bóg stał się człowiekiem, ponieważ był On
już modelem źródłowym człowieka – Ahthropos Paradygmatyczny.
Źródłowym modelem i wzorem człowieka jest sam Bóg. Poszukiwanie
źródłowego paradygmatu porusza siły i aspiracje ludzi wszystkich czasów,
lecz znajduje się jedynie w Człowieczeństwie Chrystusa, w którym każdy
człowiek odnajduje siebie samego. W1.1 163
+ Paradygmat człowieka. Rodzenie Syna jest pierwszym aktem w procesie
manifestowania się Boga. Dzięki personifikacji Syna misterium Boże staje się
poznawalne, Bóg przyobleka się w cechę poznawalności. Ta pierwsza forma
poznawalności nie jest jeszcze formą obecności ziemskiej. Jest to jednak
forma, która czyni Boga dostępnym dla kontemplacji przez byty racjonalne.
Zrodzenie Słowa jest formą obecności, która umożliwia, że Syn jako forma
Ojca może stać się modelem dla ukształtowania ciała pierwszego człowieka.
Ojciec stworzył człowieka nie sam, lecz z Chrystusem. Być może Pan
modelował w człowieku swe oblicze? Chrystus jest formą Ojca, my jesteśmy
formą i obrazem Chrystusa, jesteśmy stworzeni według oblicza Pana, poprzez
dobroć Ojca, ponieważ Chrystusa chciał przyjść na świat z takim właśnie
obliczem. W1.1 161
+ Paradygmat dotyczących człowieka fragmentaryczny Postmodernizm
doprowadził do dezintegracji podmiotu ludzkiego, czyli do śmierci człowieka.
Filozofia „śmierci Boga” skończyła się” filozofią „śmierci człowieka” (M.
Foucault). Nastąpiła fragmentaryzacja paradygmatów dotyczących człowieka.
Człowiek rozpłynął się w chmurze różnorodnych hipotez, coraz mniej
wyraźniej, wieloznacznej, bezkształtnej. Specjalizacja doprowadziła do
niemożności ujęcia interdyscyplinarnego, scalającego. Sytuację tę potęguje
narastająca globalizacja, zagubienie pluralistyczne prowadzące do mglistej
idei uniwersalnej, przyjmowanej zgodnie przez wszystkich. Tak więc
pozostaje albo nieprzebyty gąszcz idei rozwijanych obok siebie, bez
wzajemnego porozumienia, albo mglista idea wspólna. Jedyną nadzieją
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
odzyskania integralnego obrazu człowieka jest refleksja teologiczna A101
219.
+ Paradygmat drogi uczniów uprzywilejowanych Tradycja jakubowa była
przez niektórych judeochrześcijan pielęgnowana od początku, a przez innych
przejmowana w późniejszym okresie. Judeochrześcijanie, pomimo postawy
zamknięcia na pełnię uniwersalizmu chrześcijańskiego wobec pogan, ulegali
wpływom gnostycznej mitologii. Gnostycy byli zupełnie inaczej nastawieni do
tradycji jakubowej. Dla gnostyków tradycja ta była paradygmatem uczniów,
którzy opóźnili się w zrozumieniu Pana, lecz skończyli jako uprzywilejowani
adresaci Jego objawienia W042 118.
+ Paradygmat duchowości światowej zmienia się. „Świat stanął w obliczu
paradoksu, który może być zapowiedzią istotnego przełomu w dziejach
ludzkości. Oto, gdy tempo postępu naukowego i technicznego – esencji ery
kosmicznej – wzrasta wykładniczo, współczesny człowiek uczestniczy w
bezprecedensowym odrodzeniu okultyzmu. […] Prymitywne praktyki
religijne, typowe niemal wyłącznie dla słabo rozwiniętych krajów Trzeciego
Świata, na Zachodzie zaś traktowane z lekceważeniem lub podejrzliwością,
znajdują dziś wszędzie miliony entuzjastów. Uległy osobliwej metamorfozie
okultyzm obdarzono przymiotem naukowości. Terminem „okultyzm”,
pochodzącym od łacińskiego słowa occultus «ukryty», tradycyjnie określano
starożytną wiedzę przekazywana z pokolenia na pokolenie, związaną z
tajemnymi siłami, do których osiągnięcia skrycie dążono lub którymi się
skrycie posługiwano. Lecz tendencje się zmieniły: popularny ostatnio nurt
okultyzmu wypłynął na światło dzienne, zyskując powszechną akceptację i
respekt. […] «Przedstawiciele kilku z największych korporacji w kraju, w tym
IBM, AT&T i General Motors, spotkali się tego lata [1988] w Nowym
Meksyku, aby rozważyć, w jaki sposób metafizyka, okultyzm i mistycyzm
hinduski mogą wspomóc ich w walce z konkurencją na rynkach światowych
[…] Zaczęła się Nowa Era, era zrozumienia i intelektualnego fermentu, o
znaczeniu dorównującym renesansowi» /R. Lindsey, artykuł w New York
Times, 1986/” /D. Hunt, T.A. McMahon, Ameryka nowy uczeń
czarnoksiężnika, Warszawa 1994, s. 7/. „Ostatnia tego rodzaju masowa
ucieczka od rozumu ku mistycyzmowi nastąpiła w latach dwudziestych i
trzydziestych XX wieku. Jest bardzo prawdopodobne, że wielkie odrodzenie
zainteresowań okultyzmem w zachodniej Europie, zwłaszcza w Austrii i
Niemczech, pomogło przygotować grunt pod społeczną akceptację faszyzmu”
/Tamże, s. 8/. „Wiara w okultyzm jest silniejsza niż kiedykolwiek” /Tamże, s.
10. „Tak jak mediumizm w ciągu całej swojej historii, tak i dziś
kanalizowanie staje się wyzwaniem dla zdrowego rozsądku. […] Zarówno
Freud, jak i Jung, aczkolwiek niechętnie, przyznawali mu walor
prawdziwości, ale i tajemniczości, podobnie jak Wiliam James” /Tamże, s.
13.
+ Paradygmat działania bytu ożywionego własny. Racjonalność podważona
przez Kuhna i przez jego uczniów. R. Giere (1988) mówił o racjonalności
hipotetycznej. Jest to przeciwieństwem racjonalności kategorycznej
(Putnam). Philip Kitcher (1993) pisząc o postępie nauki, proponował
zaniechanie słowa racjonalność (zrozumiałość) /Carlos Castrodeza, El
naturalismo biológico de Kuhn en la estructura de las revoluciones científicas
(E.R.C.), Universidad Complutense de Madrid, Los filósofos y biología,
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„Thémata”, Num. 20, 1998, 219-228, s. 222/. Kuhn zauważył, że nie
funkcjonują jakieś uniwersalne, obiektywne mechanizmy racjonalności.
Ludzie myślą według schematów, które Kuhn nazywa paradygmatami.
Wszelkie byty ożywione działają według swoich paradygmatów. Jest to
rzeczywistość wirtualna, zakodowana w strukturze danego bytu ożywionego.
Paradygmat jest czymś w rodzaju prawa przyrody. Określony bodziec, czy
sytuacja powoduje pojawienie się odpowiedniej reakcji. Jest to jakby pole
siłowe, wyznaczające sposób działania. Szata biologiczna (w sensie
materialistycznym) nałożona na wszystkie byty żywe, taka sama w każdym
egzemplarzu danego gatunku. Swój kierunek rozumowania Kuhn
wyprowadził z ortodoksyjnego darwinizmu. Ostatecznym celem było da niego
sformułowanie paradygmatu rozwoju nauki. Darwinistą był Jean Piaget,
mówiący o rozwoju dziecka, a także wielu innych pedagogów i psychologów.
B. L. Whorf zauważył, że paradygmat myślenia wyraża się w konstruowaniu
określonego języka, i odwrotnie, język jest swoistym paradygmatem
wyznaczającym sposób myślenia i działania. Paradygmaty ulegają ewolucji,
następują też przeskoki, analogiczne do pojawiania się nowych gatunków w
teorii Darwina /Tamże, s. 223/. Kuhn jest naturalistą, jednoczy wszystko –
biologię i socjologię, myślenie i realna politykę, w jedną całość. Monizm
materialistyczny jest źródłem i wyjaśnieniem paradygmatów we wszelkich
dziedzinach działania rzeczy nieożywionych, ożywionych, a także człowieka.
+ Paradygmat egzegezy biblijnej hiszpańskiej wieku IV. Metoda egzegetyczna
Grzegorza z Elwiry ukształtowana przez wcześniej ustalone założenia
fundamentalne. Chrystus jako Syn Boży ma pełnię Ducha Świętego i
wszystkie charyzmaty, Grzegorz z Elwiry. Dlatego może poznawać więcej niż
inni ludzie. Inni ludzie otrzymują w sakramencie chrztu tylko jeden z
siedmiu charyzmatów. Również sam autor dzieła o wierze zdawał sobie
sprawę ze swej ograniczoności. Dlatego przed publikacją swego dzieła,
zresztą wydanego anonimowo, zasięgał rady u wielu uczonych i roztropnych
mężów ze społeczności kościelnej będącej Ciałem Chrystusa, powołanych u
wyposażonych w inne dary niż on sam. Na metodę egzegetyczną Grzegorza z
Elwiry wpłynęły ustalone przez niego wcześniej fundamentalne założenia.
Pierwszym założeniem jest jedność Starego i Nowego Testamentu. Stąd
wyprowadzone zostało drugie założenie, że wszystko co powiedzieli prorocy
można zrozumieć tylko w świetle wydarzeń z życia Chrystusa. Następnym
założeniem jest, że posiadanie Ducha Świętego jest podstawowym
warunkiem umożliwiającym wydobycie z Pisma Świętego prawd objawionych
w nim przez odwieczne boskie Słowo. Tak więc Syn Boży odgrywa
pierwszorzędną rolę w objawianiu prawd a Duch Święty daje natchnienie dla
spisania i dalszego przekazywania tego co zostało Objawione. Grzegorz z
Elwiry prawdopodobnie przyjmował pogląd powszechnie w jego środowisku
przyjmowany, że wierny, który poprawnie interpretuje Pismo Święte posiada
takie samo natchnienie, jakie było udziałem jego twórcy /E. Stanula,
Teologiczne zasady interpretacji Pisma Świętego, w: PSP XXIII; Orygenes, O
zasadach, Warszawa 1979, s. 48; Pisma starochrześcijańskich pisarzy,
Warszawa 1969/. Autorzy Nowego Testamentu nie posiadali jakiegoś
lepszego natchnienia na temat proroctw Starego Testamentu. Posiadali
natomiast wiedzę o spełnieniu się tych proroctw. To właśnie dawało im
przewagę. Ich zadanie było tez bardziej wzniosłe. Objaśnianie spełnionych
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wydarzeń i tajemnic jest bardziej wzniosłe od ich zapowiadania. Duch Święty
działa w Kościele. Dlatego poprawne rozumienie objawionych prawd wiary
może mieć miejsce tylko w nim. Wyjaśnianie tekstów biblijnych powinno
odbywać się zgodnie z doktryną Kościoła, czyli zgodnie z regułą prawdy.
Reguła prawdy formuje się w Kościele od czasów Chrystusa i apostołów.
Uwarunkowania stosowanej metody w interpretacji tekstów biblijnych
wynikają z Bożego autorstwa tych tekstów. Dlatego nie można stosować
metod dowolnych. Muszą być one poddane weryfikacji w Kościele. Tylko w
raju Bóg przemawiał do człowieka w sposób prosty. Nie trzeba było żadnej
pomocy dla zrozumienia tych słów. Po upadku człowieka i wygnaniu z raju
prostą mowę Bóg zastąpił mową bogatą w przenośnie i figury. Trzeba więc
stosować typologię. Metodę te umożliwia leżąca u podstawy jedności ksiąg
Starego i Nowego Testamentu obecność w Piśmie świętym Syna Bożego i
Ducha Świętego /Tamże, s. 42.
+ Paradygmat eklezjalny Wspólnota chrześcijan konstytuowana jest przez
proces recepcji. Sobór Watykański II przyjmuje nauczanie soborów
poprzednich; dokonuje re-recepcji, czyli recepcji tego, co już wcześniej w
Kościele zostało przyjęte. Uświadomiony zostaje eklezjalny paradygmat
mówiący, że wspólnota chrześcijan konstytuowana jest przez proces recepcji
/A. Angel SI, „La „recepción” en la Iglesia y eclesiología (II). Fundamentos
teológico-eclesiológicos de la “recepción” desde la eclesiología sistemática
posconciliar, “Gregorianum” 77, nr 3 (1996) 437-469, s. 444/. Konstytucja
Dei Verbum utożsamia recepcję z tradycją, przy czym pojęcie tradycji
podkreśla przekazywanie, a pojęcie recepcji podkreśla przyjmowanie. Do
końca pojęcie recepcji nie jest możliwe do zdefiniowania. Można uznać, że
recepcja to: ciągły proces rozpoznawania nowych rozumień orędzia
chrześcijańskiego, zawartego w Piśmie Świętym i Tradycji jako autentycznej
wiary katolickiej i apostolskiej, dokonujący się we wspólnocie
chrześcijańskiej, zróżnicowanej w sobie (pasterze i wierni), różniący się w
zależności od środowiska eklezjalnego /Tamże, s. 445/. Pojęcie recepcji
zawiera w sobie wszystko to, czym Kościół jest i w co wierzy (Dei Verbum II,
8a), czyli depozyt wiary (depositum fidei), jego autentyczne przedstawienie
przez tych, którzy mają charyzmat prawdy w Kościele, a także inne rozliczne
formy wyrażania świadectwa orędzia chrześcijańskiego, które są owocem
sensus fidei ogółu wiernych. Ten depozyt wiary przekazywany jest w
instytucjach eklezjalnych, w praktyce liturgiczno-sakramentalnej, w refleksji
i doktrynie teologicznej, w przykładzie życia chrześcijańskiego itp. Definicja
ta zbiera i ujmuje syntetycznie wszystkie elementy istotne opisywane w
refleksji teologicznej nad recepcją, wobec których jest zgoda wszystkich
teologów. Jest to definicja opisowa, stopień jej skuteczności operatywnej
zależy od zrozumienia każdego jej elementu osobno i wszystkich razem.
Przekazywanie i przyjmowanie Objawienia w sensie recepcji konstytucja Dei
Verbum określa jako coś więcej, niż parádosis prawd wiary, jako
aktualizowanie
życiowe
wydarzenia
łaski
komunikowanej
przez
człowieczeństwo Chrystusa. Jest to swoista parádosis żywa, w której wiara
pojmowana jest nie tylko jako akt intelektualnej akceptacji, lecz jako
postawa integralnej osoby ludzkiej, przyjmującej, akceptującej i otwierającej
się na pełne przeżywanie przyjętej żywej prawdy objawionej. Tworzy się
schemat przekazywanie-przyjmowanie-przekazywanie itd. W procesie tym
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uczestniczy każda jednostka osobiście oraz we wspólnocie z innymi,
poszczególne wspólnoty i cały Kościół. Każdy według swego miejsca w
Kościele jest odpowiedzialny za rozwój żywego orędzia wiary w nowych
uwarunkowaniach historycznych i w nowym sposobie wyrażania (re-recepcja)
/Tamże, s. 446.
+ Paradygmat Euklidesa Matematyka przestała być rozwiązywaniem
pojedynczych konkretnych zadań; „przeszedłszy od pytania „jak” do pytania
„dlaczego” stała się zorganizowanym wewnętrznie systemem. Uprawiana była
jako system w zamierzeniu aksjomatyczny, w rzeczywistości jednak był to tylko
system quasi-aksjomatyczny. Trafna intuicja dowodu matematycznego i słabsza
intuicja wynikania implikowały, że starano się rozwijać matematykę jako
naukę aksjomatyczną, przy czym w dowodach powstawały luki a lista
naczelnych zasad bywała w praktyce bardzo niekompletna, w uzasadnianiu
zaś i twierdzeń bez skrępowania odwoływano się do intuicji i prawd
„oczywistych „. W konsekwencji dowody w niewielkim tylko stopniu opierały się
na przyjętych aksjomatach. Nie troszczono się też i zbytnio (lub zupełnie) o
precyzowanie języka teorii matematycznych. Drugi paradygmat – logicznoteoriomnogościowy, który ukształtował się głównie w XIX wieku, a w którego
powstaniu największą rolę odegrały logika matematyczna i teoria mnogości
można scharakteryzować za pomocą następujących cech: l. teoria mnogości
stała się podstawową dyscypliną całej matematyki w tym sensie, że – z jednej
strony – każda prawie dziedzina matematyki jest wyposażona w pewien zasób
środków teoriomnogościowych, a – z drugiej – na gruncie teorii mnogości można
rozwinąć całą matematykę; 2. język współczesnych teorii matematycznych jest
wyraźnie odrębny od języka potocznego i wewnętrznie uporządkowany za
pomocą precyzyjnych definicji; 3. definiowanie odbywa się zgodnie z precyzyjnie
sformułowanymi regułami definiowania” /Murawski R. Filozofia matematyki.
Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s. 14/; 4. wszystkie teorie matematyczne
zostały w wystarczającym stopniu zaksjomatyzowane; 5. dokonano dokładnego
rozróżnienia między teorią matematyczną i jej językiem, z jednej, a metateorią i
metajęzykiem, z drugiej strony; 6. sprecyzowano dwa kluczowe dla matematyki
pojęcia: wynikania i dowodu. Ten wzorzec uprawiania i rozwijania matematyki
funkcjonuje do dziś” /Tamże, s. 15.
+ Paradygmat filozoficzny bezcielesny określany terminem opatrzność jest nie
do pomyślenia w kulturze hebrajskiej. Opatrzność opisywana językiem
historiozbawczym w „myśli biblijnej, posiadającej hebrajskie korzenie, tak
ubogiej w formuły abstrakcyjne i przywiązującej tak wielką wagę do
uderzająco oszczędnie przedstawianego konkretu, do jej drobiazgowego
realizmu. Owa myśl przybiera formę opowiadania i jako takie „mówi o
doświadczeniu, przekształcając je w doświadczenie tych, którzy słuchają
opowieści o swojej historii” /Walter Beniamin, Iluminationen, Frankfurt
1977, s. 387/. Nabiera sensu nie w płaszczyźnie pojęciowej, lecz dzięki
umiejętności przybliżania nam Historii opowiadanej za pomocą licznych
historii i składowych elementów narracji. Dlatego nie należy uważać za
paradoks owego braku pojęcia opatrzności, ponieważ rdzeniem wiary
biblijnej jest właśnie doświadczenie Boga Opatrznościowego” /J. Tolentino
Mendonça, Opatrzność jako Boża tkliwość, „Communio” 6 (2002) 130-137, s.
131/. „W opowieściach biblijnych Opatrzność jest nie bezcielesnym
paradygmatem filozoficznym ani echem zagadkowego przejścia bogów, lecz
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyrazem Boga osobowego. Wiara Izraela przedstawia Go jako
Wszechmocnego
pana
świata,
obdarzonego
matczynym
sercem,
oczarowanego przejawami synowskiej miłości, poruszonego do głębi” Tamże,
s. 132. „W Biblii Bóg jest widoczny w historii, jak promieniujące oblicze
Mojżesza pomimo nałożonej nań zasłony (Wj 34, 35). Tak właśnie w historii
przejawia się opatrzność” Tamże, s. 134. „W taki sam sposób Opatrzność
objawia się w historii, której podmiotem jest wspólnota wierzących. W
wielkim przeglądzie historii (dokonanym według klucza teologicznego), jakim
jest Księga Powtórzonego Prawa, Opatrzność odgrywa rolę fundamentalną.
Najbardziej burzliwe i ponure chwile w życiu narodu utożsamiane są z
odejściem od Boga i nieskorzystaniem z przywilejów Przymierza. Powodzenie i
szczęście – z momentami wierności Bogu Synaju, który na tyle sposobów
wyraża swoją tkliwość. […] Uznanie teologii deuteronomicznej dla roli
Opatrzności w historii opiera się na schematach zaskakująco widocznych, o
zaskakująco wyraźnie podkreślonej konfiguracji realistycznej” Tamże, s. 135.
„Nie wolno mylić Opatrzności z prowidencjonalizmem, który zastępuje
człowieka w podejmowaniu wielkiego ryzyka” Tamże, s. 136.
+ Paradygmat filozofii nauki stary został podważony, a nowy nie zdołał
okrzepnąć, i ze filozofia nauki przeżywa tym samym kryzys (T. S. Kuhn). „Od
kilkudziesięciu lat jesteśmy świadkami rozmaitych usiłowań, mających na
celu zastąpienie utopijnej wizji nauki – która co najmniej przez trzy stulecia
dominowała w naszej kulturze – przez inną wizję, bardziej odpowiadającą
rzeczywistości, uwzględniającą jej społeczne i historyczne wymiary. Jak
dotąd jednak, żadna nowe koncepcja nie zdołała się wyartykułować na tyle,
by zyskać równie szerokie uznanie co jej poprzedniczka. Korzystając z
terminologii wprowadzonej przez Thomasa S. Kuhna moglibyśmy powiedzieć,
że stary paradygmat filozofii nauki został podważony, a nowy nie zdołał
okrzepnąć, i ze filozofia nauki przeżywa tym samym kryzys (T. S. Kuhn,
Struktura rewolucji naukowych, Warszawa 1968). Kryzys ten ma z pewnością
liczne przyczyny. Nauka współczesna
–
zinstytucjonalizowana i
sprofesjonalizowana, związana tysiącem więzi z gospodarką i polityką,
producentka nie tylko informacji o świecie, ale i wartości użytkowych
przeobrażających wszystkie dziedziny życia ludzkiego – nie przypomina już
tej autonomicznej instytucji, jaką była czy też za jaką uchodziła poprzednio.
Wewnętrzne przeobrażenia i zmiana miejsca zajmowanego przez naukę jako
instytucję w globalnej strukturze społecznej same już wystarczyłyby do
zmodyfikowania jej utopijnej wizji odziedziczonej z przeszłości, wizji, zgodnie
z którą miała być bezinteresownym, służącym dobru powszechnemu
poszukiwaniem prawdy i dostarczać wiedzy będącej ucieleśnieniem ludzkiej
racjonalności. Wydaje się jednak, że wszystkie te przeobrażenia nie
wyczerpują jeszcze najgłębszych źródeł kryzysu. O tym przynajmniej zdają
się świadczyć bardzo liczne prace historyków, wskazujące, iż stara wizja nie
tylko nie odpowiada dzisiejszemu obliczu nauki, ale że w istocie rzeczy nigdy
ściśle nie odpowiadała temu, czym nauka była wczoraj czy przedwczoraj” /S.
Amsterdamski, Utopia i antyutopia w rozważaniach o nauce, w: Historia i
wyobraźnia. Studia ofiarowane Bronisławowi Baczce, red. P. Łukasiewicz,
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992, 23-33, s. 23/. „Toteż proste
twierdzenie, iż wskutek przeobrażeń, jakim uległa nauka, jej wypracowana
przez filozofów i uczonych wizja przestała odpowiadać rzeczywistości – choć
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zawiera niewątpliwie jakieś ziarno prawdy – nie wystarcza do wyjaśnienia
istoty kryzysu. Zmienił się bowiem nie tylko przedmiot refleksji nad nauką,
lecz również – a może nawet przede wszystkim – podważone zostały pewne
założenia filozoficzne, na których owa wizja była oparta. Jednym z tych
założeń jest koncepcja podmiotu poznającego. […] współczesne spory i
dyskusje w filozofii nauki są właśnie zarazem sporami o naturę owego
podmiotu, starej utopii przeciwstawia się antyutopia – bynajmniej nie lepiej
uzasadniona od jej poprzedniczki, natomiast całkowicie inaczej ów podmiot
ujmująca” /Tamże, s. 24.
+ Paradygmat fizyki nowy mechaniki kwantowej. „Zaczęło się od
indeterminizmu, nieoznaczoności, komplementarności i dualizmu, a
dyskutuje się dzisiaj problemy antyrealizmu, alokalności i
wspomnianego „widzenia bez spoglądania”. Do pełniejszego obrazu
komplikacji kwantowych należy niewątpliwie dodać nie-poglądowość
jej
przedstawień,
probabilistyczny
charakter
prawidłowości
mikroświata i sporo paradoksów, by wspomnieć tylko o paradoksie
„kota Schrodingera” czy paradoksie Einsteina, Podolskiego, Rosena. Ta
odmienność fizyki kwantowej od dotychczasowego obrazu natury
stanowi wyraźną zachętę dla rozmaitych interpretacji filozoficznych, a
nawet inspirację dla poszukiwań odmiennych od standardów
związanych ze scjentyzmem. Wielu fizyków i filozofów próbuje
interpretować
nieoznaczoność
i
komplementarność
także
w
kategoriach filozofii Wschodu. Oto kolejny paradoks. Najbardziej
rozwinięta nauka skłania do rewizji naukowego paradygmatu i do
wniosków nie zawsze utrzymanych w tonie racjonalizmu. W
specyficznej atmosferze śmiałości formułowania nowej teorii powstał
aparat formalny mechaniki kwantowej oparty na zaproponowanych
przez Wernera Heisenberga aksjomatach. Wkrótce okazało się, że
propozycja Heisenberga zgrabniej daje się przedstawić w formalizmie
macierzowym już od dawna znanym w matematyce. Współczesna
teoria kwantowa używa rzecz jasna jeszcze bardziej wysublimowanego
języka matematycznego. Istnieją wzajemne relacje pomiędzy poziomem
rozwoju teoretycznego fizyki i stopniem abstrakcyjności aparatu
matematycznego. Ma rację N. Hager, pisząc, że „[...] stosowanie
współczesnych (nowoczesnych) teorii matematycznych, które posiadają
relatywnie wysoki stopień abstrakcji jest samoistnie wymuszane przez
poziom rozwoju takich dyscyplin nowoczesnej nauki przyrodniczej, jak
relatywistyczne teorie współczesnej fizyki, mechanika kwantowa, teoria
cząstek elementarnych czy biologia molekularna” /N. Hager, Modelle in der
Physik, Berlin 1982, s. 168/” /A. Szczuciński, Matematyka,, dziwność i kwanty, w:
Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D.
Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo
Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 137-157, s. 138.
+ Paradygmat fizyki wieku XX nowy, punkt na osi czasu zastąpiony punktem
osobliwym. „Z całą oczywistością teologia chrześcijańska przyjmuje
materialistyczną koncepcję ciała ludzkiego. Ciało człowieka jest materialne i
wskutek tego podlega wszelkim prawom panującym w kosmosie. Dusza
jednakże tym prawom nie podlega, choć jest w jakiś sposób z nimi związana.
Nie istnieje tożsamość, lecz tylko jakaś analogia, jakaś misteryjnie związana
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
równoległość między życiem ciała i duszy w tym świecie. Możliwa jest do
przyjęcia hipoteza, że tuż przed śmiercią, w ostatniej fazie przed przejściem
do wieczności, owa prosta więź między czasem linearnym, w którym porusza
się ciało w jego konkretnym miejscu w przestrzeni, a nurtem życia duszy,
ulega załamaniu w sposób opisany wyżej. W tradycyjnym modelu czasu
załamanie życia ludzkiego następuje w punkcie końca życia, po którym czasu
już nie ma i trwa tylko nurt duchowy. Ponieważ czasu w wieczności już nie
ma, nie mogą istnieć w niej jakieś związki między nurtem duchowym a
czasem. Natomiast nowy model czasu pozwala na sformułowanie hipotezy, że
nurt duchowy może, wraz z nurtem cielesnym jeszcze przed wejściem do
wieczności wejść w inną fazę. Do tej pory dusza ludzka tkwiła w historii, w
jakimś związku równoległości z płynącym linearnie czasem. Natomiast w nowej fazie, gdy ciało przekroczyło sferę opisanej wyżej kuli i weszło w jej
wnętrze, związek równoległości już nie istnieje. Jeżeli do tej pory dusza w
jakiś sposób ulegała czasowi linearnemu, to w ostatniej fazie już mu wcale
nie podlega, zachowując się odtąd tak, jakby podlegała w pewnym sensie
„naciskom” tej innej struktury temporalnej. Zostały tam już zerwane więzy
duszy z czasem linearnym, ze światem zewnętrznym, ale jeszcze nie
nastąpiła śmierć. Obserwator nie potrafi wskazać ostatecznego punktu
definitywnego przejścia człowieka do wieczności. Niemożność ta wynika stąd,
że (według mojej hipotezy) ostatnia faza życia nie jest analogiczna do
linearnego czasu środowiska, w jakim znajduje się obserwator, lecz dokonuje
się w zupełnie innej strukturze temporalnej, panującej we wnętrzu opisanej
wyżej kuli” /P. Liszka, Wpływ nauki o czasie na refleksję teologiczną,
Palabra, Warszawa 1992, s. 169.
+ Paradygmat Forma literacka jest zamkniętym i pierwotnie samodzielnie
przekazywanym opowiadaniem, opartym na faktach historycznych, które w
formie przykładu ilustrowało tematykę przepowiadania. Nowela, według
określenia M. Dibeliusa, jest to krótkie, lecz bardziej rozwinięty niż
paradygmat opowiadanie, w którym Chrystus występuje jako cudotwórca.
Nowele zawierają wiele elementów świeckich, posługują się barwnymi i
literackim językiem oraz starają się wykazać wyższość Chrystusa nad kultem
bałwochwalczym. Legenda to pobożne, budujące opowiadanie o życiu,
dziełach i śmierci świętych mężów. M. Dibelius rozróżnia dwojakiego rodzaju
legendy: etiologiczne kultowe, które służą uzasadnianiu kultu oraz
biograficzne. Historia męki Chrystusa (Leidensgeschichte) została wyróżniona
przez M. Dibeliusa z opowiadań o życiu i działalności Jezusa i potraktowana
jako jeden z pięciu podstawowych gatunków literackich ewangelii. Stanowi
ona w ewangeliach synoptycznych zwarte i zamknięte opowiadanie. Ta forma
literacka nie ma charakteru budującego traktatu, lecz jej celem jest ukazanie
czytelnikom drogi, jaką Jezus przeszedł. Pareneza była natomiast formą
przekazywania słów Jezusa w pierwotnej katechezie. Powołując się na
autentyczne słowa Chrystusa jako Nauczyciela wskazywała konkretne
rozwiązania moralne i reguły chrześcijańskiego życia. Słowa Jezusa
przekazywano w formie sentencji mądrościowych, porównań, przypowieści,
czy konkretnych nakazów /J. Czerski, Metody interpretacji Nowego
Testamentu, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, Opolska
Biblioteka Teologiczna 21, Opole 1997, s. 82.
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Paradygmat formą literacką w postaci zamkniętego i pierwotnie
samodzielnie
przekazywanego
opowiadania,
opartego
na
faktach
historycznych,
które
w
formie
przykładu
ilustrowało
tematykę
przepowiadania. Nowela, według określenia M. Dibeliusa, jest to krótkie, lecz
bardziej rozwinięty niż paradygmat opowiadanie, w którym Chrystus
występuje jako cudotwórca. Nowele zawierają wiele elementów świeckich,
posługują się barwnym i literackim językiem oraz starają się wykazać
wyższość Chrystusa nad kultem bałwochwalczym. Legenda to pobożne,
budujące opowiadanie o życiu, dziełach i śmierci świętych mężów. M.
Dibelius rozróżnia dwojakiego rodzaju legendy: etiologiczne (kultowe), które
służą uzasadnianiu kultu oraz biograficzne 03 82.
+ Paradygmat formą narracyjną stosowana przez synoptyków i z form
narracyjnych znanych w tradycji synoptycznej najbliższą opowiadaniom
Janowym. Nazwę paradygmat używa M. Dibelius, natomiast R. Bultman
używa nazwy apoftegmat, a V. Taylor – opowiadanie budujące. W nowszych
studiach zwrócono uwagę na łączność tego gatunku ze starożytnym
gatunkiem zwanym chreia. Opowiadanie budujące zawiera dwa elementy:
przedstawienie sytuacji, tła i krótka wypowiedź, budujące pouczenie.
Napięcie między opisem tła, czyli ukazaniem sytuacji, a wypowiedzią daje
specyficzną dynamikę opowiadaniom. Niektóre opowiadania akcentują tło,
inne wypowiedź. Opowiadania budujące przekazywano zarówno ustnie jak i
na piśmie. W czwartej Ewangelii funkcjonuje zmodyfikowana forma
opowiadania budującego” /S. Mędala, Chrystologia Ewangelii św. Jana,
Kraków 1993, s. 195/. J. Painter wyróżnia w czwartej Ewangelii dwie formy
opowiadań: opowiadanie o poszukiwaniu Jezusa i opowiadania o odrzuceniu
Jezusa. Na opowiadanie o poszukiwaniu składa się osiem elementów: 1)
Wystąpienie poszukującego z wyraźną lub ukrytą prośbą; 2) Szukanie jest
dominantą opowiadania, jest motywem łączącym i podtrzymującym epizody;
3) Szukający jest postacią o dużym znaczeniu; 4) Opowiadanie o szukaniu
jest stosunkowo długie, gdyż trzeba pokonać wiele trudności (np. J 6, 27.
32); 5) Opowiadanie zwraca uwagę na jednostkę i uwydatnia konieczność
indywidualnej odpowiedzi (J 6, 35); potrzeba do zaspokojenia ma charakter
egzystencjalny (np. pragnienie, głód, nieuleczalna choroba, bezradność itp.);
6) U Jana egzystencjalna potrzeba porządku materialnego staje się symbolem
potrzeby porządku duchowego (np. J 4, 10; 6, 27); 7) Klucz do rozwiązania
poszukiwania stanowi wypowiedź Jezusa (np. J 6, 35); 8) Wskazanie wyniku
poszukiwania (np. J 6, 36). […] Opowiadania o odrzuceniu zawierają trzy
charakterystyczne elementy: 1) powód odrzucenia; 2) wyrażenie zarzutu; 3)
odpowiedź na zarzut. U Jana dochodzi jeszcze motyw końcowego odrzucenia
(J. Painter, Quest and Rejection Stories in John, JSNT 36 (1989) 17-46)” /S.
Mędala, Chrystologia…, s. 196.
+ Paradygmat fragmentu matematyki w ramach którego był on tworzony musi
być brany pod uwagę w tworzeniu metateorii. „Jest rzeczą oczywistą, że
ogarniając, ten czy inny fragment dziejów matematyki, tę czy inną teorię
matematyczną nie można czynić tego w oderwaniu od paradygmatu w ramach
którego były one tworzone. Nie można więc na przykład oceniać matematyki
powiedzmy, siedemnastowiecznej za pomocą kryteriów, wynikających z
paradygmatu logiczno teoriomnogościowego. To samo odnosi się do oceny i
krytyki koncepcji w filozofii matematyki. Zależności bowiem między historią
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
matematyki a filozofią matematyki są obustronne. Parafrazując Kanta można
powiedzieć, że historia matematyki bez filozofii staje się ślepa, a filozofia
matematyki bez historii staje się pusta. Wśród problemów rozważanych przez
filozofię matematyki można wyróżnić kwestie ontologiczne i epistemologiczne.
Do najważniejszych kwestii ontologicznych należy zagadnienie przedmiotu
matematyki, w szczególności problem natury, sposobu istnienia i kryteriów
istnienia obiektów badanych przez matematykę, następnie pytanie o genezę
pojęć matematycznych oraz pytanie o nieskończoność. Do problemów
epistemologicznych, zaliczyć trzeba pytanie o typ poznania matematycznego, w
szczególności problem charakterów sądów matematycznych i problem charakteru
poznania apriorycznego, następnie zagadnienie granic poznania w matematyce,
środków poznania (zagadnienie metod dopuszczalnych w matematyce, kwestia
natury dowodu matematycznego), problem systematyzacji matematyki, problem
zasad unifikacji teorii matematycznych, sposobów i kryteriów akceptacji wyników
matematycznych czy wreszcie problem dynamiki rozwoju matematyki, jej
miejsca w świecie kultury i stosunku do innych nauk” /R. Murawski, Filozofia
matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s.
15/. Oczywiście, aspekty ontologiczny i epistemologiczny są wzajemnie
powiązane. Pewne rozstrzygnięcia w zakresie, na przykład, kwestii
przedmiotu matematyki czy sposobu istnienia obiektów matematycznych
implikują pewne odpowiedzi na pytanie o dopuszczalne metody. Filozofia
matematyki, próbując wyjaśnić fenomen matematyki jako nauki i
jednocześnie szukając dla niej solidnych podstaw, opisuje więc, z jednej
strony, rzeczywistość matematyki i sposoby jej uprawiania, i, z drugiej,
ustala pewne wzorce metodologiczne. Ma więc charakter zarówno opisowy,
jak i normatywny” /Tamże, s. 16.
+ Paradygmat fundamentalny stałości i zmienności. „Wolno i trzeba
przenikać intelektem religię objawioną, ale prawdy objawione same w sobie
są poza naszą empiryczną weryfikacją. […] Wielu ludzi […] przemienia religię
na socjologię, na psychologię, na folklor, na religioznawstwo. […] W kulturze
euroatlantyckiej rozwinął się szeroko, zwłaszcza po Oświeceniu, dziwny
„rozum nierozumny”. Wystąpił on i w teologii, która w lwiej części stała się
dziś irracjonalistyczna. Oferuje się rozwiązania bez znajomości tematu,
fragment bierze się za całość, fantazja występuje w roli racji, uczucie
zastępuje rozum, problemy rozwiązuje się w postaci zdań faktograficznych,
nie powiązanych w system naukowy i nie uniesprzecznionych. Jest taka
dziwna irracjonalizacja myśli i idei. Może to zemsta rozumu uwolnionego od
logiki. W publicystyce religijnej mamy często taki piasek myślowy, który w
całości nie ma żadnych kształtów wspólnych, niczego ostatecznie nie wyraża
lub zawiera sensy zgoła sprzeczne. […] U podstaw całego problemu leży
pradawny paradygmat: stałość i zmienność. Wydobyła to na jaw szczególnie
genialna myśl grecka. Zaczęła ona od jednego ekstremum, że poznanie,
prawda, byt leżą tylko w sferze jedności, niezmienności, idei (eleatyzm)” /Cz.
S. Bartnik, Prawda i czas, „Arcana” nr 25 (1/1999), 5-11, s. 8/. „Szybko
jednak popadła w przeciwieństwo: poznanie, prawda, bycie – leżą tylko w
płaszczyźnie mnogości, zmienności, doznań zmysłowych (heraklityzm). Z
kolei cały geniusz Sokratesa, Platona i Arystotelesa polegał na syntezie:
rzeczywistość jest taka i taka zarazem, jest w pewnym aspekcie niezmienna,
a w innym zmienna. Problem jednak nie zakończył się wówczas. Poza tym
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wystąpił i w religii. W religii hebrajskiej przeważał zdecydowanie biegun
konkretu, zdarzenia, czasu, czynnikiem stałości była raczej tradycja.
Chrześcijaństwo przejęło tę postawę, ale jednocześnie otworzyło się na
hellenizm, czyli na świat idei, myśli systemowej, prawd niezmiennych. I tak
połączono model hellenistyczny z hebrajskim” /Tamże, s. 8.
+ Paradygmat fundamentem koncepcyjnym nauk. „Paradygmaty stanowią
fundamenty koncepcyjne nauk, dlatego ich falsyfikacja jest trudniejsza niż
zwykłych twierdzeń naukowych. Działa tu zarówno siła przyzwyczajenia
naukowców, jak i świadomość, że po zarzuceniu paradygmatu (szczególnie,
jeśli nie proponuje się nic w zamian) dotychczasowa organizacja danej nauki
może po prostu runąć. Co więcej, udaje się niekiedy tak zinterpretować
niekorzystne wyniki eksperymentatorów, by wpasować je w ramy danej
dziedziny, tworzone przez paradygmat (okres nauki normalnej wedle Kuhna,
na którego powołuje się Johnson). Kiedy dogmat ewolucjonistyczny stał się
paradygmatem biologii, twierdzenia teorii transformistycznych zyskały
pewnego rodzaju nietykalność: jeśli odrzuca się (niechętnie) jedną z takich
teorii, np. neodarwinowską, to możliwe jest przejście do innego rodzaju
transformizmu (np. punktualizmu Gouda), ale nie odrzucenie ewolucji w
ogóle. Istnieje jednak pewna masa krytyczna falsyfikacji, która musi
doprowadzić do zmiany paradygmatu (rewolucji naukowej). Tak doszło np.
do przewrotu kopernikańskiego. Johnsosn wyraźnie sugeruje, że z podobną
sytuacją mamy do czynienia w biologii. Świadectwa przeciwne dogmatowi
ewolucjonistycznemu powinny przeważyć. Dlaczego tak się nie stało?” /R.
Piotrowski, Wstęp do wydania polskiego, w: P. E. Johnson, Sąd nad
Darwinem, Warszawa 1997, 7-14, s. 11/. „Dlaczego fizycy zdobyli się na
początku XIX w. na odrzucenie zakorzenionego od trzystu lat paradygmatu
newtonowskiego, wpartego z kolei na uznawanej od dwóch tysięcy lat
geometrii euklidesowej, a paradygmat ewolucjonistyczny, liczący niewiele
ponad wiek i poparty (jeśli w ogóle) nieporównanie mniejszym zasobem
świadectw doświadczalnych, broniony jest z taką zaciekłością? […] Zarówno
nadspodziewanie szybka akceptacja, jak i nadspodziewanie silny opór przed
falsyfikacją teorii transformistycznych wynikają z tej samej przyczyny:
ideologia, która z nich wyrosła jest systemem o aspiracjach totalnych. Daniel
Dennett (w artykule „Darwin’s Dangerous Idea”, The Sciences, maj/czerwiec
1995)
nazywa
darwinowską
koncepcję
ewolucji
uniwersalnym
rozpuszczalnikiem (alchemicy poszukiwali niegdyś alkahestu: cieczy, która
miała rozpuszczać wszystkie substancje) przeżerającym wszystkie inne
wyjaśnienia życia, umysłu i kultury” /Tamże, s. 12.
+ Paradygmat gwarantujący integralność historii, Chrystus. Intuicja Balmesa
J. na temat roli Rosji w Europie wybiegała profetycznie w daleką przyszłość.
J. Sáiz Barberá dostrzega ponad miliard komunistów w Rosji, Chinach i
Wietnamie Północnym w drugiej połowie XX wieku. Żółte zagrożenie
przepływa do Europy przez morze rosyjskiego komunizmu. Tego zagrożenia
obawiał się niemiecki cesarz Fryderyk II w roku 1896. Balmes przeczuwał je
prawie wiek wcześniej /J. Saiz Barbera, Pensamiento histórico cristiano,
Ediciones y publicaciones españolas S.A., Madrid 1967, s. 342/.
Historiozofia idealizmu niemieckiego w centrum stawia człowieka, który
jednak jest prowadzony przez ślepe siły przeznaczenia. Balmes w centrum
stawia Boga, który jest gwarancją ludzkiej mocy i wolności /Tamże, s. 349/.
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Barberá porównuje Balmesa do Rajmunda Llul, filozofia hiszpańskiego z XIII
wieku, który połączył rozum z wiarą, filozofię z mistyką. Później myśliciele
europejscy odeszli od tego ujęcia integralnego. Opatrzność pozostała w
centrum rewolucji religijnej Lutra i w centrum rewolucji filozoficznej
Kartezjusza, ale została wyrzucona z rewolucji myśli historycznej tworzonej
przez Woltera. Człowiek pozostał sam nie tylko jako jednostka, lecz również
jako uczestnik i twórca historii /Tamże, s. 358/. Balmes usadawiając Jezusa
Chrystusa w centrum historii dostrzega połączenie dziejów ludzkich z
działaniem zbawczym Boga. Chrystus jest paradygmatem jednoczącym i
gwarantującym integralną autonomię /Tamże, s. 359/. Filozofia historii
powinna być uzupełniona przez teologię. Tak głosili Balmes, Pieper i
Maritain. Jednak Balmes i Maritain mówiąc teologia, myślą w tym
kontekście nie o sensie nadnaturalnym, powiązanym z Objawieniem, lecz
mają na uwadze teodyceę, informującą o wpływie Opatrzności na życie
ludzkie. Pieper jest w tym bardziej konsekwentny. W dobie wypraw
krzyżowych w wieku XIII pojawił się geniusz katolickiej myśli Rajmund Llul,
z swym europejskim intelektem i afrykańskim żarem wyobraźni, filozof i
misjonarz, myśliciel i ewangelizator /Tamże, s. 368/. Llul chciał
ewangelizować nowe obszary, zwłaszcza świat islamu i judaizmu. Balmes
znalazł się w Europie zdechrystianizowanej, z jej błędami religijnymi,
filozoficznymi, politycznymi i społecznymi. Schizofrenia europejskiego
myślenia wytyczyła dwa przeciwstawne sobie kierunki: idealizm (racjonalizm)
i sensualizm (empiryzm). Balmes zamierzał utworzyć ujęcie integralne
/Tamże, s. 369.
+ Paradygmat hebrajski antropologii Klemensa Rzymskiego i Tacjana. W
swych poszukiwaniach pierwsi myśliciele chrześcijańscy popełniali błędy.
Klemens Rzymski i Tacjan zbyt mocno zakorzenili swą myśl w tradycji
hebrajskiej z obawy przed nowością, a Tacjan i Teofil Antiocheński z powodu
braku zaufania do myśli greckiej. Antropologia była więc rozwijana według
paradygmatu hebrajskiego A103 103.
+ Paradygmat hellenistyczny podkreśla spekulację kontemplatywną, wysiłek
człowieka w celu poznania Boga. Paradygmat hebrajski podkreśla otwieranie
się i słuchanie, gotowość przyjmowania mocy Bożej, w nieustannym napięciu
między sytuacją człowieka a sytuacją nowego obdarowania. Jedyną racja
istnienia człowieka jest bycie-dla-Boga A1 26. Opis stworzenia w Księdze
Rodzaju nie zmierza do poznania tajemnic kosmosu. Jest to hymn
uwielbienia, dziękczynienia, zachwytu nad wielkimi dziełami uczynionymi
przez Boga dla człowieka A1 27. Stworzenie człowieka nie oznacza tylko
uczynienie jego postaci jako takiej, lecz umieszczenie w środowisku życia.
Człowiek jest sobą w całej pełni wtedy, gdy jest w relacji do świata, w relacji
aktywnej. Człowiek jest kimś żyjącym, działającym w świecie. Nie ma osoby
realnej bez czynu. Na pierwszym miejscu znajduje się relacja z drugim
człowiekiem, ale relacja ze światem tez należy do istoty człowieka jako bytu
realnego. Raj polega na tym, że relacje te są harmonijne i pełne, zanurzone w
relacje fundamentalną: człowieka z Bogiem A1 28.
+ Paradygmat hermeneutyczny świata Jezus Chrystus. „Jeśli świat
stworzony jest językiem Bożym, to Jezus Chrystus jest głównym kodem tego
języka, jest paradygmatem hermeneutycznym świata i sensem „zdania o
bycie”. Oczywiście, nie jest to relacja bezpośrednia ani prosta. Przed-sądem,
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przed-zdaniem i przed-rozumieniem jest człowiek, osoba ludzka, która na
swoim poziomie jest również kodem języka stworzenia oraz głównym zdaniem
i sensem bytu stworzonego. Rzeczywistość mówi o człowieku i mówi
człowieka, a przez to stanowi przed-język o Jezusie Chrystusie. Nie jest to
mowa bezpośrednia, nie promujemy panchrystianizmu teilhardowskiego,
według którego wszelka rzeczywistość „jest Chrystusem” (w Jego naturze
kosmicznej i boskiej). Rzeczywistość nie utożsamia się z Jezusem
Chrystusem, ale Chrystus jako Jezus jest sensem rzeczywistości, jej Alfą,
Centrum i Omegą, jest więc znaczeniem języka rzeczywistości. Jednocześnie
rzeczywistość i jej dzieje wyjaśniają Chrystusa poprzez Jezusa: Jego byt,
realność, znaczenie. Jezus Chrystus nie byłby zrozumiały w swej
hermeneutyce bez stworzenia, bez człowieka, bez historii, bez języka
ludzkiego. Potrzebny jest podkład ludzki, pewien poziom antropogenetyczny,
odpowiedni etap historii” /Cz. S. Bartnik, Jezus Chrystus jako hermeneuta
rzeczywistości, „Roczniki Teologiczne”,
2 (2008) 7-12, s. 9/. „Jest to
praeparatio ad Christum i tworzywo dla zaistnienia Chrystusa jako Znaku, a
przez to dla zaistnienia historii zbawienia. Chrystus bowiem interpretuje
dzieje świeckie na historię zbawienia. Uosobieniem owej praeparatio Christi
jest Maryja, która odgrywa olbrzymią rolę hermeneutyczną. Ale byt doczesny
ze swą historią ma stałe wołanie o swój sens najwyższy oraz otwarcie na
najwyższe znaczenie. Człowiek posiada w sobie z natury dążenie do
„człowieka doskonałego” (Ef 4,13; 2 Tm 3,17). Jest wewnętrzne ciążenie –
ciążenie ontyczne, gramatyczne i semantyczne – do sensu, a w konsekwencji
do Jezusa Chrystusa, który staje się w pewnej mierze zrozumiały na bazie
mowy ontycznej, historycznej i historiozbawczej (w ramach językowości
uniwersalnej). Inaczej mówiąc, świat jest horyzontem rozumienia Chrystusa,
kontekstem zdania o Nim, owym niezbędnym tworzywem hermeneutycznym.
Rzeczywistość daje też podstawę do poznania Jezusa Chrystusa, pewnej
intelekcji Jego Osoby i misji, do argumentacji o Nim, dowodzenia Go, do
kontroli sensowności i poprawności języka, do dostępności do Jego
Misterium, a przede wszystkim do obiektywności naszej hermeneutyki
epistemologicznej. Wszystko to są warunki i konsekwencje Wcielenia, a więc
warunki i konsekwencje Jezusa jako faktu, zdarzenia historycznego i jako
„zdania” /Tamże, s. 10.
+ Paradygmat hermeneutyki ikonograficznej: stopień tożsamości prawdy i
ikony. Twórca ikony wprowadza symbole indywidualne, związane np. z jego
życiem wewnętrznym i duchowością. Etymologicznie słowo „symbol” wywodzi
się z greckiego symballo – zestawiać razem, pozostawić jako dokument. W
teologii stanowi „manifestację, w której dana rzecz potwierdza sama siebie
jako istniejącą w czymś innym, z czym jest związana. Wyraża w ten sposób i
rzecz oznaczaną i samą siebie” [Rahner, Vorgrimler]. Słusznie więc można
twierdzić, że symbol ma swe źródło w tym, co symbolizuje. Otwiera to nowe
perspektywy dla współczesnej hermeneutyki ikony, która właściwie odkrywa
racjonalne przesłanki dla historycznej praxis ikony w życiu Kościoła i w jego
teologii” K. Klauza, Hermeneutyczna wartość symbolu ikonograficznego, RTK
2 (2002) 101-109, s. 103. Dogmat jest ikoną poznawaną metodami
hermeneutyki, a ikona dogmatem. „Dla tej hermeneutyki podstawowym
paradygmatem staje się stopień tożsamości prawdy i ikony. Tym bardziej
ważny, gdy chodzi o ten rodzaj prawdy, jaki rozumiemy przez pojęcie
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dogmatu. Hermeneutyka stara się więc wykazywać prawdę ikony, a
równocześnie traktuje wyobrażenie plastyczne jako ikonę prawdy (ikonę
dogmatu). I tak jak dogmat nie jest jedynie konstrukcją intelektualną, ale
opisem transcendentnej rzeczywistości, tak i wyrażająca go ikona nie
ogranicza się do prostej reprezentacji, u-naocznienia, u-cieleśnienia
dogmatu, ale przekracza próg epifanijny dzięki elementom inkarnacyjnym w
tym, co np. Teilhard de Chardin określał pojęciem Christification –
Chrystyfikacją dziejów i Chrystogenèse – genezą (ewolucją) Chrystusa.
Współbrzmi to z chrystologią ikonologiczną, wyrażaną paradoksalnie nawet
tymi samymi ideami” Tamże, s. 104.
+ Paradygmat ikonopisania całego Ikona Przemienienia. Duchowość
prawosławna wywarła duży wpływ na sztukę sakralną Bizancjum, jak i
późniejszą sztukę renesansową. Już w pierwszych wiekach ikonografia staje
się ważną częścią Tradycji i tworzy prawdziwą „teologię wizualną”.
Przemienienie było kluczem do zrozumienia bizantyjskiej doktryny wizji
Boga, a także było ono sercem ikony. Stąd w pierwszym tysiącleciu dla całej
tradycji wschodniej stanowiło ono bardzo istotny przekaz, między innymi w
programie ikonograficznym. Tworzenie ikony Przemienienia było niejako
paradygmatem całego ikonopisania. Od końca XIV do początku XVI wieku
wpływy bizantyjskie docierają do Rusi, gdzie dokonał się wzlot sztuki ikony.
Pojawiły się trzy wielkie postacie: Teofanes Grek, Andrzej Rublow i Dionizy.
Oni to swoim pięknym artyzmem, pełnią i harmonią, teologiczną i mistyczną
głębią stworzyli niezapomniane dla sztuki ikony Przemienienia. Cud
Przemienienia dokonał się wobec trzech świadków, którzy byli różnorako
przedstawieni. Na każdej ikonie wyglądają tak, jakby spadali ze stromego
szczyt. W zależności od wieku ich napięcie i uduchowienie jest inaczej
przedstawione. We wszystkich wczesnochrześcijańskich przedstawieniach
Przemienienia najważniejszym symbolem jest światło, które tą ikonę jakby
przenika. To światło tworzy rytm, ożywia oblicza osób przedstawionych na
ikonie, którzy żyją tylko dzięki światłu. W pracy skupiłam się również na
przedstawieniu różnych typów mandorli, jej znaczenia. Mandorla na ikonie
pełni podwójną funkcję: wyróżnia objawione boskie postacie i jest symbolem
opiekuńczej mocy Boga.
+ Paradygmat ikonopisania całego Malowanie ikony Przemienienia.
Tysiąclecie pierwsze dla całej Tradycji Wschodniej Przemienienie stanowiło
bardzo istotny przekaz. Wysunęło się ono na centralną pozycję programów
ikonograficznych znaczących budowli, które były związane z fundacjami
cesarskimi i papieskimi np.: Bazyliki św. Apolinarego w Rawennie. W ten
sposób obok innych tematów ikonograficznych Przemienienie stało się
najważniejszym przedstawieniem teofanicznej sztuki pierwszego tysiąclecia.
Staje się również kluczem do zrozumienia boskości Chrystusa. Malowanie
ikony Przemienienia było niejako paradygmatem całego ikonopisania.
Ikonografowie tworząc ikonę trzymali się ściśle panujących reguł. Korzystali
oni często z podręczników, w których to znajdowały się wskazówki o sposobie
malowania ikon. Uspieński zauważył, że światło, które oświetliło świadków
chwały Bożej z jednej strony „nie było czymś uchwytnym dla zmysłów, z
drugiej strony jednak równie nieprawdziwe byłoby twierdzenie, iż była to
jakaś dająca się pojąć rzeczywistość, którą można określić mianem światła
jedynie mateforycznie. Boskie światło nie jest ani materialne, ani duchowe,
25
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wykracza bowiem poza porządek stworzenia (...) Nie ma początku ani końca”
/J. Forest, Modlitwa z ikonami, Białystok, s. 115/. „Światło Taboru” jest
pojęciem, które funkcjonuje u prawosławnych przynajmniej od czasów
Grzegorza Palamasa znaczy ono tyle, co światło przebóstwienia ujawnione na
obliczu Jezusa na Taborze. Innymi słowy światło Taboru to światło
przebóstwienia. Według Grzegorz Palamasa teofania na Górze Tabor „może
realizować się w duchowym doświadczeniu każdego praktykującego
chrześcijanina” (I. Trzcińska, Światło i obłok, Kraków 1998, s. 79). Każdy
może doświadczyć boskiego światła, blask Przemienienia dotyka każdego,
choć nie każdy jest tego świadomy a przecież dopiero ta świadomość staje się
rękojmią wewnętrznej transformacji i przebóstwienia.
+ Paradygmat instytutu życia konsekrowanego to zasady, według których
kształtuje się wszelkie późniejsze myślenie i działanie. „Założyciel pierwszych
współtowarzyszy traktuje jak osoby, które zajmują szczególne miejsce w
konstruowaniu dzieła. Odróżniają ich od innych członków wspólnoty,
wstępujących już do ukształtowanego Instytutu, gdy Instytut już się rozwija i
już uzyskał swoje wyraźne oblicze. Działanie pierwszych uczniów w pierwszej
fazie rozwoju Instytutu służy Założycielowi jako inspiracja, rozświetlanie
sposobu „wcielania” charyzmatu w trwałe struktury i w czytelne formy.
Odczytują oni i realizują podstawowe linie charyzmatu poprzez swoje życie i
inicjatywy, wskutek których następuje coraz jaśniejsze przeświadczenie
Założyciela odnośnie tego, czy powstający Instytut faktycznie jest uobecnieniem jego charyzmatu. Założyciel jest tym kimś, kto otrzymuje inspirację w
jej elementach fundamentalnych. Jego współpracownicy otrzymują dar
potrzebny do tego, by przyoblec charyzmat Założyciela realia środowiska
społeczno-historycznego. Tworzą oni widzialne, konkretne oblicze Instytutu,
rozwijając wszystkie jego charyzmatyczne możliwości. Relacje uczniów z
Założycielem w początkowym etapie istnienia Instytutu. Początkowy okres
istnienia Instytutu dzieli się na dwie fazy: 1. Czas właściwego zakładania, aż do
skodyfikowania reguły życia: 2. Czas pełnego zrozumienia przez całą wspólnotę
zakonną jej miejsca i zadania w Kościele. W pierwszej fazie tworzy się
paradygmat Instytutu, czyli zasady, według których kształtuje się wszelkie
późniejsze myślenie i działanie. W drugiej fazie dokonuje się rozwój,
pogłębianie i rozprzestrzenianie tego, co istnieje w ustalonej już formie. Pierwsi
uczniowie kończą swą rolę bycia współzałożycielami w momencie, gdy charyzmatyczna inspiracja uzyskała konkretną, ustaloną, instytucjonalną formę.
Odtąd wszyscy członkowie rodziny zakonnej powinni zachowywać, pogłębiać i
rozwijać, w harmonii z historią to wszystko, co im przekazał Założyciel w
pierwszej fazie tworzenia Instytutu. Cały czas wszyscy mają obowiązek
pogłębiania charyzmatu, generowania w jego mocy swego życia, przemieniając
się według wzoru, którym jest osoba Założyciela lub Założycielki” /P. Liszka,
Charyzmatyczna moc życia zakonnego, Papieski Wydział Teologiczny,
Wrocław 1996, s. 172.
+ Paradygmat inteligencji ludzkiej według Kartezjusza zdeegradowany.
Racjonalizm inteligencji ludzkiej, według paradygmatu Kartezjusza, został
zdegradowany. Miejsce rozumu zajęła wola, wyobraźnia i instynkt. Zamiast
Kartezjusza, Kanta i Hegla, głosicieli czystego rozumu, pojawili się Marks,
Nietzsche - i Freud. Nowa etyka pozbawiona jest nie tylko fundamentu
religijnego, ale nawet racjonalnej analizy. Wynikiem tego jest kwestionowanie
26
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
innego jako fundamentu mojej wolności. Dotąd na Zachodzie,
transcendencja personalnie przyjęta jako źródło miłości i hojności, czyli Bóg,
była fundamentem powinności moralnej. Bóg był uważany za ostateczne
źródło ludzkiej aktywności moralnej. Po odrzuceniu Boga wymiar moralny
aktywności ludzkiej musi szukać innego punktu oparcia. Wszystko jest teraz
płynne, tymczasowe, określone przemijającą sytuacją. Już Dostojewski
dostrzegał, że odrzucenie Boga prowadzi do totalnej demoralizacji. Bez Boga
nie ma żadnych sensownych praw, stabilizujących fundamentalny porządek
(arche). Nawet wtedy, gdy demokracja przeradza się w totalitaryzm, sekretnie
społeczeństwo oddane jest totalnej anarchii. Totalitaryzm jest anarchią w
najwyższym stopniu H24 92.
+ Paradygmat interpretacji rzeczywistości w kulturach. Chrześcijaństwo
weszło w nowe środowisko i orędzie Ewangelii musiało być odpowiednio
przetłumaczone. Nie wystarczy zwyczajne tłumaczenie na inny język. Nie
chodziło o przeniesienie Ewangelii na inną kliszę kulturową. Nowa sytuacja
wymagała czegoś więcej niż przeniesienie Objawienia z jednej płaszczyzny na
drugą, z zachowaniem odpowiednich konturów. Nowe środowisko posiadało
swój model myślenia, swój własny paradygmat interpretacji rzeczywistości
A103 80.
+ Paradygmat interpretacyjny w socjologii Interakcjonizm symboliczny.
„Kierunek teoretyczny w socjologii utrzymujący, że rzeczywistość społeczna
powstaje z interakcji społecznej, skupiający uwagę na procesach
społecznych, a nie na gotowych strukturach, i przyznający pierwszeństwo
(przed normami, grupami, instytucjami) uczestnikom życia społecznego,
którzy oddziałując na siebie nawzajem (wchodząc w interakcje), aktywnie
tworzą formy życia grupowego (dynamika grupowa). Interakcjonizm
symboliczny należy do tzw. socjologii „rozumiejącej” lub humanistycznej, czy
też tzw. paradygmatu interpretacyjnego w socjologii. Obecnie łączy się z
nurtem socjologii fenomenologicznej i hermeneutycznej, przeciwstawiając się
m.in. kierunkowi strukturalno-funkcjonalnemu. Po raz pierwszy terminu
„symboliczni interakcjoniści” użył w roku 1937 H. Blumer, określając nim
tych badaczy życia grupowego ludzi, którzy odrzucając determinizm w
postaci różnych odmian naturalizmu, jak i determinizm kulturowy (według
którego normy i wartości grupowe wyznaczają działania ludzi) w centrum
umieszczają procesy interpretacji znaczeń i wartości w sytuacjach
oddziaływania wzajemnego. Interpretacjonizm symboliczny wywodzi się z
początków socjologii amerykańskiej, a pierwszymi jego przedstawicielami byli
uczeni z tzw. Chicago School (1882-1935): G. H. Mead, W. I. Thomas, R. E.
Park, E. Hughes, E. W. Burgess, L. Wirth, E. Farris, Ch. H. Cooley, którzy
zajmowali się głównie rolą komunikacji we wzajemnych oddziaływaniach
ludzi na siebie. W Polsce w podobnym kierunku rozwijał swoje koncepcje F.
Znaniecki” E. Hałas, Interakcjonizm. III. Interakcjonizm symboliczny, w:
Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, kol.
372-375, kol. 372.
+ Paradygmat intuicji Percepcja zmysłowa. Intuicja według filozofii
nowożytnej. „R. Descartes wiązał intuicję ściśle z poznaniem refleksyjnym
(cogito ergo sum), eksponując ją jako źródło pewności (certum) i oczywistości
podmiotowej (intuicjonizacja refleksji). Intuicja jest w metodzie kartezjańskiej
aktem intelektualnym gwarantującym poznanie prawdziwe (jasne i wyraźne)
27
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
oraz umożliwiającym dedukcję opartą na intuicjach prostych natur. Th. Reid
(a z nim szkoła szkocka) wiązał z intuicją podstawowe funkcje poznawcze
(poznanie istnienia „ja” oraz rzeczy transcendentalnych wobec poznającego
podmiotu), ale umieszczał ja na płaszczyźnie zdrowego rozsądku i poznania
potocznego. Intuicja jest spontanicznym, niezreflektowanym, oczywistym i
opartym na zaufaniu (belief) poznaniem rzeczy fizycznie obecnych. Według I.
Kanta intuicja to poznanie ujmujące przedmiot bez pośrednika
intelektualnego (pojęcia). Paradygmatem intuicji jest percepcja zmysłowa.
Kant ponadto uzasadniał istnienie czystej intuicji czasu i przestrzeni jako
apriorycznych form zmysłowości. F. W. J. Schelling uznawał intelektualny
charakter intuicji. Odpowiednio do transcendentalno-idealistycznych zasad
jego systemu intuicja to niezróżnicowana naoczność intelektualna, która z
jednej strony przenika świat (logos w znaczeniu ontycznym), a z drugiej jest
bezpośrednią wizją podstawowego niezróżnicowania bytowego, przeżywaną
przez człowieka na drodze irracjonalnego aktu twórczej syntezy. W celu
obrony poznania metafizycznego do intuicji odwoływali się w Anglii A.
Shaftesbury i F. Hutcheson (w opozycji do empiryzmu J. Locke’a i G.
Berkeley’a), a w Niemczech F. H. Jacobi (wbrew krytycyzmowi D. Hume’a i
Kanta). Według J. G. Fichtego i A. Schopenhauera intuicja intelektualna jest
głębokim i momentalnym rozumieniem rzeczy danych w percepcji” W.
Chudy, Intuicja. II. W filozofii, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S.
Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 403-405, kol. 404.
+ Paradygmat itrepretowania uniwersum nowy w renesansie, Dante. „Artysta
i nowa interpretacja tekstów i świata / Wróćmy do stanowiska, które przyjął
Dante w swojej polemice przeciw Tomaszowi z Akwinu […] przedstawione
przez Dantego wyobrażenie poety-wizjonera wyznacza wypowiedzi poetyckiej
tę interpretację świata tak jak i zresztą pism świeckich, którą Tomasz
stosował tylko do interpretowania Pisma Świętego. Powinno już być jasne z
naszych
dopiero
co
przeprowadzonych
badań
nad
uniwersum
renesansowym, na czym polegała obwieszczana przez Dantego zmiana
paradygmatów. W Dantem tkwiło jeszcze średniowieczne przeświadczenie, że
teksty literackie nie mają nieskończenie wielu znaczeń. Wydaje się, że
zachowuje on scholastyczne przekonanie o istnieniu czterech znaczeń i o
możliwości ich odczytywania na podstawie encyklopedii. Rozumienie
encyklopedii jako magazynu wiedzy zmienia się w czasach Dantego.
Wprawdzie również Renesansowi i późniejszym epokom nie brakowało wizji
encyklopedii wiedzy; encyklopedyzm renesansowy i barokowy jest nawet
bardziej nienasycony i totalistyczny niż średniowieczny, ponieważ podbija on
terytoria nowych nauk. Dla neoplatonizmu i hermetyzmu jednak, czyli
prądów, które wpłynęły na postać większości estetyk nowożytnych,
encyklopedia nie mogła być ani ukończona, ani jednoznaczna, ani
gwarantowana przez jakąkolwiek powagę, jak było to jeszcze w przypadku
Kościoła średniowiecznego. Jeśli świat jest nieskończony, a wszystko, co istnieje, łączy się w relacje w ciągle zmieniającym się splocie sympatii i
podobieństw, to kwestia lasu symboli, którym jest świat, pozostanie otwarta
na zawsze. A im bardziej będzie ona otwarta, tym będzie trudniejsza, bardziej
nieuchwytna, tajemnicza i dostępna tylko dla nielicznych. Dydaktyczne
nastawienie scholastyki zapewniało uprawomocnienie alegorii mówiąc, że
jest ona potrzebna, by wszystkim, także niewykształconym, lepiej wyjaśnić
28
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
tajemnicę. Symbolizm renesansowy używa hieroglifów i nieznanych języków,
by ukryć przed ludem prawdy, które są zrozumiałe tylko dla
wtajemniczonych. Pico della Mirandola pisze w swojej Apologii, że sfinksy
egipskie napominają nas, aby dogmaty mistyczne pozostawiać ukryte przed
profanami pod postacią zagadek: Aegiptorum templis insculpitae Sphinges
hoc admonebat, ut mistica dogmata per aenigmatum nodos a prophana
multitudine inviolata custodirent” /U. Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu,
przeł. M. Olszewski, M. Zabłocka, (Arte e bellezza nell’ estetica medievale),
Milano 1987, Znak, Kraków 1997, s. 207.
+ Paradygmat jednoczesności identyczności i różnorodności wiary i teologii
ustanowiony jest przez Osobę Chrystusa. Inkulturacja chrześcijaństwa
według Vicente Botella Cubells wymaga przemyślenia zasady „identyczności i
różnorodności” wiary i teologii. Ta trwała zasada strukturalna jest
ustanowiona przez Boga, który objawia się w dziejach ludzkości, nie jest
inwencją czy też zdobyczą ludzką. Odniesieniem i paradygmatem tej zasady
jest Chrystus: Osoba Boża przebywająca jako człowiek w zróżnicowanym
kulturowo świecie. Wszystko jest stworzone na Jego obraz i podobieństwo (V.
Botella Cubells, „Identidad de la alteridad”. Reflexiones teológicas sobre la
inculturación de la fe, w: Cristianismo y culturas. Problemática de
inculturación del mensaje cristiano, Actas del VIII simposio de teología
histórica, Facultad de teología San Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII,
Valencia 1995, 419-429, s. 422). W centrum refleksji teologicznej znajduje
się osoba jako identyczność i inność, jako niezbywalna tożsamość i
dialogiczna otwartość. W jakimś sensie można to powiedzieć o całym świecie
stworzonym. Kultura i wiara są witalnymi projektami wzajemnie
komplementarnymi, czyli połączonymi, ale nie mogą się ze sobą utożsamić
Tamże, s. 423. Nie istnieje wiara na marginesie, czy poza „ciałem”
kulturowym człowieka. Wiara z definicji jest wpisana w konkretne
człowieczeństwo tego, który ją wyznaje; i dlatego też jest wpisana w jego
kulturę. Wiara jest usadowiona, in-kulturowana Tamże, s. 424. Modele
inkulturacji zapisane są już w samym Objawieniu. Model inkarnacyjny
narażony jest na pokusę dominacji. Model pneumatologiczny, otwarty,
narażony jest na grzech braku definicji i samozniszczenie. W rzeczywistości
nie ma dwóch odrębnych nurtów inkulturacji, lecz jeden spójny nurt
spleciony z dwóch linii, wyznaczonych przez Wcielenie i Pięćdziesiątnicę
Tamże, s. 425. Są one włączone w misje Chrystusa i Ducha Świętego i
rozwijają się według zasad opisanych w trynitologii (pochodzenia, relacje).
+ Paradygmat jedności oblubieńczej Boga z ludzkością stanowi Maryja.
Commmunio sanctorum to nieustanne wzajemne obdzielanie się owocami
Odkupienia. Trójca Święta, jedyna prawdziwa, pełna Wspólnota, wchodzi w
historię i zaprasza ludzi do wolnej współpracy, wolnością stworzoną, która
akceptuje i realizuje dwa ruchy trynitarnej misji zbawczej Słowa i Ducha
Świętego: zstępujący i wstępujący, wylewania i zbierania, wychodzenia i
wchodzenia, od Ojca i do Ojca. Współpraca powinna dotyczyć wymiary
wertykalnego – z Bogiem, oraz horyzontalnego – z innymi ludźmi, aby wraz z
nimi kierować się ku górze. Wzorem najwyższym jest dla nas Maryja, jej
duchowa pełnia, według paradygmatu jedności oblubieńczej Boga z
ludzkością (wymiar maryjny Kościoła) /J. Ferrer Arellano, Los dos manos del
Padre. El doble movimiento de la alianza salvífica, en la misión conjunta e
29
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
inseparabile del Verbo y del Espíritu Santo, como „incarnatio in fieri”,
„Annales Theologici” 13 (1999) 3-70, s. 12/. Prawo oblubieńczego przymierza
Boga z ludźmi było przygotowywane i realizowane w prefigurach starożytnego
przymierza z Izraelem, a definitywnie zrealizowanego w nowym przymierzu
Jezusa Chrystusa. J. Ferrer Arellano wymienia trzy fazy realizacji nowego
przymierza, które wyróżnione są przez Ojców Kościoła. Etap oblubieńczy we
Wcieleniu (ecce venio; Hbr 10, 7) związany jest z fiat Maryi (ecce ancilla; Łk 1,
38). Zaślubiny dokonane zostały na Kalwarii. Skonsumowanie związku
oblubieńczego dokonuje się w Eucharystii, która jest źródłem
sakramentalnej antycypacji zaślubin Baranka z Oblubienicą w niebieskim
Jeruzalem (Por. Ap 21, 2). Historia ludzka i zbawcza przechodzi przez to
niepojęte doświadczenie wspólnoty oblubieńczej realizowanej przez
Opatrzność w ludzkiej społeczności /Tamże, s. 13.
+ Paradygmat komunikacji ludzi z Bogiem, wspólnota zbawczej recepcji
niosąca w sobie łaskę. Kościół Misterium wchodzi w konkrety historyczne,
które stają się zbawcze. Wspólnota zbawczej recepcji niosąca w sobie łaskę
spełnia rolę kairos, jako paradygmat komunikacji ludzi z Bogiem. Bóg
komunikuje się, objawia w swoich słowach i czynach. Ludzie otrzymują dar
najwyższy przyjmując i wierząc w Boga Trójjedynego /A. Angel SI, „La
„recepción” en la Iglesia y eclesiología (II). Fundamentos teológicoeclesiológicos de la “recepción” desde la eclesiología sistemática posconciliar,
“Gregorianum” 77, nr 3 (1996) 437-469, s. 448/. Wszyscy wierzący mają
sensus fidei, zmysł wiary pozwalający im odczuć w głębi ducha ludzkiego
poprawność przyjmowanej treści. Świadomość poprawności pogłębia się i
krystalizuje dzięki wzajemnej komunikacji wtedy, gdy pojawia się wzajemna
zgodność (consensus fidelium) /Tamże, s. 450/. Wincenty z Lerynu mówił o
kryteriach pewności, którymi są starożytność przekazywanych treści oraz ich
powszechność (consensio antiquitatis et universitatis). Sformułował on zasadę
pewności: quod ubique
(większość
Kościołów),
semper
(konsens
diachroniczny) ab omnibus (konsens synchroniczny). Wielość podmiotów
recepcji ubogaca proces recepcji nie tylko poprzez bogactwo sformułowań,
lecz również przez bogactwo egzystencjalne (świadectwo codzienności). W tak
rozumianej zgodzie magisterium kościelne zachowuje swoją specyficzną
misję jako gwaranta przekazywania Depositum fidei, które nie dokonuje się
na zewnątrz, ponad ogółem wiernych, lecz wewnątrz społeczności Kościoła, w
intymnej komunii (communio) z ogółem wiernych, w której Duch Prawdy
wzbudza i podtrzymuje sensus fidei /Tamże, s. 451/. Przekazywanie prawdy
dokonuje się wewnątrz wspólnoty eklezjalnej, we wzajemnym otrzymywaniu i
obdarowywaniu między poszczególnymi ludźmi /Tamże, s. 452.
+ Paradygmat kontekstem badania fragmentu matematyki. „Jest rzeczą
oczywistą, że oganiając, ten czy inny fragment dziejów matematyki, tę czy inną
teorię matematyczną nie można czynić tego w oderwaniu od paradygmatu w
ramach którego były one tworzone. Nie można więc na przykład oceniać
matematyki powiedzmy, siedemnastowiecznej za pomocą kryteriów,
wynikających z paradygmatu logiczno-teoriomnogościowego. To samo odnosi się
do oceny i krytyki koncepcji w filozofii matematyki. Zależności bowiem między
historią matematyki a filozofią matematyki są obustronne. Parafrazując Kanta
można powiedzieć, że historia matematyki bez filozofii staje się ślepa, a filozofia
matematyki bez historii staje się pusta. Wśród problemów rozważanych przez
30
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
filozofię matematyki można wyróżnić kwestie ontologiczne i epistemologiczne.
Do najważniejszych kwestii ontologicznych należy zagadnienie przedmiotu
matematyki, w szczególności problem natury, sposobu istnienia i kryteriów
istnienia obiektów badanych przez matematykę, następnie pytanie o genezę
pojęć matematycznych oraz pytanie o nieskończoność. Do problemów
epistemologicznych, zaliczyć trzeba pytanie o typ poznania matematycznego, w
szczególności problem charakterów sądów matematycznych i problem charakteru
poznania apriorycznego, następnie zagadnienie granic poznania w matematyce,
środków poznania (zagadnienie metod dopuszczalnych w matematyce, kwestia
natury dowodu matematycznego), problem systematyzacji matematyki, problem
zasad unifikacji teorii matematycznych, sposobów i kryteriów akceptacji wyników
matematycznych czy wreszcie problem dynamiki rozwoju matematyki, jej
miejsca w świecie kultury i stosunku do innych nauk” /Murawski R. Filozofia
matematyki. Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s. 15/. „Oczywiście,
aspekty ontologiczny i epistemologiczny są wzajemnie powiązane. Pewne
rozstrzygnięcia w zakresie, na przykład, kwestii przedmiotu matematyki czy
sposobu istnienia obiektów matematycznych implikują pewne odpowiedzi na
pytanie o dopuszczalne metody. Filozofia matematyki, próbując wyjaśnić
fenomen matematyki jako nauki i jednocześnie szukając dla niej solidnych
podstaw, opisuje więc, z jednej strony, rzeczywistość matematyki i sposoby
jej uprawiania, i, z drugiej, ustala pewne wzorce metodologiczne. Ma więc
charakter zarówno opisowy, jak i normatywny” /Tamże, s. 16.
+ paradygmat kultu sprawowanego przez Lud Boży został zmieniony w
wydarzeniu Paschy. Nawet sam Chrystus nie wypowiedział Bożego
Objawienia do końca. Dopełnił on Objawienie przez wydarzenia Paschy,
która jest zwieńczeniem tajemnicy całokształtu Jego życia. Chrystus wypełnił
czasy, Prawo, Pisma. Wraz z Jego przyjściem nastąpił koniec
przygotowawczej pedagogii Boga (dopełnienie czasów). Dokonał też
transpozycji przestrzegania litery Prawa, która „zabija” (2 Kor 3,3.6n; Rz
7,5n) – na podporządkowanie się Duchowi, który ożywia. Dopełnienie Prawa
nastąpiło poprzez zmianę paradygmatu kultu. Sam w swej osobie stał się
Chrystus realizacją Bożych obietnic i Bożego Przymierza z ludźmi. O2 38
+ Paradygmat kultury rolnej w literaturze poleskiej, Wierzyński. Lustro
metaforą poetycką Karola Wojtyły. /Andrzej Jawień, Pieśń o blasku wody,
„Tygodnik Powszechny”, 6(1950), nr 19 (268), s. 1. Andrzej Jawień, pierwszy
z literackich pseudonimów Karola Wojtyły, został zaczerpnięty z popularnej w
Polsce książki Jana Parandowskiego Niebo w płomieniach. Inne pseudonimy
Wojtyły to Stanisław Gruda i Piotr Jasień/ /Rocco Buttiglione, Myśl Karola
Wojtyły, tł. J. Merecki SDS (oryg. Il pensero di Karol Wojtyła, Jaca Book,
Milano 1982), Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1996, s. 337/. „Łaska i
świadomość przeciwstawione są czystej faktyczności rzeczy, ich
ktonicznemu, niezreflektowanemu, nieuwewnętrznionemu istnieniu. W całej
słowiańskiej tradycji symbolem owej pierwotnej siły natury jest ziemia. U
Dostojewskiego pojawia się ona jako wyraz pogańskiej, nieujarzmialnej
witalności; w tradycji polskiej inspiruje bunt przeciw formie u Gombrowicza.
Takie utożsamienie się poety z sejsmicznymi siłami natury osiąga
maksymalną intensywność u Wierzyńskiego w wierszu Pandora czy też w
Grzmi! Jednakże już sam Wierzyński zaczyna zmieniać znaczenie symbolu
ziemi, nawiązując w tym, być może, do sugestii polskiej tradycji poprzedniego
31
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wieku. Tak np. w wierszu Ogrodnicy Wierzyński nawiązuje do paradygmatu
kultury, tj. ziemi, która swą rozumną płodnością służy życiu człowieka,
odpowiadając w ten sposób na jego pełną miłości troskę. Symbol ziemi
obecny jest również u Wojtyły. Odnajdujemy go w Myśląc Ojczyzna” /Tamże,
s. 338/. „Siły ktoniczne, łączące następujące po sobie pokolenia,
przedstawione są tu w perspektywie ich przemienienia, w perspektywie
wydarzenia paschy, w którym miłość nada ostatecznie ziemi doskonałą
formę, gdzie wszelkie siły witalne będą się mogły wyrazić w pełnej harmonii.
W wierszu Wigilia wielkanocna 1966 metafora ziemi połączona jest ściśle z
metaforą drzewa. Drzewo zapuszcza swe korzenie w ziemi, natomiast jego
korona skierowana jest ku niebu; korzeń zatem zarazem żywi się ziemią i ją
przemienia” /Tamże, s. 339.
+ Paradygmat kwantowy Weizsaecker C. F. dostrzegał w przyrodzie prawdę i
piękno: „Miałem wrażenie postrzegania wokół siebie tajemniczego życia
przyrody aż po wirujące atomy. Zacząłem rozmyślać nad relacją prawdy i
piękna”, a nawet obecność Boga: „W niewysłowionej wspaniałości
gwiaździstego nieba był jakoś obecny Bóg. Zarazem jednak wiedziałem, że
gwiazdy są kulami gazowymi, składającymi się z atomów i podlegającymi
prawom fizyki. Napięcie między obiema prawdami nie może być
nierozwiązalne. Jak je rozwiązać? Czy byłoby możliwe, znaleźć odblask Boga
również w prawach przyrody?”. Jedność przyrody i Boga dana jest w
doświadczeniu
człowieka
przeżywającego
wspaniałość
przyrody
bezpośrednio. „Zarazem refleksja jest pierwszym znakiem oddalania się od
danej wcześniej jedności. Spojrzenie, które obejmowało zrazu całość, zaczyna
się rozpraszać wraz z pojawiającymi się myślami […] Decyzję zostania
fizykiem Weizsaecker podjął pod wpływem Wernera Heisenberga. Ich
pierwsze spotkanie miało miejsce w Kopenhadze, w lutym 1927 r.” /J.
Bolewski, Nic jak Bóg. Postacie iluminacji wschodu i zachodu, Wydawnictwo
Pusty Obłok, Warszawa 1993, s. s. 163/. „Rewolucje w fizyce są czymś
rzadkim; dlatego po rewolucji związanej z teorią kwantów zależało oczekiwać
nie tyle nowych wstrząsów, które bardziej odpowiadałyby jego pierwszej
fascynacji fizyką, ile raczej spokojniejszego czasu uprawiania „normalnej”
nauki stosującej paradygmat kwantowy do coraz to nowych obszarów
doświadczenia. […] W swych rozważaniach Weizsaecker odwołuje się do
późniejszej terminologii T. S. Kuhna. Dodaje od siebie, że o ile nauka w swym
„normalnym” okresie nie tylko może, ale wręcz powinna unikać pytań
filozoficznych, o tyle podejmowanie takich pytań staje się nieuchronne w
momencie kryzysu. Przykłady szczególnej teorii względności Einsteina oraz
samej teorii kwantów pokazują, że rewolucyjna przemiana w nauce wiąże się
w pierwszym rzędzie z filozoficznym zakwestionowaniem i nowym
zdefiniowaniem pojęć, które dotąd były przyjmowane – czy to pojęć
przestrzeni i czasu (zrewolucjonizowanych w teorii względności) czy pojęć
fizykalnego pomiaru i jego przedmiotu (w teorii kwantów)” /Tamże, s. 164.
+ Paradygmat Listów Janowych: „Żydzi” i „świat”. Gnostycyzm wynika
między innymi z tendencji do upraszczania, z niemożności zrozumienia
czegoś, co jest bytowo bardziej skomplikowane. U gnostyków
chrześcijańskich wiąże się to z określonymi poglądami teologicznymi. W
trynitologii postawa taka ujawnia się między innymi w niemożności
zrozumienia, że druga Osoba, i jedynie druga Osoba, posiada w sobie
32
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
możność przyjęcia człowieczeństwa. Według gnostyków chrześcijańskich
Paraklet może wcielać się w ludzi identycznie tak, jak Chrystus. Ani jeden
ani drugi nie przyjmują człowieczeństwa, ale obaj wcielają się w ludzi. W
eklezjologii postawa ta przyjmuje absolutną równość wszystkich ludzi między
sobą. W soteriologii natomiast oznacza przyjęcie równości wszystkich bytów,
Jezus niczym się nie różni od innych ludzi, Bóg niczym się nie różni od ludzi;
każdy człowiek jest Chrystusem, każdy utożsamia się z Parakletem, każdy
jest Bogiem. W rekonstrukcji dziejów wspólnoty Janowej, a zwłaszcza w
rekonstrukcji stadium preewangelijnego uczeni znacznie się różnią. Wynika
to z braku informacji źródłowych. Same Listy janowe nie wystarczą, gdyż
wspólnota uczniów w czwartej Ewangelii to nie tylko rzeczywistość
historyczna, lecz ideał do ustawicznego wcielania w życie i realizowania go w
świecie. Ideał ten został nakreślony w oparciu o konkretne doświadczenia
historyczne, ale do nich się nie ogranicza. Zagrożenia nakreślone w Listach
nie są dokładnym opisem realiów historycznych. Mają one charakter
paradygmatyczny, modelowy: „Żydzi” i „świat”. Hipoteza szkoły janowej nie
wyklucza specyficznej większej wspólnoty kościelnej z nią związanej, ale też
nie zakłada istnienia socjologicznie wspólnoty Janowej (W. Bousset, R.A.
Culpepper). Szkołę Janową tworzył zespół, krąg uczonych, którzy powiązani
byli z różnymi wspólnotami ówczesnego Kościoła. Dlatego rozłam w szkole
odbijał się tak silnym echem w szerszych kręgach społecznych. S. Mędala
zwraca uwagę na to, że wpływ secesjonistów zależał w znacznej mierze od
autorytetu danej osoby 04 32.
+ Paradygmat literacki dzieł Kierkegaarda S., człowiek wiary. „W opinii
Kierkegaarda Autor musi mieć własną osobowość, jak każdy inny człowiek,
ale musi to być jego wewnętrzne sanktuarium. Miejsce niedostępne dla
jakichkolwiek ataków, dialektyczny krzyż jakościowych przeciwności /Søren
Kierkegaard, Two Ages. The Age of Revolution, And The Present Age. A
Literary Review, edited and translated with introduction and notes by
Howard V. Hong and Edna H. Hong, Princeton, New Jersey 1978, s. 92/.
Jakkolwiek, nie wynika z tego, że Kierkegaard nie miał specyficznego
programu, albo, że autorstwo nie było prowadzone przez religijny cel
utwierdzony nota bene w Punkcie widzenia... /Por. Reidar Thomte,
Kierkegaard’s Philosophy of Religion, New York 1969, s. 195/. Pora zadać
pytanie jakim sposobem idea religijnego celu manifestuje się w autorstwie.
Sugestia jest następująca, że to co Kierkegaard stworzył świadomie czy
nieświadomie, w procesie pisemnej narracji była dająca się odczuć jego
ukryta wersja. Kiedy podążamy tropem autorstwa jako całości, odkrywamy,
że każda z prac zawiera się w większym projekcie, który wytycza
różnorodność znaczeń [momentów] e g z y s t e n c j a l n e j d i a l e k t y k i w
poszukiwaniu
autentycznej
osobowości – zaktualizowanego
p a r a d y g m a t u c z ł o w i e k a w i a r y Por. Harvie Ferguson, Melancholy and
The Critique of Modernity. Soren Kierkegaard’s Religious Psychology, London
and New York 1995, s. 161-163/. Kierkegaard wyraźnie przykuwa naszą
uwagę do tegoż projektu, dla podparcia jego religijnej interpretacji autorstwa.
Ukryty autor jest aranżującą zasadą, która obdarza nas sensem tekstu od
linijki do linijki, od książki do książki. Autor przeto widzi głębiej, osądza
gruntowniej, aniżeli jego przedstawiona postać [rola]. My zaś wnioskujemy
tegoż autora jako idealną, literacko stworzoną wersję realnego człowieka,
33
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
który jest sumą jego własnych wyborów. W autobiograficznym pisarstwie
Kierkegaard uwydatnił ukrytego autora w identyfikacji z samym sobą. Nie
znaczy to jednak, że literacki tekst przestaje być dla nas najlepszym
dowodem dla ukazania intencji i szczerości autora. Rodzi się jednak pytanie,
czy aby Kierkegaard nie zadaje nam kłam? Pytanie to traktujmy jako
retoryczne. Przecież pomimo, że retrospektywna ocena struktury pisarstwa
pseudonimowego odkrywa nierozerwalną syzygię z biograficznym ujęciem,
Kierkegaard pozostawia nas w swej semantycznej enigmie /Por. tamże, s.
187-191/. Pozwala nam odczuć, iż jego dialektyczno – literacka logika
dyskursu, tak naprawdę, do końca, niczego nam nie narzuca, ani nie
rozwiązuje, jest otwarta, jest zawsze naszym albo – albo” /J. A. Prokopski,
Søren Kierkegaard. Dialektyka Paradoksu wiary, Wrocław 2002, s. 48.
+ Paradygmat łączący nauki przyrodnicze i humanistyczne, łączący w sobie
rozmaite i odległe zjawiska świata natury i historii jest już blisko. Przestrzeń
jest terminem (nazwa, szyld), pojęciem (twór ludzkiego umysłu o określonej
treści, zawarty w terminie), albo rzeczywistością (byt realny, istniejący w
świecie niezależnie od umysłu ludzkiego). Podobnie czas. „W intelektualnej
historii Europy epoki kultu Chronosa okresy fascynacji czasem następują
przemiennie z okresami fascynacji przestrzenią. Ta druga pojawia się jako
obiekt zainteresowań wraz z pasją porządkowania, pomiaru, systematyzacji
świata. Przeżywamy aktualnie taką kulturową wyspę fascynacji
„spacjocentrycznych” w dziejach rozwoju myślenia i nauki. Przestrzeń jest
właśnie tym aspektem istnienia świata lub rodzajem bytu, który w ujęciach
teoretycznych i artystycznych dziś przeżywa zadziwiające metamorfozy,
komplikuje się i wzbogaca o nowe wymiary, a jednocześnie staje się takim
pojemnikiem rzeczy indywidualnych i procesów, który coraz lepiej mieści w
sobie ich wielość i różnorodność. Przestrzeń w myśleniu współczesnym
utraciła dawną sztywność i jednorodność, lepiej przystaje do rzeczy a rzeczy
do niej. Aktualna epoka „spacjocentryzmu”. A może nawet „panspatyzmu”,
zaczęła się w XIX w., a u końca XX stulecia dochodzi do stadium takiego, iż
zdaje się nam, że tuż „za progiem”, dotykalnie nieomal, znajduje się – od
wielu dziesięcioleci oczekiwany z niecierpliwością – nowy paradygmat nauk
przyrodniczych a zarazem humanistycznych, łączący w sobie rozmaite i
odległe zjawiska świata natury i historii” /S. Symiotiuk, Wstęp, w: Przestrzeń
w nauce współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.), Wydawnictwo
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1989, 7.
+ Paradygmat matematyki funkcjonujący aż do XIX wieku Elementy
Euklidesa. „Dzięki zastosowaniu metodologii Arystotelesa stały się Elementy
pierwszym w dziejach systemem dedukcyjnym w matematyce. Szczegółowe
badania wykazały co prawda istnienie w nim wielu luk, nie umniejsza to
jednak w niczym ich doniosłego znaczenia dla rozwoju metodologii
matematyki. Elementy stały się wzorcem wykładu naukowego, ustanowiły
pewien model i standard, wyznaczyły paradygmat matematyki funkcjonujący
aż do XIX wieku (por. uwagi na ten temat we Wstępie). Zgodnie z nim,
matematyka rozwijana była jako system aksjomatyczny (w praktyce raczej
quasi-aksjomatyczny). Pozostały przy tym luki w dowodach, a lista naczelnych
zasad (aksjomatów i postulatów) bywała na ogół niekompletna. Bez
skrępowania też odwoływano się przy uzasadnianiu twierdzeń do intuicji i
prawd „oczywistych”. Nie przywiązywano też szczególnej wagi do precyzowania
34
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
języka teorii matematycznych. Niemniej dzięki Euklidesowi i Elementom
matematyka stała się zorganizowanym wewnętrznie systemem. Księgi
geometryczne Elementów były też aż do początków XIX wieku (a więc w ciągu
ponad dwudziestu dwóch stuleci!) powszechnie używanym podręcznikiem.
Były wielokrotnie przepisywane, później wydawane drukiem i tłumaczone na
wiele języków. Od chwili wynalezienia druku ukazało się około tysiąca wydań
Elementów (pod tym względem ustępują one tylko Biblii)” /R. Murawski,
Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1995, s. 33.
+
Paradygmat
matematyki
nowożytnej
abstrakcyjny
logicznoteoriomnogościowy. „Sylogistyce Arystotelesa rozumianej jako rachunek
nazw stawiano zarzut ograniczoności i nieadekwatności jako narzędzia
logicznego do formalizacji argumentacji matematycznej. Podobnie j a k w
geometrii diagramatyczna wykładnia zastąpiona została przez
algebraiczną, tak i w logice wykładnia ‘analityczna’ zastąpiona została
przez formalną i symboliczną. Dla jej rzeczników sam podział
sylogizmów na figury nie ma już znaczenia (Łukasiewicz). Współczesna
matematyka i logika odeszła od typowej dla mentalności helleńskiej
wyobraźni i naoczności w abstrakcyjny „paradygmat logicznoteoriomnogościowy” /zob. T. Batóg, Dwa paradygmaty matematyki. Studium
z dziejów i filozofii matematyki, Poznań 1996/. Oddzielną kwestią w tym
wszystkim jest ewolucja greckiego pojęcia analizy. Wspomnijmy tylko,
że renesansowy przekład na łacinę dzieła Papposa, pt. Mathematicae
Collectiones, dokonany przez Federico Commandino, ukazał się w
Wenecji w 1589 roku” /M. Wesoły, Analiza w greckiej geometrii i analityce
Arystotelesa, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E.
Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 19-40, s. 38/.
„Odtąd wpływ tego przekładu na filozofów nowożytnych był
znaczący, w szczególności na Galileusza (1564-1642), Kartezjusza (15961650) i Newtona (1642-1727). Znali oni w tej wersji analizę i syntezę jako
resolutio i compositio. Wraz z Leibnizem (1646-1714) i Kantem (17241804) aż po neopozytywizm sens tych pojęć uległ jednak przemianie i
zawężeniu do sądów czy zdań, i po zakwestionowaniu Quina (1950)
cała kwestia ich analityczności i syntetyczności do dzisiaj pozostaje
nierozstrzygnięta. To już jednak inna historia. / Postscriptum / Po
napisaniu powyższego artykułu uzyskałem wydaną niedawno książkę: P.H. Byrnc, Analysis and Science m Aristotle, State University of New York
1997. Stanowi ona nowatorską wykładnię analityki Arystotelesa, która
całkowicie potwierdza moje dotychczasowe próby jej interpretacji z
nawiązaniem do analizy stosowanej w greckiej geometrii. Jednakże w
kwestii samej rekonstrukcji figur sylogistycznych nie odnajduję w tej
pracy takiego ujęcia, które wydaje mi się zgodne z tekstem Analityk i
zasadne merytorycznie” Tamże, s. 39.
+ Paradygmat matematyki nowy począwszy od Hilberta D. „Swój system
geometrii oparł Hilbert na aksjomatach, które podzielić można na kilka grup:
aksjomaty łączenia (8 aksjomatów), aksjomaty uporządkowania (4 aksjomaty),
aksjomaty przystawania (5 aksjomatów), aksjomat o równoległych oraz
aksjomat ciągłości (jego ścisłe sformułowanie wymaga posłużenia się pojęciem
35
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zbioru). Począwszy od drugiego wydania (1903) swej książki, Hilbert dodaje
(pod wpływem uwag H. Poincarego) do ostatniej grupy jeszcze tzw. aksjomat
zupełności (Axiom der Vollständigkeit), którego sformułowanie dalekie było od
jasności i ścisłości (aparatura pojęciowa, która umożliwiła jego precyzyjne
wypowiedzenie, stworzona została dopiero w latach trzydziestych XX wieku w
ramach semantyki języków sformalizowanych). Przyjmuje się zazwyczaj, że
wraz z dziełem Hilberta nastąpiło ostateczne i całkowite zerwanie geometrii z
rzeczywistością empiryczną. Geometria stała się matematyką czystą.
Aksjomaty przestały być prawdami oczywistymi czy koniecznymi. Samo zaś
pytanie o ich prawdziwość straciło sens. Systemy geometrii stały się bowiem
niezinterpretowanymi
systemami
aksjomatycznymi,
które
można
interpretować na rozmaite sposoby /Spotkać można też opinię, że choć praca
Hilberta przyczyniła się znacznie do takiego traktowania geometrii, to sam
Hilbert nie uważał geometrii za naukę całkowicie oderwaną od rzeczywistości
empirycznej i twierdził, iż jej aksjomaty wyrażają pewne fakty bliskie
doświadczeniu – por. na przykład T. Batog, Dwa paradygmaty matematyki/”
/Murawski R. Filozofia matematyki. Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s.
200.
+ Paradygmat matematyki obowiązujący aż do XIX wieku wyznaczony przez
Elementy Euklidesa. Euklides (ok. 365-ok. 300 p. n. e.). „O życiu Euklidesa
wiemy bardzo niewiele. Żył w Aleksandrii w czasach Ptolemeusza I.
Studiował w Atenach, gdzie zetknął się z platonizmem, ku któremu też
później się skłaniał. Dotarła do nas tylko część jego prac. Wyróżniają się
wśród nich Elementy, stanowiące z jednej strony podsumowanie trzystu lat
działalności matematyków greckich, a z drugiej ustanawiające fundament
dalszego rozwoju matematyki oraz wzorzec wykładu naukowego, jakim stały
się na długie wieki. Elementy wyznaczyły obowiązujący aż do XIX wieku
paradygmat matematyki” /Murawski R. Filozofia matematyki. Zarys dziejów,
PWN Warszawa 1995, s. 208.
+ Paradygmat matematyki zmieniał się. „Filozofia matematyki jest filozoficzną
refleksją nad matematyką jako nauką. Leży więc na pograniczu matematyki i
filozofii. W konsekwencji powiązana jest zatem zarówno z jedną, jak i z
drugą. Dawniej uprawiana była głównie przez filozofów, obecnie jednak
zajmują się nią przede wszystkim matematycy. Związane jest to z ogromnym
rozwojem i wyspecjalizowaniem samej matematyki oraz z daleko posuniętą
matematyzacją badań nad podstawami matematyki. Filozoficzna refleksja
nad matematyką czerpie z osiągnięć i wyników zwłaszcza logiki
matematycznej i podstaw matematyki. Z jednej strony, pozwalają one na
precyzyjne ujęcie różnych kwestii filozoficznych, dostarczając odpowiedniego,
ścisłego aparatu pojęciowego, a z drugiej – pomagają w znajdowaniu
rozwiązań problemów rozważanych przez filozofię. Korzysta ona też oczywiście z
dorobku samej filozofii, w szczególności z takich jej działów jak ontologia,
epistemologia czy filozofia języka. Nie wolno też zapomnieć o związkach
filozofii matematyki z historią matematyki. Jest rzeczą oczywistą, że wraz z
rozwojem samej matematyki zmieniają się zarówno wzorce jej uprawiania, jak
też poglądy filozoficzne na matematykę jako naukę. Nie można więc zrozumieć
ani matematyki, ani poszczególnych koncepcji filozoficznych jej dotyczących
bez wzięcia pod uwagę kontekstu historycznego. Ze względu na kluczowe
znaczenie tej kwestii, już we Wstępie chcemy zwrócić uwagę na to, jak
36
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ewoluowały wzorce rozwijania matematyki, czyli jak zmieniał się paradygmat
matematyki” /Murawski R. Filozofia matematyki. Zarys dziejów, PWN
Warszawa 1995, s. 13/. „możemy wyróżnić w zasadzie dwa takie paradygmaty
/Opieramy się tu na pracy T. Batoga, Dwa paradygmaty matematyki, Poznań
(w druku)/: paradygmat Euklidesa, funkcjonujący od początku IV wieku p. n. e.
do końca wieku XIX, i paradygmat logiczno-teoriomnogościowy, który wyłonił
się na progu obecnego stulecia /W matematyce z okresu przed IV wiekiem p.
n. e. nie było właściwie żadnych ogólnych reguł, przynajmniej nie były one
wyraźnie sformułowane ani ogólnie uzasadnione/. /Tamże, s. 14.
+ Paradygmat metody analizy podany przez Arystotelesa. Analiza
diagramów służyła Arystotelesowi za wzorzec czy analogię do analizy
zdaniowej jako rozstrzygania wnioskowań poprzez redukcję do figur
sylogistycznych. W jednym i drugim przypadku chodzi o procedurę
heurystyczną i regresywną: od uznanego wniosku (zwanego
‘problemem’) do wykrycia elementów, czyli terminów tworzących
przesłanki. Tym samym wskazujemy na przeoczony i niedoceniony
aspekt Arystotelesowej sylogistyki i apodejktyki (teorii dowodu)
wyłożonej pod znamiennym tytułem Analityk (pierwszych i wtórych).
Opracowane one zostały przez Arystotelesa właśnie w paradygmacie
metody analizy. Wykrywanie dowodzeń polega na naocznym
rozczłonkowaniu diagramów, czyli elementów danej figury. Odwrotnością takiej analizy jest synteza, tzn. wnioskowanie sylogistyczne i
eksplanacyjne. Procedura demonstratywna Analityk wtórych odwołuje
się na pierwszym miejscu do teorematów geometrycznych z zastosowaniem analizy. Metoda ta w geometrii służy do rozstrzygania
przedłożonego teorematu poprzez dostrzeżenie w liniach, kątach i
proporcjach własności istotnych badanych figur. Wzorcowym
przykładem Arystotelesa jest teoremat o sumie kątów wewnętrznych
trójkąta równych dwom kątom prostym. Niewątpliwie strukturę dowodu
(apodeixis) wzorował Arystoteles pierwotnie na elementach diagramów,
czyli wykresów figur. Świadczy o tym także jego rozumienie stoicheia,
owego greckiego pojęcia na oznaczenie ‘ el e m e n t ó w ’ : ‘harmoniki’ jak w
przypadku dzieła Arystoksenosa, i ‘geometrii’, jak w przypadku Euklidesa. Oto ważne dla nas stwierdzenie Stagiryty, które dotychczas nie
zostało właściwie rozpoznane i docenione: „Podobnie też określane są
elementy diagramów, i w ogóle dowodzeń. Pierwsze bowiem dowodzenia
występują w wielu dowodzeniach, które zwane są elementami
dowodzeń. A są nimi sylogizmy pierwsze [złożone] z trzech [terminów]
poprzez jeden średni (Me-taph. 3, 1014b35-1014a3; cf. B 3, 998a25-26;
Cat. 14a39)” /M. Wesoły, Analiza w greckiej geometrii i analityce Arystotelesa, w:
Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D.
Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo
Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 19-40, s. 34.
+ Paradygmat myślenia chrześcijan w kulturze hellenistycznej. Postawa
wobec realności politycznej była tylko objawem znacznie głębszego
fundamentu, który stanowiła odpowiednio ukształtowana mentalność.
Chrześcijanie w kulturze hellenistycznej mieli inne paradygmaty myślenia, a
w nich inne modele teologiczne. Tacjan zamknął się w mentalności
judeochrześcijańskiej i gnostycznej, odrzucając wszystko, co greckie.
37
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Polemizował zarówno z tradycją żydowską, jak też z oficjalną myślą grecką
A103 82.
+ Paradygmat myślenia chrześcijański inny niż w filozofii judaistycznej i
hellenistycznej. Justyn wkłada termin monarchia w usta żyda Tryfona, który
z kolei używa go w sensie filozoficznym. Trajektoria wyznaczona przez
filozofię judaistyczną i hellenistyczną prowadzi do teologii chrześcijańskiej,
gdzie termin ten związany jest z nowym paradygmatem myślenia. Justyn,
podobnie jak Filon, wszedł w zestaw tematów właściwych dla epoki
spotkania judaizmu z hellenizmem. W filozofii greckiej powiązanie między
Bogiem i Jego działaniem zwanym Opatrznością było wyznaczone przez ideę,
według której Opatrzność Boża manifestuje się w porządku, którym kieruje
się świat. Justyn czyni filozofię bardziej prawdziwą, wiąże ją z doktryną
proroków, którzy poprzez cuda „uwielbiają Boga Twórcę i Ojca Uniwersum, i
głoszą Chrystusa, Jego Syna, który od Niego pochodzi” (Dial. 7, 3) /G.
Uríbarri Bilbao SJ, Monarquia y Trinidad, Publicaciones de la Universidad
Pontificia Comillas. Madrid, serie I: Estudios 62. wyd. UPCO (Universidad
Pontificia Comillias), Madrid 1996, s. 88/. Bóg monoteizmu Justyna, Bóg
jego dyskusji filozoficznych jest Bogiem Trójcą! Dlatego termin monarchia
oznacza u niego monoteizm, jedność Boga chrześcijan, Boga trynitarnego,
którego św. Justyn poznaje i któremu się powierza. Jest to przyczyną
polemiki z innym rozumieniem monarchii /Tamże, s. 90/. Monarchianizm
św. Justyna i późniejszych chrześcijan nie jest monarchianizmem pogańskiej
filozofii lub przedchrześcijańskiego judaizmu. Korzenie żydowskie
zaprowadzą niektórych myślicieli chrześcijańskich do nieortodoksyjnej idei
patrypasjanizmu. Monarchia Boża potwierdza u św. Justyna jedność Boga
wobec zarzutu o politeizm i w żaden sposób nie identyfikuje Ojca z Synem,
jak to będzie później czynił Prakseasz. Justyn broni rozróżnienia
numerycznego pomiędzy Ojcem i Synem /Tamże, s. 91.
+ Paradygmat myślenia nowożytny przezwyciężony przez krytykę filozofii
dokonaną przez tradycjonalizm. „Główną tezą, jakiej bronię w tej książce, jest
zatem twierdzenie, iż filozoficzny sens tradycjonalistycznej krytyki filozofii
stanowi właśnie owo dążenie do przezwyciężenia nowożytnego paradygmatu
myślenia, istotnego przeformułowania jego podstawowych kategorii: pojęcia
teorii, rozumu, podmiotowości. Myśl de Maistre’a będzie tu zatem traktowana
jako jedna z pierwszych prób odniesienia się do zjawiska, które współcześnie
przyjęło się określać mianem „kryzysu racjonalizmu”. Jego korzeni można się
dopatrywać właśnie na przełomie XVIII i XIX stuleci, a jako jeden z
pierwszych jego wyrazów traktować ową intelektualną reakcję na Rewolucję
Francuską, jaką stanowił tradycjonalizm. […] przeciwstawiając się
oświeceniowemu projektowi politycznemu de Maistre jest zmuszony
ustosunkować się do pierwotniejszej w porządku logicznym kwestii
legitymizacji wiedzy. Odpowiedź na pytanie o jej quid iuris, na pytanie o
prawomocność poznania stanowi bowiem logiczną podstawę wszelkiego
politycznego projektu. Stawiając to pytanie […] przekracza on tym samym
zarówno potoczny, jak i sceptyczny wymiar negacji filozofii, przekształca swą
krytykę filozofii w krytykę filozoficzną. Wpisuje więc swą refleksję,
analogicznie do Kanta, w tradycję samej metafizyki, albowiem historia
metafizyki oraz historia jej krytyki dają się w istocie potraktować jako ta
sama historia” /A. Gniazdowski, Filozofia i gilotyna, Tradycjonalizm Josepha
38
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
de Maistre’a jako hermeneutyka polityczna, Warszawa 1996, s. 10/. „Dając
na to krytyczne pytanie odpowiedź odmienną od wypracowanej w dobie
oświecenia de Maistre dowartościowuje filozoficznie te wymiary myślenia,
które w tradycji nowożytnej zostały zaniedbane; jego dziejowość, dynamizm,
wymiar tradycji, języka, przedsądu. Przekształca je w kategorie filozoficzne,
idąc w pewnym sensie tropem Hamanna, Herdera czy też innych w sumie
nielicznych w owym czasie prób przekroczenia oświecenia, podejmowanych z
jego wnętrza” /Tamże, s. 11.
+ Paradygmat myślenia nowożytny wpływa na politykę. Sens całościowy
myśli Maistre’a J. de. To „prefigurowanie” przez tradycjonalizm pewnej
postaci hermeneutyki; hermeneutyki politycznej. „Ów sens pozwalałby
przyznać tej myśli „pozaporządkowe” miejsce w określonym, filozoficznym
szeregu, którego dalsze człony wyznaczałyby nazwiska Marksa, Nietzschego,
Freuda, Heideggera. Tradycjonalizm de Maistre’a, potraktowany przeze mnie
jako „hermeneutyczna” postać krytyki filozoficznej, skłania w ten sposób,
moim zdaniem, do reinterpretacji dotychczasowego sensu zarówno krytyki
politycznej, jak i samej hermeneutyki. Krytyka polityczna, uwzględniając
wyniki refleksji nad nowożytnym paradygmatem myślenia, zostaje zmuszona
do zajęcia „hermeneutycznej”, rozumiejącej i otwartej na wymiar tradycji,
postawy
wobec
politycznej
rzeczywistości.
Dla
autointerpretacji
hermeneutyki natomiast nieodzowna okazuje się radykalizacja sensu, jaki
wiąże ona z pojęciem praktyki interpretacyjnej oraz z pojęciem tekstu.
Hermeneutyka jako dziejowa praktyka zmuszona jest bowiem rozpoznać
również swój „polityczny” sens i wymiar” /A. Gniazdowski, Filozofia i
gilotyna, Tradycjonalizm Josepha de Maistre’a jako hermeneutyka polityczna,
Warszawa 1996, s. 11/. „Kiedy śledzi się dzieje europejskiej filozofii można
dojść do przekonania, iż jedną z zasadniczych cech racjonalistycznego
dyskursu jest jego jawna niezdolność do przemyślanego włączenia w
logicznie spójny wykład filozofii tego rodzaju jej krytyk, które sięgają samych
podstaw rozumu. […] konflikt, ujawniony z całą ostrością w wydarzeniu
Rewolucji Francuskiej – programowo głoszącej hasła racjonalnej przebudowy
społeczeństwa – postawił rozum przed dylematem, którego echa słyszalne są
do dziś. Echem tym jest chociażby przeciwstawienie rozumu i tradycji, pojęć
wieloznacznych, niejasnych, a mimo to wciąż przywołujących się wzajemnie.
Zawsze w opozycji, zawsze w sprzeczności, jakby się wydawało, nie do
pogodzenia; każda próba sprowadzenia tradycji do rozumu lub rozumu do
tradycji skazuje się odtąd na nieuchronną porażkę” /Tamże, s. 13.
+ Paradygmat Myślenie jednakowe dla danego czasu i kultury, kanon.
„Rozmaite wzorce (gr. kanon) pełniły więc długo ważne funkcje porządkujące,
dzięki nim bowiem utrzymano wysoki poziom umiejętności praktycznych,
mimo stosunkowo niskiego poziomu wiedzy ogólnej [Kanon (gr. reguła,
przepis, miara) może być rozumiany jako złota miara w myśleniu i tworzeniu,
wspólna dla danego czasu i kultury. Przez kanon rozumie się też zbiór
wzorców (np. ksiąg kościelnych uznanych za obowiązujące). W szerszym
rozumieniu można mówić o kanonie kultury i – analogicznie – kanonie
architektury, który obejmuje podstawowe zasady kształtowania przestrzeni
oraz bryły, związane z przyjętą hierarchią wartości; w pewnym sensie kanon
staje się więc episteme danej kultury /s. 165/]. Kanony otaczała aura
doskonałości. Odsyłały one do ukrytych mechanizmów świata; były owocem
39
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
natchnionej pracy na pół legendarnych wielkich mężów; magów, artystów,
budowniczych, lekarzy. Kolejne generacje uczniów przekazywały sobie ich
myśli i zalecenia, podobnie jak schematy odkrytych przez nich praw i
procesów. W tym przekazie rolę szczególną pełniły tzw. kosmogramy (gr.
kosmos=ład). Kosmogramy można traktować jako jedne z najstarszych
paranaukowych modeli rzeczywistości, konkretnie zaś – jej ukrytej istoty
(natury, prawa), dzięki której świat utrzymuje wewnętrzną spójność na
wszystkich poziomach bytu. Są to więc archaiczne ujęcia idei powszechnej
jedności, tym ciekawsze, że zgodnie z zasadą ustawicznego powrotu do źródeł
nawiązywano do nich przez całe wieki, poczynając od pierwszych etapów
rozwoju cywilizacji” /A. Drapella-Hermansdorfer, Idea jedności w
architekturze, Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998,
s. 19/. „Ich sens, przełożony na język kanonicznych form architektury, w
najczystszej postaci da się odnaleźć w budynkach świątyń, w ogrodach
kontemplacyjnych oraz w domach mieszkalnych, wznoszonych zgodnie z
uświęconą tradycją; a więc wszędzie tam, gdzie starano się pojąć i realizować
życie w jego pogłębionym wymiarze. […] ideogram-klucz może być równie
użyteczny teraz, jak i przed wiekami. Problem polega na tym, że kosmogram
umożliwia wgląd w naturę rzeczy tylko poprzez medytację; nie przekazuje
więc prawie żadnych treści dopóty, dopóki człowiek nie nawiąże z nim
wewnętrznego kontaktu. Może odsłonić albo zawrotne perspektywy, albo
pozostać czystą, nic nie znaczącą formą” /Tamże, s. 20.
+ Paradygmat myślowy Platona ukształtowany przez pitagoreizm. Filozofia
według Platona nie jest możliwa bez geometrii. Jej Platon „poświęcił słynne
stronice Teajteta (choć w ostatnim dziele, Parmenidesie, omawia raczej
podstawy teorii mnogości). Platon mógł mieć na myśli dwie tradycje
matematyczne swojej epoki: parmenidejską i pitagorejską […] jednak
tradycja tej pierwszej musiał mieć priorytet w jego światopoglądzie i
paradygmacie myślowym. W ujęciu geometrii pitagorejskiej chodziło o
skonstruowanie „immanentnej przestrzeni wyróżnionej” i tę znaleziono w
postaci punktów rozumianych jako wierzchołki przecinających się linii. Są to
punkty zdolne w kompozycji z innymi stworzyć „przestrzenie jakościowe”, te
zaś mogą być „przykładane” do płaszczyzn i nadawać im konfiguracje
charakterystyczne i obliczalne. Ważne są w przestrzeniach pitagorejskich
owe „punkty osobliwe”, nie zaś liczby punktów sytuowanych między nimi i
stanowiących „boki” figur. Czy ułożony jest trójkąt mały, czy wielki – nie
zmienia to relacji przestrzennych w jego obrębie. Jakość konfiguracji
całkowicie przesłania jej stronę ilościową (i tak będzie aż do fizyki
Einsteinowskiej, gdzie w ilościach przestrzeni kosmicznej geometria figur się
zmienia). Taki sposób myślenia nie przecina się w żadnym miejscu z
chronocentryzmem Heraklita, gdyż ani jego rzeka – linia czasu, ani czas jako
koło nie ma w sobie żadnych punktów wyróżnionych. Jest monotonną
kontynuacją. Było to dla Heraklita tak oczywiste, że nawet „przyspieszeń” i
„zwolnień” czasu nie przyjmował i nie sygnalizował” /S. Symiotiuk,
Filozoficzne aspekty problemu przestrzeni, w: Przestrzeń w nauce
współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1989, 9-29, s. 15-16.
+ Paradygmat newtonowski zburzony w wieku XX. New Age miesza religię z
nauką. „W dwudziestym stuleciu ten mechanicystyczny paradygmat został
40
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przez naukę całkowicie zanegowany. Od początku naszego stulecia
poczynając, tracą stopniowo ważność poszczególne elementy symbolicznego
uniwersum opartego na mechanice Newtona. Zaatakowane zostają
podstawowe
elementy
nowożytnego
światopoglądu.
Geometrie
nieeuklidesowe burzą newtonowską koncepcję jednorodnej, trójwymiarowej
przestrzeni, w której dokonują się mechaniczne oddziaływania. Teoria
względności Einsteina tym odkryciom nauk aksjomatycznych nadaje walor
empiryzmu. Zanegowany zostaje w teorii względności również newtonowski
wiecznie, równomiernie płynący czas. Także druga nauka aksjomatyczna –
tradycyjna arystotelesowska logika – poddana zostaje krytyce. W logice
wielowartościowej zakwestionowano zasadę tożsamości rzeczy. Wszystko, co
jest, jest nie tylko tym, czym jest, ale również czymś całkiem innym. Na
takich zasadach opiera się myślenie magiczne, myśl i praktyka techniczna
oparta jest – rzecz oczywista – na arystotelesowskiej zasadzie tożsamości
rzeczy. W ten sposób myślenie magiczne traktowane jako zabobon i brak
logiki staje się czymś bliskim najpewniejszym odkryciom logików. / dalsze
badania struktury materii dokonują kompletnej destrukcji newtonowskiego
paradygmatu. Teoria kwantów, teoria nieoznaczoności Heisenberga, odkrycie
cząsteczek wirtualnych i inne najnowsze odkrycia – wszystko to podważa lub
wręcz obala dotychczasowy obraz świata. Jest to obraz świata, na którym
zbudowaliśmy całą naszą cywilizację i nie tylko cywilizację – oparliśmy na
nim całe nasze życie: politykę, gospodarkę, a także kulturę i religię. Religia
chrześcijańska – zwłaszcza katolicyzm w swym tomistycznym wydaniu – jest
odwrotnością mechanicystycznego, materialistycznego świata, doskonale do
niego dopasowaną. Bóg jest transcendencją, ale transcendencją istniejącą
realnie. Zaświaty – czyli to, co nadnaturalne – istnieją realnie tak, jak to, co
naturalne, ale są oddzielone od naturalnego ostrą granicą przekraczaną tylko
w przypadku cudu lub śmierci” W. Pawluczuk, Cywilizacyjno-filozoficzne
podstawy ruchu New Age, „Nomos”, nr 1, 1995.
+ Paradygmat nowy architektury wieku XX. „Przyswajamy sobie świat nie
takim, jakim JEST, ale takim jakim chcemy i potrafimy zaakceptować.
Podobne piętno relatywizmu oraz ideowej deklaracji ciąży na takich
tematach, jak koncepcja jedności w architekturze, zwłaszcza jeśli ma to być
wypreparowania określonej wizji – spójnej i przyjaznej dla środowiska. […]
Wielu skarży się, że zalew informacji szczegółowych nie jest równoważony
przez refleksje natury ogólnej; nie znaczy to, iż pewien styl uprawianej
filozofii w architekturze zanika zupełnie, ale na pewno współczesne tempo
prac projektowych preferuje bardziej umiejętności niż wiedzę” /A. DrapellaHermansdorfer, Od autorki, w: Idea jedności w architekturze, Oficyna
Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998, s. 7/. „Dzisiejsza
koncepcja czasoprzestrzeni – sposób, w jaki bryły usytuowane są w
przestrzeni i wzajemnie się ze sobą wiążą, sposób, w jaki przestrzeń
wewnętrzna oddzielona jest od przestrzeni zewnętrznej lub zazębia się z nią,
wzajemnie się przenikając – stanowi cechę uniwersalną, leżącą u podstaw
całej współczesnej architektury” S. Giedion, Przestrzeń, czas, architektura.
Narodziny nowej tradycji, Warszawa 1968, s. 7/ /s. 10/. „W 1982 roku
Fritjof Capra opublikował światowy bestseller pt. Punkt zwrotny. Jest to
studium procesu przemiany, jaki zachodzi w ogólnie przyjętej wizji świata,
nawiązując do teorii paradygmatów naukowych Thomasa S. Kuhna (Pod
41
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pojęciem paradygmatu rozumie Capra sposób myślenia i postrzegania oraz
wartości, które w sumie tworzą pewną szczególną wizję świata. […] Capra
posługuje się pojęciem tradycyjnego paradygmatu w sposób dość dowolny,
określając go mianem kartezjańskiego, newtonowskiego lub baconowskiego
/s. 163/; współczesny zaś nazywa holistycznym, ekologicznym lub
systemowym. Jego zdaniem nowy sposób myślenia charakteryzują
następujące cechy: zwrot od pojęcia Części do pojęcia Całości, zwrot od
pojęcia Struktury ku pojęciu Procesu, zwrot od pojęcia Nauki Obiektywnej
ku pojęciu Nauki Epistemicznej, zwrot od Pojęcia Budowli ku Pojęciu Sieci
jako metafory Wiedzy, zwrot od pojęcia Prawdy ku pojęciu Przybliżonego
Opisu; F. Capra, D. Steindl-Rast, Należeć do wszechświata. Poszukiwanie na
pograniczu nauki i duchowości, Kraków 1995), Capra wskazał na powolne
odchodzenie
od
wciąż
jeszcze
dominującego
światopoglądu
redukcjonistycznego do koncepcji holistycznej, związanej z poczuciem
jedności i czci dla życia” /Tamże, s. 12.
+ Paradygmat nowy holistyczny w architekturze wieku XX. „Postawy
redukcjonistyczna i holistyczna wzajemnie się dopełniają. Jeśli pierwsza na
przykład, umożliwia rozpoznanie specyfiki poszczególnych gatunków drzew,
to druga opisuje zjawiska, jakie powstają w lesie o określonej powierzchni,
wieku i pokrywie roślinnej (tzw. efekt wnętrza lasu). Szukając porównań na
gruncie architektury, możemy stwierdzić, że choć typowe sytuacje rodzinne
umożliwiają zaprojektowanie typowych mieszkań i domów, to jednak nie dają
wyobrażenia o tym, jak powinno funkcjonować osiedle czy miasto. / Jak
zatem połączyć postawy redukcjonistyczne i holistyczne we współczesnej
architekturze? / […] Powoli, lecz nieuchronnie, ludzkość osiąga cywilizacyjny
punkt zwrotny, w którym podstawowym warunkiem rozwoju wydaje się
globalne zharmonizowanie gospodarki (także przestrzennej) z potrzebami i
możliwościami środowiska. Proces ten zależy, między innymi, od
rzeczywistego upowszechnienia postaw i zachowań proekologicznych, co
łączy się z całościowym (holistycznym) ujmowaniem zjawisk i ich skutków.
We wszystkich dziedzinach jest więc czas formułowania nowych lub
reinterpretacji starych idei. / W globalnej wiosce informatycznej, jaką staje
się Ziemia, coraz większej wagi nabiera międzykulturowa wymiana
doświadczeń. Aktualny układ sił wskazuje na to, że w najbliższym czasie
główny dialog będzie rozwijał się między Wschodem a Zachodem; nic więc
dziwnego, że te właśnie bieguny są ostatnio przedmiotem częstych analiz
porównawczych. Za przykład mogą służyć poczytne prace Capry,
Skolimowskiego i innych propagatorów ekofilozofii. Wzajemne wpływy daje
się też zauważyć w architekturze. Powojenni twórcy japońscy, koreańscy czy
chińscy tak dalece już ulegli westernizacji, ze stali się konkurencyjni na
rynku zachodnim, fascynując orientalną sztuką form ulotnych,
transparentnych, znakomicie wpisanych w krajobraz. Wybitny znawca
przedmiotu Kisho Kurokawa wskazuje na kulturową symbiozę jako
charakterystyczną cechę architektury w erze kompleksowej informacji” /A.
Drapella-Hermansdorfer, Idea jedności w architekturze, Oficyna Wydawnicza
Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998, s. 15.
+ Paradygmat nowy New Age proponuje zmianę paradygmatów i nową etykę.
Koncepcja New Age proponuje stworzenie harmonii pomiędzy nauką a celami
duchowymi. Ma się to dokonać na drodze uzgodnienia naukowego obrazu
42
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świata ze spojrzeniem na tę kwestię religii Wschodu (H. Bürkle, Będziecie
jako bogowie – koncepcja zbawienia w New Age, tłum. Ks. A. Siemieniewski,
w: Dec J. [red.], Gdzie szukać zbawienia?, Wrocław 1994, s. 65-66.
Myśliciele New Age agitują społeczeństwa do tego, by porzucili tradycyjny
model wartości na rzecz nowych koncepcji, które rzekomo mają wyzwolić
ludzkość z krępujących ją ram postaw i poglądów. Do głosu szczególnie
dochodzą tu różnorodne ruchy emancypacyjne. Proponują one przemianę
wszystkich sfer życia ludzkiego: życie jednostki, rodziny, społeczeństwa a
także polityczne i kulturalne. Nowa jakość, nowa sieć – to terminy często tu
padające (Tamże, s. 67). Życie harmonijne według New Age ma obejmować
relacje międzyludzkie oraz człowieka z naturą. Proponuje się ideę świata
pogodzonego ze sobą, świata ludzi szczęśliwych, żyjących w harmonii, bez
żadnych problemów. Bardzo modne stają się na tym polu hasła globalnego
szczęścia, odnowienia ludzkości, nowego ducha (Tamże, s. 68). Ideologie te,
posługujące się wielokrotnie językiem religijnym, sprawiają wrażenie nowej
religii. Wyraża się ona nie tylko poprzez propagowanie określonej filozofii, ale
także za pomocą konkretnych praktyk. Niestety, z natury są to praktyki
okultystyczne. Cała ich plejada ma służyć urzeczywistnieniu się
propagowanych koncepcji zbawienia mimo Boga. Zachodzi jednak
podstawowe pytanie: Do czego zmierza owe zbawienie człowieka za pomocą
okultyzmu?
+ Paradygmat nowy poszukiwany przez modernistów, dla treści i formy
artystycznej. Narażają się na odrzucenie swojej twórczości. „moment
„moment wyzwolenia się sztuki z mecenatu, […] niezależności i ponowne
podporządkowanie sztuki polityce państwa i to totalitarnego, w ZSRR i w
Niemczech. […] Od 3000 lat p.n.e., czyli od czasów dojrzałego rozwoju
urbanistyki w Mezopotamii i Egipcie, obserwujemy pojawienie się
monumentalnej architektury, której towarzyszy malarstwo i rzeźba, wyraźnie
zorientowana na popularyzowanie osobistości życia religijnego i cywilnego
jako legitymacja istniejącego porządku społecznego. […] Sztuka jako
graficzna forma przekazywania komunikatu miała swe przedłużenie w
postaci pisanego słowa, czyli literatury. Sztuka na starożytnym Bliskim
Wschodzie […] upolitycznienie sztuk pięknych jest kontynuowane przez
greków […] u Rzymian […]. Trend ten przetrwał do czasów absolutnych
monarchii francuskich i brytyjskich” /A. Targowski, Chwilowy koniec historii.
Cywilizacja i kultura Polski widziana znad jeziora Michigan, Nowe
Wydawnictwo Polskie, Warszawa 1991, s. 74/. „Rozwój humanizmu w
okresie odrodzenia w XVI wieku podkreśla rolę zbiorowego dorobku
intelektualnego jako przesłanki silnego państwa. Architektura i sztuka
Wenecji jest tego najlepszym przykładem. Poszczególne dzieła identyfikują
teraz określone postacie-legendy z cnotami republikańskiego państwa, a nie
osobami
władców.
Dorobek
Wenecji
wykorzystuje
XVIII-wieczna
mocarstwowa W. Brytania, której sztuka służy gloryfikowaniu wyższości
Brytanii nad podbitymi koloniami, zwłaszcza Indiami. Po rewolucji
francuskiej artyści, zwłaszcza malarze, uwalniają się z mecenatu, tworzą to,
co uważają za słuszne. Stają się biedni, ale wolni. Na początku XX wieku
sztuka zdobywa się na niezależność od władzy i ekonomicznego mecenatu, a
także zrywa z tradycyjną sztuką reprodukcji otaczającego świata, zgodnie z
zasadami Leonarda da Vinci. Nie chce już głosić retoryki władzy. Moderniści
43
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
w sztuce szukają nowej podstawy – paradygmatu dla treści i formy
artystycznej. Narażają się na odrzucenie swojej twórczości. Paul Gauguin,
postimpresjonista, w 1901 r. głosi konieczność „ogłoszenia prawa do robienia
wszystkiego”. Malarze zrywają z zasadą, „jak” odtwarzać rzeczywistość.
Szukają teraz tego samego, co fizycy. „Co” jest istotą – treścią rzeczywistości.
Artyści z awangardy stawiają sobie to pytanie bez ustanku i bez końca”
/Tamże, s. 75.
+ Paradygmat nowy Teologia życia konsekrowanego po Soborze Watykańskim
II jest istotnie różna od teologii przedsoborowej. Nastąpiła zmiana
paradygmatu, perspektywy ogólnej oraz zmiana języka teologicznego i języka
egzystencjalnego, duchowego. Istnieje wielorakość interpretacji słów:
konsekracja, naśladowanie, charyzmat, eklezjalność, znak, świadectwo,
profetyczność,
zaangażowanie
w
środowisko,
inkulturacja,
rady
ewangeliczne, życie braterskie itp. Wszyscy interpretujący w różny sposób,
uważają się za wiernych wskazaniom Soboru Watykańskiego II. Po okresie
„interpretacji selektywnej”, doboru fragmentarycznego i aspektowego,
następuje „tematyzacja komplementarna”. Z opracowanych fragmentów,
aspektów, tworzona jest nowa synteza teologiczna. Dawniej starano się
tworzyć teologię ogólną, ogarniającą wszelkie Zgromadzenia zakonne. Wskutek
tego trzeba było analizować po kolei poszczególne elementy życia zakonnego
jako takiego. Obecnie nastąpiło koncentrowanie się na konkretnym Instytucie
Zakonnym, co pozwoliło ująć całość zagadnień w jednym, organicznym
modelu. Tak skonstruowany model jest bardziej otwarty na sięganie do głębi
misterium i bardziej otwarty wobec zmiennego oddziaływania środowiska Ż2
53.
+ Paradygmat nowy Wcielenie nastąpiło wtedy, gdy pojawiła się świadomość
monoteizmu radykalnego; w tej sytuacji był to absolutny szok, coś
radykalnie odwrotnego, radykalna jedność boskości ze światem w osobie
Chrystusa. „Chrześcijaństwo to nie tylko wiara w Boga, ale także wiara w
człowieka, w możliwość odkrycia w człowieku pierwiastka boskiego. Między
człowiekiem i Bogiem zachodzi swoista relacja współmierności i tylko dlatego
możliwe jest objawienie się Boga człowiekowi. Czysty, abstrakcyjny transcedentyzm
uniemożliwia objawienie, nie potrafi wskazać dróg do Boga i wyklucza
możliwość obcowania człowieka z Bogiem. Nawet judaizm i mahometanizm
nie przybierają postaci tak skrajnego transcendentyzmu. W Jezusie
Chrystusie-Bogoczłowieku, w indywidualnej osobie, obecne jest doskonałe,
połączenie dwóch natur, boskiej i ludzkiej. Powinno się ono dokonać również
w ludzkości, w społeczeństwie ludzkim. Dla Sołowjowa wiąże się z tym
odpowiednia idea Kościoła. Kościół jest bogoczłowieczym organizmem,
historia Kościoła – bogoczłowieczym procesem i dlatego możliwy jest w ogóle
rozwój. Powinno nastąpić swobodne połączenie Boskości i ludzkości. Takie jest
zadanie ludzkości chrześcijańskiej, która jednak źle je dotąd wypełniała. Zło
i cierpienia świata nie przeszkadzały Sołowjowowi dostrzegać w tamtej epoce
bogoczłowieczego procesu rozwoju. Bogoczłowieczeństwo przygotowywane
było jeszcze w świecie pogańskim, w pogańskich religiach. Przed narodzinami
Chrystusa historia zmierzała do Bogoczłowieczeństwa, po Chrystusie dąży
do Bogoczłowieka. Niechrześcijański i antychrześcijański-humanistyczny
okres
historii
jest
częścią
rozwoju
idei
Bogoczłowieczeństwa.
Bogoczłowieczeństwo możliwe jest tyko dzięki temu, że natura ludzka jest
44
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
konsubstancjalna z ludzką naturą Chrystusa. Idea Bogoczłowieczeństwa
nosi znamię utopii społecznej i kosmicznej, która była natchnieniem
Sołowjowa. Pragnął on urzeczywistnienia chrześcijaństwa na drogach historii,
w społeczeństwie, a nie tylko w indywidualnej duszy, poszukiwał Królestwa
Bożego, które nastąpi jeszcze w świecie doczesnym” /M. Bierdiajew, Rosyjska
idea, wyd. II poprawione, Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, Warszawa
1999, s. 181/. „Słowa „utopia” nie używam tu w tym sensie negatywnym, na
odwrót: widzę wielką wartość Sołowjowa w tym, że pragnął on przeobrażenia
społecznego i kosmicznego” /Tamże, s. 182.
+ Paradygmat nowy wpłynął na architekturę wieku XX. „o ile architekci
pierwszej połowy naszego stulecia szukali analogii z organizmem (Frank L.
Wright) lub maszyną (Le Corbusier), to koniec wieku przynosi
zainteresowanie problemami bardziej złożonymi, jak np.: habitat, ekorozwój,
architektura krajobrazu, co potwierdza tezę o punkcie zwrotnym w sposobie
myślenia oraz kierunek zachodzących zmian. / Między starym a nowym
paradygmatem / W punkcie zwrotnym problem nie sprowadza się jednak do
przejścia z jednej skrajności w drugą, lecz do przywrócenia zachwianej
równowagi. Skrajne opcje powinny być rozpoznane nie jako wykluczające się,
lecz jako nierozłączne składniki jednej, niepodzielnej rzeczywistości;
świadomość zaś wewnętrznej logiki zmian może dopomóc w kształtowaniu
własnej postawy twórczej. Capra do biegunowych postaw badawczych (i
twórczych zarazem) zalicza redukcjonizm i holizm, kojarząc ten pierwszy ze
starym (pozytywistycznym), drugi – z nowym (ekologicznym) paradygmatem.
Na czym polega różnica między nimi? Droga redukcji prowadzi do
wyodrębnienia, czy też sprowadzenia (łac. reductio) złożonych zjawisk i
procesów do postaci najprostszych, przypominających cząstki elementarne.
Poznając je, można określić tzw. mechanizm superpozycji, czyli sposób w jaki
cząstki łączą się ze sobą w układach i procesach złożonych. Jeszcze w
połowie lat sześćdziesiątych Wielka Encyklopedia Powszechna PWN określała
program redukcjonistyczny jako jedną z zasadniczych tendencji nauki
współczesnej. Już wtedy jednak odrzucano czystą postać redukcjonizmu,
zgodnie z którą różnice między zjawiskami i procesami złożonymi a
prostszymi mają wyłącznie ilościowy charakter. Inaczej mówiąc – znana i
respektowana była kluczowa teza holizmu, że postać złożona nie jest
wyłącznie sumą elementów składowych, lecz reprezentuje nowe, swoiste
właściwości. Holizm opisuje świat jako całość systemową, czyli hierarchicznie
zbudowaną i nieredukowalną do sumy składowych, co odpowiada obecnemu
stanowi wiedzy, głównie z dziedziny ekologii oraz nauk społecznych” /A.
Drapella-Hermansdorfer, Idea jedności w architekturze, Oficyna Wydawnicza
Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998, s. 14.
+ Paradygmat nowy wprowadził Tomasz z Akwinu; teoretyczna podwalina dla
nowej metafizyki, której nie można pogodzić z filozofią Arystotelesa; przez
koncepcję teologiczno-trynitarną osoby jako relatio subsistens. „co jest u św.
Tomasza z Akwinu z momentem relacjonalności, z którym stykamy się już w
starożytności jako istotnym dla osoby? Heribert Mühlen mówi wręcz o braku
specyficznego doświadczenia osoby w nauce Tomasza, jeżeli mimo ciągłego
podkreślania szczególności osoby „sposób bycia osoby nie różni się istotnie
od sposobu bycia pozostałych rzeczy” (H. Mühlen, Das unbegrenzte Du Auf
dem Wege zu einer Personologie, w: L. Scheffczyk i in. (wyd.), Wahrheit und
45
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Verkündigung, FS M. Schmaus, t. II, München i in. 1967, 1265). Ponieważ
Tomasz nie pyta jeszcze o „Ty” osoby. Twierdzenie Mühlena będziemy mogli
dokładnie zanalizować, kiedy rozważymy Tomasza koncepcję Trójcy Świętej.
Jednakże nieprzekazywalna samodzielność osoby zgodnie z Tomaszowymi
założeniami widziana jest przynajmniej poprzez to w wymiarze wpólnotowym,
że się pojawia kolejny „paradoks” (por. odnośnie do tego także uwagi
dotyczące Boecjusza): Jeśli nawet osoba oznacza nieprzekazywalną
samodzielność, to istnieje jednakże tylko w różnicy wielu różnych
„nieprzekazywalnych” osób. Ale to znaczy: wspólne właśnie tym różnym jest
to, że się różnią (Tak wyrażnie zaznacza Tomasz mówiąc o trynitarnych
osobach: „Ipse modus existendi incommunicabiliter potest esse pluribus
communis”: STh I, 30, 4). Jeśli zatem wspólne określenie różnych „osób” nie
ma być pustym, nic nie mówiącym imieniem, lecz ma oznaczać coś realnego,
właśnie to, co wielu poszczególnym realnie jest wspólne, to powinno być
odniesione do wspólnego bycia osobą. Tym samym wskazuje się, że wobec
tego „bycie” jest tym, co nie tylko łączy (stwarza tożsamość), lecz także tym,
co rozróżnia: tożsamość w różnicy, różnica w tożsamości (Bardzo podobne
stwierdzenie można znaleźć u K. Obernauera, Identität und Differenz in Gott
nach der Trinitätslehre des Heiligen Thomas von Aquin, Praca dyplomowa,
Mainz 1991. Obernauer wskazuje na to, że tym samym w De ver. 8, 8, sed
contra 3 nieodparta przez Tomasza zasada: „Illud quod principium est
unitatis, non potest esse principium distinctionis” staje się przynajmniej
problematyczna). Wraz z tym założeniem, jak i z – mającą być omawianą –
trynitarno-teologiczną koncepcją osoby jako relatio subsistens Tomasz
„wniósł w rękach paradygmat ewentualnie teoretycznej podwaliny dla nowej
metafizyki, której nie można pogodzić z filozofią Arystotelesa, tę jednak w
dalszy, specyficznie społeczny [wspólnotowy] układ relacji” (J. A. Bracken,
Subsistent Relation: Mediating Concept for a New Synthesis, w: JRel. 64
(1984) 190). Jednakże przypatrzmy się, jak jest to ukazane u Tomasza w
szczegółach” /G. Greshake, Trójjedyny Bóg. Teologia trynitarna przełożył bp
J. Tyrawa, (Der Dreieine Gott. Eine trinitarische Theologie, Verlag Herder,
Freiburg im Breisgau 2007 [wyd. 3; 1997 wyd. 1]), TUM, Wrocław 2009, s.
100.
+ Paradygmat nurtów teologicznych późniejszych stanowiło zdanie Memoriału
B. Pascala: „Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba, nie filozofów i
uczonych”. „W teologii nazywanie Boga zależy od sposobów jego rozumienia i
form kultu. Myśl chrześcijańska od początku stanęła wobec problemu
mnogości biblijnych nazwań Boga, tytułów chrystologicznych i imion osób
Trójcy Świętej. Wcześnie podejmowano różne próby odnoszenia do Boga
podstawowych terminów platońskich, arystotelesowskich i stoickich (dobro,
byt, logos). W aspekcie przekonania o absolutnej transcendencji Bożej były
stawiane pytania o możliwość i sensowność imion Bożych. Swoista
dialektyka określania Boga przez negację i potęgowania doskonałości
zarysowana jest już w pismach Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nazjanzu,
Grzegorza z Nysy, Jana Chryzostoma, a zwłaszcza Pseudo-Dionizego
Areopagity. Tomasz z Akwinu uważał, że imiona wyrażają niezłożoność,
samoistność i doskonałość Boga, a tylko pośrednio jego istotę. W sposób
właściwy przysługują Bogu nazwy, które oznaczają same doskonałości (byt,
dobro, życie); z nich najwłaściwsze jest biblijne imię „Jestem” (Sth I, 13).
46
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Dowodząc istnienia Boga, Tomasz odniósł do niego nazwy: Pierwszy
Poruszyciel, Pierwsza Przyczyna Sprawcza, Byt Konieczny Sam w Sobie,
Najwyższa Doskonałość, Najwyższy Cel i Dobro (Sth I, 1.2). W scholastyce, w
której przeważała tendencja do interpretacji tajemnicy Boga przy pomocy
terminów filozoficznych, a jeszcze wyraźniej w nominalizmie, deizmie i
filozofii kartezjańskiej, Imię Boże utraciło odniesienie do historii zbawienia i
dziejów człowieka. Z tej racji paradygmatem wielu późniejszych nurtów
teologicznych stało się zdanie Memoriału B. Pascala: „Bóg Abrahama, Bóg
Izaaka, Bóg Jakuba, nie filozofów i uczonych” H. Seweryniak, Imię Boże. III.
W teologii, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin
1997, 62-63, kol. 62.
+ Paradygmat określa w językoznawstwie zespół powtarzających się
równolegle form w określonej klasie wyrazów (wzór, model, przykład).
Relacje paradygmatyczne to relacje zachodzące pomiędzy wyrazami, które na
podstawie wspólnej cechy są do siebie podobne. Elementy paradygmatyczne
są powtarzalne i pozwalają wydzielić w ciągu wypowiedzeniowym elementy
niepowtarzalne, czyli syntagmatyczne. Paradygmat posiada wiele cech
semantycznych, które stają się widoczne po zestawieniu odpowiednich
tekstów (syntagm) /J. Czerski, Metody interpretacji Nowego Testamentu,
Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, Opolska Biblioteka
Teologiczna 21, Opole 1997, s. 134/. Tekst jako konkretna jednostka
literacka jest sam w sobie zamkniętą całością, rodzajem semantycznego
mikro-Universum. W tekście z punktu widzenia semantyki poszczególne
elementy są ze sobą ściśle powiązane w ten sposób, że jeden z nich wskazuje
na drugi /Tamże, s. 135/. Struktura tekstu, według lingwistyki, to suma
wzajemnych relacji pomiędzy poszczególnymi jego elementami. Relacje
semantyczne pomiędzy poszczególnymi zdaniami badanego tekstu mogą być
różnego rodzaju. J. Volmert wymienia pięć takich relacji: 1) implikacja, która
polega na hierarchicznej budowie zdania, w którym słowa są nadrzędnie lub
podrzędnie uporządkowane; 2) dwuznaczność zachodzi w przypadku słów o
wieloznacznym znaczeniu; 3) synonimy; 4) antonimy; 5) heteronimy, czyli
słowa o podobnym znaczeniu w ramach pewnych kategorii /J. Volmert,
Grundkurs Sprachwissenschaft. Eine Einfürung in die Sprachwissenschaft für
Lehramtsstudiengänge, (UTB; Uni-Taschenbücher für Wissenschaft, 1970),
München 1995); Za Tamże, s. 136.
+ Paradygmat opisywany za pomocą symboli. Termin symbol zastępowany
jest często innymi terminami. „Często zamiast „symbol” używa się innego
słowa, które ma potem uchodzić za synonim. I tak w romantyzmie
niemieckim (u Novalisa i Hamanna) znajdujemy szyfr wykorzystywany
później przez Karla Jaspersa; w jego filozofii to, co transcendentne (absolutny
byt) jest dostępne (bytowi ludzkiemu) poprzez szyfr egzystencji; szyfry można
odszyfrować jedynie „egzystencjalnie”, dla „wiedzy ogólnej” są nieczytelne.
Już w łacinie średniowiecznej słowo figura mogło zastępować
symbolum/symbolus (emblemat, godło). W liczbach i figurach mamy „klucz
do wszelkiego stworzenia” (Novalis), tzn. możemy w nich dostrzec
prawidłowości wszystkiego, co zostało stworzone. Figury objawiają
wewnętrzną strukturę właściwą rzeczom i zdarzeniom; u Rilkego i Ernesta
Jüngera mają one funkcję symboliczną. Innymi określeniami symbolu mogą
być: nosiciel znaczenia, pojęcie obrazowe, porównanie, uosobienie,
47
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
paradygmat, wzorzec, typ, ale także archetyp, metafora i alegoria, choć te
ostatnie stoją wprawdzie blisko mitu, ale nie są z nim tożsame. Charles
Baudelaire, prekursor współczesnej liryki, pisze o „porównaniach,
metaforach i epitetach”, wziętych z niewyczerpalnych zasobów uniwersalnej
analogii – „tout est hiéroglyphique”, tzn. wszystko jest pełne tajemniczych
(hieroglificznych) znaków” /M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach,
kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 27.
+ Paradygmat państwa Rosja według de Maistre. „boska istota tego państwa,
despotyzm, nie podlegała w jego mniemaniu ewolucji, sam Bóg poprzez czas,
długie trwanie, uświęcił jego tradycję w dziejach Rosji. Zarazem znaczyło to,
że despotyzm odpowiadał rosyjskiemu charakterowi narodowemu. De
Maistre dowodził, że nie wszystkie narody powołano do wolności, każdy ma
takie rządy, na jakie zasłużył. Legitymista-utopista patrzał na Rosję jak na
paradygmat państwa, państwo-teren politycznej próby. Zgodnie z jego
ideałem organizacja państwowa powinna być obrazem boskiego porządku
świata, a każda zwierzchność dążyć do władzy absolutnej i represyjnej
[gallikanizm] wobec nieuniknionej omylności i słabości człowieka
[jansenizm]. De Maistre, pożerany przez obsesję wewnętrznej walki i lękający
się własnej wyobraźni, był ukrytym jansenistą, czujnym niezmiernie na
przejawy ciemnych mocy w ludzkim charakterze, na zło, które nigdy nie
usypia. Wszelka emancypacja, rozluźnienie więzów władzy – na przykład
zniesienie pańszczyzny, […] budziły w nim obawę przed szaleństwem,
nieokiełznaną anarchią uwolnionego w człowieku zła, pierwiastka
szatańskiego” /E. Kiślak, Car-Trup i Król-Duch. Rosja w twórczości
Słowackiego, IBL PAN, Warszawa 1991, s. 20/. „jeżeli jakiś Pugaczow z
uniwersytetu stanie na czele jakiejś partii, jeśli pewnego razu poruszony lud
zacznie w miejsce ekspedycji azjatyckich rewolucję na modłę europejską, nie
znajduję słów, by wyrazić, czego można by się obawiać” (Przypis 21. R.
Triomphe, Joseph de Maistre, Étude sur la vie et sur la doctrine d’un
matérialiste mystique, Genève 1968, s. 254. Jest to fragment listu do
Aleksandra). […] De Maistre krytykował wszechobecność dyscypliny
wojskowej i dostrzegał niebezpieczne konsekwencje biurokratyzmu
państwowego przy niedostatku świadomości prawnej, ale przede wszystkim
panicznie bał się rewolucji, jego wyobraźnia zamierała wprost przed wizją
Rosji, która, jak przedtem Francja, mogłaby w ten koszmarny sposób wyrzec
się roli Bożego narzędzia i zaprzeczyć własnej misji” /Tamże, s. 21.
+ Paradygmat platoński przezwyciężony Summa Tomasza z Akwinu była
harmonijną syntezą, humanizowała wiedzę boską, chroniła przed
niebezpieczeństwem filozofizmu i werbalizmu. Od XV wieku była tekstem
analizowanym w katedrach tomizmu. Obok nich były katedry szkotyzmu
(Duns Szkot) i nominalizmu (Gabriel Biel). Zamiast zwalczania tomizmu
przez nominalizm, co miało miejsce w wieku poprzednim, poszukiwano
prawdy w różnorodny sposób. Wielkie odkrycia geograficzne wywołały
pragnienie poznania prawdy, oraz zrozumienia człowieka i społeczeństwa
/M. A. Martin, Pensamiento teológico y kultura. Historia de la teología,
Sociedad de Educación Atenas, Madrid 1989, s. 121/. Utopie (Tomasz
Morus, Campanella, Mantaigne znali Indian tylko z opowiadań) ukazywały
Indian w kontekście paradygmatu platońskiego, w formie idealistycznej i
powieściowej. W Hiszpanii było inaczej. Bezpośrednia znajomość Indian
48
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pozwalała dostrzegać Indian jako ludzi w pełnym tego słowa znaczeniu, wraz
z ich zaletami i wadami. Uczeni hiszpańscy rozpatrywali życie Indian
realistycznie i dogłębnie, w ramach filozofii, teologii i prawa. Teolog w
czasach renesansu stał się postacią ważną, centralną, nawet bardziej niż
humanista (pisarz, artysta). Słowo Boże jest najpierw przeżywane, a
następnie studiowane, z wnętrza życia i historii. Teologia ma wyraźny rys
historiozbawczy. Nie jest ważna wierność danej szkole teologicznej, lecz
poszukiwanie prawdy /Tamże, s. 122/. Druga scholastyka w Hiszpanii
oznaczała prawdziwą reformę teologii /Tamże, s. 123.
+ Paradygmat pluralizmu przyjęty dialogu między kulturami „Czy zatem
rzeczywiście autentyczny i prawdziwy dialog religii, który dzisiaj wykazuje
zupełnie nową, nagłą potrzebę, wynikającą z życia w świecie o rozległej
komunikacji w sytuacji, „w której każdy naród i każdy krąg kulturowy staje
się wewnętrznym momentem każdego innego narodu i każdego innego kręgu
kulturowego” (K. Rahner, Schriften zur Theologie, Bd. I – XVI, Einsiedeln –
Zürich – Köln 1954-1984V, 142), może mieć miejsce tylko przy założeniu
paradygmatu pluralizmu? Przeciw tej tezie o dialogu religii, tego „zakątka
burzowego współczesnej teologii” (Tak: G. Evers, Die Wetterecke
gegenwärtiger Theologie. Stand und Probleme des interreligiösen Dialogs, w:
HerKorr. 43 (1989) 75- 80), wystawiono niżej rozwiązanie alternatywne: dla
stosunku religii pomiędzy sobą i ich dialogu chrześcijańska wiara w Trójcę
Świętą i chrześcijańska teologia Trójcy Świętej zaofiarowuje się jako
podstawowa teoria. Nie oznacza to, że istnieje we wszystkich religiach
„prafenomen” wiary w Trójcę Świętą, w którym wielość religii mogłaby
spotkać się w jedności (Tak: F. Heiler, Erscheinungsform und Wesen der
Religionen, Stuttgart 1961, 14. Heiler idzie tak daleko, że uważa wiarę w
Trójcę Świętą za „wrodzoną człowiekowi”, tamże 164. 166. Przeciwko temu
zwraca, się zapewnie słusznie, U. Berner, Trinitarische Gottesvorstellungen im
Kontext theistischer Systembildungen, w: Saec. 31 (1980) 93-111. Wszelako
dobrze wiedzieć, że we wszystkich wielkich religiach istnieje przynajmniej coś
takiego, jak założenia dla trynitarnego widzenia absolutu. Patrz C. G. Jung,
Symbolik des Geistes, Zürich 1948, 327-350, który prezentuje obszerny
materiał na ten temat, którego strukturalną wspólność rozumie jako
archetyp, to znaczy „pozaczasową, wrodzoną w ludzką naturę prawdę”:
tamże 351 […]. Żadne założenia dla trinitarnego myślenia nie znajdują się w
islamie. Ale może to także polegać na tym, że tutaj chrześcijańska nauka o
Trójcy Świętej całkowicie triteistycznie jest źle rozumiana aż po potrójność:
Bóg – Jezus – Maryja i dlatego słusznie jest odrzucana. Patrz H. Waldenfels,
Kontextuelle Fundamentaltheologie, Paderborn 1985, 35; F. J. Niemann,
Jesus der Offenbarer, t. I, Graz 1990, 112), lecz że rozumienie i zachowanie
się Boga, w zależności od tego, na którą z trzech Boskich osób (w
chrześcijańskim rozumieniu) się szczególnie orientuje, zdobywa za każdym
razem różnoraką postać” /G. Greshake, Trójjedyny Bóg. Teologia trynitarna
przełożył bp J. Tyrawa, (Der Dreieine Gott. Eine trinitarische Theologie, Verlag
Herder, Freiburg im Breisgau 2007 [wyd. 3; 1997 wyd. 1]), TUM, Wrocław
2009, s. 447/. „Te różnorakie dojścia i relacje reprezentują więc zaskakującą
analogię do podstawowych typów światowych religii. Dlatego trynitarna wiara
może być zaproszeniem do syntezy, aby z tego, co zawsze oryginalne niczego
49
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nie znosić, ale z pewnością to, co zawsze właściwe włączać w to, co większe
trynitarnego objawienia Bożego” /Tamże, s. 448.
+ Paradygmat pneumatologiczny teologii ortodoksyjnej akceptowany przez
Moltmanna, który jednakże odrzuca zbyt daleko idące wnioski, traktujące
Filioque nie tylko za niekonieczny dodatek do Kredo, lecz nawet jako coś
zupełnie niepotrzebnego w samej refleksji teologicznej. T42 278 S. Cura
Elena zauważa istnienie pneumatologii postmodernistycznej, pluralistycznej,
którą reprezentuje M. Welker, uczeń J. Moltmanna. Filozoficzno-teologiczna
nowoczesność szuka, według Welkera, całości jednoczącej i abstrakcyjnej, w
której już nie jest możliwe odpowiednie zrozumienie pluralizmu i różnic.
Dlatego odrzuca on zamiary jednoczącej systematyzacji zmierzającej do
zrozumienia wszystkiego. Postmodernizm przyjmuje różne ujęcia istniejące
obok siebie, bez zamiaru refleksji nad ich wzajemnym związkiem. Welker
nazywa to teologią realistyczną (Gottes Geist. Theologie des Heiligen Geistes,
Neukirchen-Vluyn 1992) T42.2 279.
+ Paradygmat pneumatologiczny teologii ortodoksyjnej akceptowany przez
Moltmann Moltmann. Moltmann jednakże odrzuca zbyt daleko idące
wnioski, traktujące Filioque nie tylko za niekonieczny dodatek do Kredo, lecz
nawet jako coś zupełnie niepotrzebnego w samej refleksji teologicznej
T42 278. Teolog hiszpański S. Cura Elena zauważa istnienie pneumatologii
postmodernistycznej, pluralistycznej, którą reprezentuje M. Welker, uczeń J.
Moltmanna. Filozoficzno-teologiczna nowoczesność szuka, według Welkera,
całości jednoczącej i abstrakcyjnej, w której już nie jest możliwe odpowiednie
zrozumienie pluralizmu i różnic. Dlatego odrzuca on zamiary jednoczącej
systematyzacji zmierzającej do zrozumienia wszystkiego. Postmodernizm
przyjmuje różne ujęcia istniejące obok siebie, bez zamiaru refleksji nad ich
wzajemnym związkiem. Welker nazywa to teologią realistyczną M. Welker,
Gottes Geist Theologie des Heiligen Geistes, Neukirchen-Vluyn 1992; T42.2
279.
+ Paradygmat poczęcia człowieka wyznacza dogmat wcielenia Chrystusa.
„węzłowe momenty funkcjonowania ciała w życiu ludzkim. Podstawowym
punktem wyjścia jest niewątpliwie samo powstanie człowieka, które zaczyna
się w momencie połączenia plemnika z jajem i utworzenia pierwszej ludzkiej
komórki, co rozpoczyna proces organizowania się ludzkiego ciała. Proces ten
jednak jest już zawarty wirtualnie w genowym układzie pierwszej komórki.
Już w tym momencie posiada ona całkowitą „informację” genetyczną
dalszego rozwoju organizmu, jego struktury i naturalnego działania. Od
momentu utworzenia się pierwszej komórki i zagnieżdżenia się jej w błonie
śluzowej macicy, poprzez rozwój płodowy, urodzenie się, wzrastanie i
dojrzewanie do chwili śmierci mamy nieustannie do czynienia z tym samym
ludzkim ciałem, w którym dokonuje się proces organizowania i zarazem
dezorganizowania się materii. Chociaż w życiu łonowym człowieka proces
organizowania ludzkiego ciała jest niezwykle intensywny, od zapłodnionego
jaja do pełnego organizmu ludzkiego – dokonuje się jednak harmonijnie, bez
jakościowych „skoków”, tak że nie można twierdzić, iż rozwijający się
embrion i rozwinięty płód oraz narodzone dziecko stanowią inny podmiot
rozwoju (Była wprawdzie teoria medyków i filozofów (np. Arystotelesa), którą
rejestruje św. Tomasz w III Sententiarum, d. 3 q. 3 a. 2, jakoby mężczyzna
był poczęty w 40 dniu po zapłodnieniu, a kobieta w 90, to jednak w
50
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świadomości Tomasza istniał, paradygmat ludzki w postaci poczęcia
Chrystusa i dlatego pisze tam: „Oportet ergo ut conceptio in Christo non
praecedat tempore completam naturam carnis eius. Et ita relinquitur quod
simul concipiebatur et concepta est. Propter quod oportet conceptionem
illam subitaneam ponere, ita quod haec in eodem instant fuerint”.
Rejestrujac opinie medyków i Arystotelesa przytacza także tę myśl: “In aliis
autem haec successive contingent, ita quod maris conception non perfovitur
nisi usque ad quadragesimum diem ut Philisophus in IX. De Animalibus
dicit, feminae autem usque ad nonagesimum” /M. A. Krąpiec, Ja-człowiek,
RWKUL, Lublin 1991, s. 159.
+ Paradygmat podstawowy drogi rzeczywistości stworzonej, czyli archetypu
dziejowego; Chrystus. „Chrześcijaństwo rozumie historię nie jako samą tylko
przeszłość, zwłaszcza bezpowrotną ani jako nie związany niczym rozsyp
zdarzeń, lecz jako ruch stworzenia od jego początku do finału i jako
kształtowanie się światów osobowych w łonie wszechbytu. Oto wszechświat,
ziemia, ludzkość i „ogród materii” nie tylko trwają dla samego trwania i
mieczami Cherubów strzegą swojej niezmienności lub przyglądają się sobie w
lustrach nicości, lecz okazują się ruchem naprzód, jednokierunkowym,
nieodwracalnym czasowo, słowem: są historią. Historyczność należy do
fundamentalnych struktur bytu stworzonego, czyli świat jest zawieszony
między bytem a nicością, życiem a śmiercią. I tu Jezus Chrystus funkcjonuje
również jako Transformator od nicości ku bytowi, od śmierci do życia, od
czasu ku wieczności. Sam jest Historią par excellence, Historią historii,
Historią zbawczą, Czasowiecznością. Jest On zasadą najbardziej
wewnętrznego ruchu rzeczywistości: zwornikiem zdarzeń, ośrodkiem, kodem,
rozumieniem, alfabetem hermeneutycznym od alfy do omegi. Stanowi
właśnie podstawowy paradygmat „drogi rzeczywistości stworzonej”, czyli
archetypu dziejowego: od Boga do „dolnej” granicy świata i od świata ku
Bogu. Ze względu na osobową Komunię i tożsamość Boga z człowiekiem w
Chrystusie Jezusie mamy Podstawowe Wydarzenie, wokół którego owija się
wszelka historia jako ucieczka od nicości i niebytu. Jest to wydarzenie
wszelkich wydarzeń. Sam Bóg z istoty swej niehistoryczny staje się historią
ludzką i przedłuża się o Historię Kosmiczną. Jednocześnie Historia Jezusa z
Nazaretu staje się współrozciągła względem historii każdego człowieka, nawet
tego, któremu nie pozwolono się narodzić, względem historii całej ludzkości
oraz całej historii świata, gdzieś od Pierwotnego Atomu po Ostatni” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999,
s. 805.
+ Paradygmat podziału tekstów na klasy, schemat gatunków literackich.
Prototyp takiego podziału znajduje się w Republice Platona (428-347 przed
Chr.; Republika, księga III, 391d-394d). Platon wyróżnia trzy fikcje poetyckie
rozwijające się przez imitacje: tragedia, komedia oraz trzeci gatunek,
pośredni, który reprezentują epopeje i inne poezje. Są też trzy sposoby
wyrażania się: diagetyka, mimetyka i mieszanka. Pierwsza odpowiada
bezpośredniej narracji poety i dotyczy realnych doświadczeń, przeszłych,
obecnych i przyszłych, zrealizowanych jedynie w mówieniu poety. Druga
oznacza naśladowanie rzeczywistości przez głos wielu ludzi. Trzeci system
miesza jedno i drugie. Podział ten przetrwał aż do renesansu: liryka, teatr
(dramat) oraz narracja epicka i powieści. Innowacje wprowadzali: Arystoteles
51
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
i Horacy oraz Hegel i Bachtin /J. F. Toribio Cuadrado, «Evangelio», obra
abierta, „Mayéutica” 20 (1994) 9-77, s. 14/. Poetyka Arystotelesa jest
systematyczną refleksją nad gatunkami literackimi. Według niego wszystkie
gatunki przenika zasada naśladownictwa, mimesis. Podstawowe sposoby
naśladownictwa realizowane są za pomocą trzech środków: dytyramb,
tragedia, komedia. Sposoby wyrażania się poety to: dramat, epika i liryka.
Narrację może prowadzić sam poeta lub wielu ludzi. W swoim dziele pomija
lirykę, zajmuje się jedynie tragedią i epopeją (G. Willems, Das Konzept der
Literarischen Gattung, Tübingen 1981). Obok Arystotelesa źródłem informacji
jest dla nas Horacy (65-8 przed Chr.) i jego List do Pizona. Korzystał z dzieła
Arystotelesa. Jego Ars Poetica jest bardziej giętka, tolerancyjna i otwarta.
Obaj stali się źródłem dokładnego podziału gatunków jako systemów
zamkniętych (M. T. Herrick, The Fussion of Horatian and Aristotelian Literary
Criticism, Urbana 1846). Od Horacego utrwalił się podział na trzy grupy:
liryka, epika i dramatyka. Teoria gatunków literackich tworzona w epoce
romantyzmu znajduje zwieńczenie w Księdze III w Wykładach z estetyki,
których autorem jest Hegel. Podzielił rodzaje literackie na trzy części,
zgodnie z zasadami dialektyki. Obiektywna (teza / liryka), subiektywna
(antyteza / epika) i mieszana (synteza / dramatyka). Później nie było już
systemów, a jedynie odnowicielskie inspiracje, np. nazwa „powieść
polifoniczna”, czy koncepcja „chronotypu” (Michał Bachtin; 1898-1975).
Kryterium podziału poetyki klasycznej było formalno-ekspresyjne. W
romantyzmie poetyka odzwierciedlała podział na rzeczywistość i jej
przedstawienie symboliczne. Chronotyp Bachtina jest czymś pośrednim;
podkreśla esencjalną więź czaso-przestrzenną /Tamże, s. 15/. Jego uczniami
byli P. M. Miedwiediew i W. Wołoszynow. Według nich gatunek literacki łączy
i przezwycięża podział między formą i treścią. Obie kategorie są w nim ujęte.
Zajmowali się też „powieścią polifoniczną”, zawierającą w sobie wiele
gatunków literackich /Tamże, s. 16.
+ Paradygmat pojęcia prawdy zmienia się w wieku XX. Kryzys
„gramatykalny”
(crisis
gramatical)
powoduje
niszczenie
struktury
symbolicznej (desestructuración simbólica), w której wyrażana jest wiara
chrześcijańska. Słowo stanowi atrybut fundamentalny bytu ludzkiego,
dlatego kryzys struktury symbolicznej powoduje pojawienie się zjawiska
nowego formułowania słownego (empalabramiento) otaczającego nas
środowiska. Pytanie i zachwyt nad rzeczywistością prowadzą do
poszukiwania sensu, harmonii i pojednania. W słowie i poprzez nie człowiek
dochodzi do zbawienia, ewentualnie traci je /L. Duch, El cristianismo de hoy
ante un mundo pluricultural, w: Cristianismo y culturas. Problemática de
inculturación del mensaje cristiano, Actas del VIII simposio de teología
histórica, Facultad de teología San Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII,
Valencia 1995, 143-199, s. 185/. Protestantyzm głosi absolutyzację
chrześcijaństwa (Absolutheitsanspruch des Christentums). Nie ma zbawczej
prawdy poza nim. Począwszy od Hegla przekonanie to jest formułowane w
systemy filozoficzne. Przykładem tego jest Ernest Troeltsch. Obecnie sytuacja
zmienia się z powodu „zmiany paradygmatu” pojęcia prawdy /Tamże, s.
189/. Wiek XIX relatywizował prawdę, obalał poglądy uważane przez wieku
za całkowicie pewne. Większość teologów opuściła „ekskluzywizm
teologiczny”. Pluralizm religijny, etyczny, kulturowy i polityczny tworzył
52
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przestrzeń rozwoju nowoczesnego społeczeństwa /Tamże, s. 190/. Drogi
zbawienia poza Chrystusem dostrzegali Ramón Llul i Mikołaj z Kuzy.
Teologowie wieku XX dążyli do utworzenia „teologii wielu religii”, która
zastąpi teologię klasyczną (J. B. Metz, Claude Geffré). Nie można mówić o
Ewangelii i o wierze chrześcijańskiej jako o wielkościach zamkniętych w
sobie. Ewangelia ze swej istoty jest otwarta na cały świat /Tamże, s. 191/.
Dialog z innymi religiami wymaga rozwoju pneumatologii. Duch Święty jest
autorem owocnego dialogu. Dialog międzyreligijny powinien być prawdziwym
doświadczaniem Duch Świętego. Gdy tego doświadczenia nie ma, nie ma
prawdziwego dialogu religijnego. Religia nie jest ideologią, lecz
rzeczywistością symboliczną, zawierającą w sobie ukrytą, żywą treść.
Człowiek jest capax symbolorum. Dobre korzystanie z symboli humanizuje
człowieka i w jakiś sposób personalizuje cały kosmos (Mirce Eliade, Peter L.
Berger), natomiast złe wykorzystywanie symboli prowadzi do chaosu i do
zatraty (Reyes Mate). Kompetencja symboliczna człowieka jest analogiczna do
kompetencji lingwistycznej (Antoine Vergote) /Tamże, s. 192.
+ Paradygmat Połączenie słów z kontekstem w dwojaki sposób:
syntagmatycznie lub paradygmatycznie. Analiza semantyczna bada
znaczenie poszczególnych znaków, to znaczy słów, zdań i całych tekstów oraz
szuka odpowiedzi na pytanie, co określony tekst pragnie wyrazić i jak należy
rozumieć poszczególne wyrażenia i zdania występujące w tekście. Rozróżnia
się semantykę słów i semantykę tekstu /J. Czerski, Metody interpretacji
Nowego Testamentu, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, Opolska
Biblioteka Teologiczna 21, Opole 1997, s. 131/. „Przez słowo (wyraz)
lingwistyka rozumie znak językowy, określany inaczej jako jednostka
leksykalna, która w piśmie jest oddzielona od innych. Wyrazy składają się z
morfemów (od greckiego μορφή, „forma, kształt”). Morfem jest najprostszym
elementem struktury słowa i zarazem jednostką językową o samodzielnym
znaczeniu. Morfemy z kolei dzielą się na leksykalne i fleksyjne” /Tamże, s.
132/. Analiza semantyczna słów zmierza do ustalenia znaczeń
poszczególnych leksemów w zależności od kontekstu, w jakim występują.
Słowa łączą się z kontekstem w dwojaki sposób: syntagmatycznie lub
paradygmatycznie. Syntagma oznacza szereg żołnierzy w szeregu, natomiast
w lingwistyce szereg następujących po sobie jednostek znaczeniowych w
danym ciągu wypowiedzeniowym, tworząc pewną całość. Wyrazy w związku
syntagmatycznym są obok siebie zestawione szeregowo, następują po sobie w
kierunku horyzontalnym, jak w zdaniu. Łączą się ze sobą linearnie.
Syntagmę można inaczej określić jako kombinację morfemów. Wyrazy tworzą
relację syntagmatyczną. W relacji syntagmatycznej poszczególne wyrazy są
elementami niepowtarzalnymi /Tamże, s. 134.
+ Paradygmat pośrednictwa Jezusa Chrystusa, Ducha Świętego i Kościoła,
Maryja. „Wiadomo, że w sieci personalnych relacji Duch Święty spełnia rolę
pośrednika. Jako trzecia Osoba Trójcy ma On właściwość personalną, dzięki
której jednoczy stworzenia ze Stwórcą, naturę ludzką z boską. Również
natura ludzka Chrystusa na tyle działa jako zbawcze pośrednictwo, na ile
jest włączona w Osobę Chrystusa mocą Osoby Ducha (Por. J. M. C. García
Paredes, Mariología. Madrid 1995, s. 383). Maryja staje się paradygmatem
pośrednictwa Jezusa Chrystusa, Ducha Świętego i Kościoła. W kluczu
chrystologicznym jest wyrażeniem, symbolem pośrednictwa Chrystusa. W
53
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
kluczu pneumatologicznym jest transparencją Ducha – Pośrednika (Por.
Tamże, s. 392 n). J. Paredes pośrednictwo Maryi ujmuje w kontekście trzech
„Pięćdziesiątnic” Maryjnych, którymi są: Wcielenie, Pięćdziesiątnica
eklezjalna i zmartwychwstanie – wniebowzięcie. We Wcieleniu została
przemieniona w Nosicielkę Ducha (Pneumatofora) i dlatego objawiają się w
Niej Syn i Duch Święty. Wydarzenie to ma charakter diadyczny. Ukazuje więź
istniejącą między Synem i Duchem. Ostatecznie jednak wskazuje na Ojca
jako źródło wszystkiego, również jako Źródło w Misterium Trójcy. Relacje
Maryi z Jezusem są korelatywne do Jej więzi z Duchem Świętym, który
objawia się komplementarnie w dwóch osobach: w Jezusie Chrystusie i w
Maryi, w ich całości ontyczno – historycznej. Na tej linii trzeba dostrzegać
bycie Matką, bycie uczennicą Pańską i stawanie się Matką duchową wobec
Jezusa i później wobec Jego uczniów. W niszy pośrednictwa Ducha przebywa
Maryja razem z Jezusem drogę kenozy i uczestniczy w Jego zbawczej męce.
Nawet wtedy, gdy wiemy, że Maryja nie jest współodkupicielką, to jednak
powinniśmy czynić refleksje nad Jej uczestnictwem nie tylko w aspekcie
czysto funkcjonalnym, lecz w całej strukturze personalnej. Podłożem dla tej
refleksji są coraz pełniej opracowywane modele trynitarne. Zachodzi również
sytuacja przeciwna: tematy odsunięte na bok, jako bezużyteczne w jednym
sposobie myślenia mogą, odpowiednio zmienione, przyczynić się do rozwoju
traktatu o Bogu w Trójcy Jedynym” /P. Liszka CMF, Duch Święty, który od
Ojca i (Syna) pochodzi, Papieski Wydział Teologiczny, Wrocław 2000, s. 304.
+ Paradygmat prawd chrześcijańskich niezmienny. Postmodernizm odrzuca
kontynuowanie, chce ciągle czegoś nowego, zmiany dla samych zmian. Ciągle
musi się coś dziać, ciągle trzeba coś organizować. Ustalony rytm zadań jest
odrzucany. Odrzucane są: wytrwałość, oszczędność, stałość, zaangażowanie
się na stałe (w zgromadzeniach zakonnych krytykowane jako brak
dyspozycyjności). Popularna jest apokaliptyczna zasada „nie znacie dnia, ani
godziny”. Nigdy nie wiadomo, co nadzwyczajnego trzeba będzie robić jutro.
Sprawy nadzwyczajne, poboczne, zajmują miejsce wykonywania swoich
zwyczajnych zadań dzień po dniu. Gdy ktoś uczciwie wypełnia swoje
obowiązki, jest odrzucany na zewnątrz /L. Duch, El cristianismo de hoy ante
un mundo pluricultural, w: Cristianismo y culturas. Problemática de
inculturación del mensaje cristiano, Actas del VIII simposio de teología
histórica, Facultad de teología San Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII,
Valencia 1995, 143-199, s. 169/. Tradycja religijna pielęgnuje pamięć
kolektywną (rememoratio), powracającą do korzeni, do źródeł, które są
paradygmatyczne i nie można nimi dysponować w dowolny sposób. Istotą
pamięci chrześcijańskiej jest anámnesis czynów i wydarzeń Chrystusa (acta
et passa Christi). Przypomnienie i uobecnienie jest antycypacją vita beata (1
Kor 16, 22; Ap 22, 17.20). Dziś charakterystyczne jest zapominanie.
Wszystko jest prowizoryczne, a to, co już przeszło nie liczy się zupełnie. Jest
to postawa ucieczki, od pamięci, od prawdy, od ojczyzny (Heimatlosigkeit).
Zapomnienie „wielkich opowiadań” czyni człowiek słabym i ulotnym,
pozbawionym korzeni, pozbawia go wielkich przywilejów i atrybutów, którymi
są: interpretowanie, recepcja i kontekstualizacja historii założycielskiej
/Tamże, s. 170. Efektem jest słabość, nieodpowiedzialność, brak
umiejętności współczucia. Z kryzysem tradycji łączy się kryzys pedagogiki.
Pedagogika jest swoistym przekazywaniem umiejętności i wiedzy. Kryzys
54
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pedagogiczny ma charakter „gramatykalny”, gdyż wychowanie człowieka
dokonuje się poprzez słowa (poprzez Słowo). Ubóstwo leksykalne wiąże się z
upadkiem wychowywania /Tamże, s. 171.
+ Paradygmat procedury wyjaśniania naukowego i wielu innych
kwestii metodologicznych. „Jak można wywnioskować z wywodów
Stagiryty, przyjmował on pojęcia pierwotne i strukturę logiczną geometrii
na sposób odmienny od późniejszych Elementów. Euklidesowa bowiem
definicja linii jako „długość bez szerokości” (El. I def. 2) jest dokładnie
taką, jaką on kwestionował z tej racji, że wyraża ona predykację
negatywną, gdzie błędnie „rodzaj uczestniczy w gatunku” (Top. VI 6,
162M1-23). Uznaje on za nieadekwatną także tę definicję linii prostej,
której odpowiada w Elementach (I def. 4): „Linią prostą jest ta, która leży
równo względem swych punktów”. Przechodząc w abstrakcji od pojęcia
odcinka jako „kresu płaszczyzny ograniczonej” do określenia linii prostej
jako tej, „której środek rozciąga się [równo] między krańcami”, nie uzyskuje
się poprawnej definicji, ponieważ nieskończona linia prosta nie ma ani
środka, ani krańców czy punktów równo odległych (cf. Top. VI 11, 148b2630). Poprawna definicja winna bowiem wyrażać formułę ejdetyczną za
pośrednictwem terminów pierwotnych i lepiej znanych w trybie
epistemicznym (cf. Top. VI4)” /M. Wesoły, Analiza w greckiej geometrii i analityce
Arystotelesa, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E.
Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 19-40, s. 32/.
„Definicja prostej przyjęta przez Arystotelesa brzmi zaiste inaczej: „dwa kąty
proste”, jako że „wokół jednego punktu [na prostej] kąty są równe dwom
prostym” (Metaph. 1051a25; Phys. 200 al7). Z definicji tej wyprowadza on
tę własność konieczną trójkąta, jaką jest posiadanie sumy kątów
wewnętrznych równej dwom prostym. Ten teoremat o trójkącie pojawia
się u Arystotelesa ponad trzydzieści razy w różnych kontekstach,
służąc za stały paradygmat dla procedury wyjaśniania naukowego i
wielu innych kwestii metodologicznych” Tamże, s. 32.
+ Paradygmat religijności nowy wieku XXI. Alternatywna religijność New Age
z nową siłą sakralizuje całą rzeczywistość. Jest to powrót do pogaństwa.
„Zmiany paradygmatu i symbolicznego uniwersum zbiegają się zatem z
koniecznością gruntownej zmiany życia społecznego, politycznego i
gospodarczego w skali planety. Nade wszystko zaś jest to zapotrzebowanie na
nową religię lub też na gruntowną reformę religii starych. Religia, która
wszystko to zapowiada, ma być religią immanencji – gnostycką, kosmiczna,
ekologiczną” /W. Pawluczuk, Cywilizacyjno-filozoficzne podstawy ruchu New
Age, „Nomos”, nr 1, 1995/. New Age głosi przyjmowanie tego, co we
wszystkich religiach najcenniejsze, ale kto ma decydować o tym, co w danej
religii jest najcenniejsze? Czy „najcenniejsze” ma być to, co dana religia
odrzuca, a nic nie znaczące ma być to, co dana religia ceni najwyżej? New
Age jest tu fundamentalnie obłudny. Okazuje się, że już apriorycznie
uzgodniono, o jakie wartości trzeba zabiegać. Nowa religia ma utożsamiać się
z „filozofią wieczystą”, tak jak ja rozumiał Aldous Huxley. „Określenie
„philosophia perennis” ukuł Leibniz, ale rzecz, która ono określa –
metafizyka, która boską Rzeczywistość uznaje za substancję świata rzeczy,
istot żywych i umysłów, psychologia, która w duszy widzi coś podobnego do
55
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
boskiej Rzeczywistości lub nawet z nią tożsamego, i etyka, która ostateczny
cel człowieka znajduje w poznaniu immanentnej i transcendentnej Podstawy
bytu – rzecz ta jest odwieczna i uniwersalna. Podstawy filozofii wieczystej
można znaleźć w tradycyjnej wiedzy ludów pierwotnych każdego regiony
świata, a jej w pełni rozwinięte formy znajdujemy w każdej z wyższych religii.
Pewną wersję tego „najwyższego wspólnego mianownika” wszelkich
wcześniejszych i późniejszych teologii powierzono pismu ponad dwadzieścia
pięć wieków temu, a od tamtego czasu tym niewyczerpalnym tematem
zajmowano się raz po raz z punktu widzenia każdej tradycji religijnej i we
wszystkich głównych językach Azji i Europy” A. Huxley, Filozofia wieczysta,
Warszawa 1989, s. 5.
+ Paradygmat religijny ogólny, konieczność oczyszczenia świata ze zła.
„Chrystus sakryfikalny. Jezus Chrystus występuje w ekonomii zbawienia w
roli ofiarniczej: ofiary (sacrificium, victima) i ofiarnika (sacrificator). Nie należy
Jezusa i Jego życia redukować do samego wymiaru ofiarniczego, jednak
chrystologia sugeruje wielką ofiarniczą wizję stworzenia, które jest
przeniknięte złem, grzechem i ograniczeniem, a przez to staje w sytuacji
konieczności oczyszczenia, ekspiacji i odrodzenia swojej relacji do Boga, co
stanowi ogólny paradygmat religijny: „stan rajski” stworzenia może zostać
przywrócony tylko przez ofiarę. / Immolacja / Ofiara Jezusa, jak większość
ofiar w religiach, łączyła się z immolacja, czyli wyniszczeniem, co się wyraziło
w nieopisanie okrutnej śmierci krzyżowej i przybrało postać nieskończenie
bardziej misteryjną, gdyż na mocy wymiany orzeczeń była to nie tylko śmierć
człowieka, ale także „śmierć Boga” (Jan Paweł II). / Śmierć Jezusa z Nazaretu
jako zdarzenie, będące pewną kontynuacją misterium wcielenia i pełnego
uczłowieczenia, nastąpiła na skutek zderzenia Osoby i dzieła Jezusa z
saduceuszami i wyższymi kapłanami żydowskimi, a częściowo i z
faryzeuszami, co oznaczało zasadniczy konflikt religijny ze Starym Izraelem,
Świętym Miastem – Jerozolimą, z Torą i Świątynią Syjonem, które wówczas
dobiegały swego kresu dziejowego (św. Leon Wielki, Tractatus 33, c. 1-2), a
mogła nastąpić faktycznie, gdyż wówczas „znaleźli się ludzie o okrutnej a
dobrowolnej nieprawości” (De vocatione omnium gentium II, 15 PL 51, 701B).
Sam wyrok został sprowokowany przez Żydów u Piłata pod fałszywym
zarzutem politycznego buntu Jezusa przeciwko imperium rzymskiemu i
cesarzowi (Mk 15, 2.9.26; J 19, 12). / Odrzucenie Jezusa przez Izraela i
skazanie Go na śmierć ma na płaszczyźnie teologicznej charakter
paradygmatu ofiarniczego, czyli zostało dokonane przez konkretne jednostki i
grupy, ale w imieniu całego Izraela religijnego i w imieniu wszystkich
narodów świata, wszystkich ludzi (J 1, 10-11; 7, 7; Dz 4, 26-27), a tym
samym w imieniu każdego grzesznika, odrzucającego Boga, Jego Prawo, wolę
i głos swego sumienia (J 1, 5; 3, 19; Łk 22, 53). Kontekst ofiarniczy został
określony przez kontekst rekapitulacyjny Dramatu Mesjańskiego: Jahwe
zdradzony, Przymierze złamane, Kahał stracił swą duszę, nadeszła
mesjańska Pełnia Czasów (Ga 4, 4)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t.
1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999, s. 721/. „Gwałtowna śmierć
Jezusa z Nazaretu nie mogła być pozytywnie sama przez się zaplanowana ani
tym bardziej wykonana przez Ojca niebieskiego. Bóg nie może chcieć ofiar
krwawych, zwłaszcza z ludzi, we wszystkich czasach i religiach. Jednakże
śmierć Jezusa, krzyżowa (mors turpissima), była prostą konsekwencją,
56
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wykwitem i owocem wszelkiego zła grzechu na ziemi, któremu Jezus musiał
stawić czoła, nie cofając się przed niczym. Jednocześnie wyraziła najpotężniej
prapierwotność sprawy przebłagania Świętości Bożej. I fakt Krzyża,
spowodowany przez ludzi, został dopuszczony w planach ekonomii Bożej w
założeniu, że będzie przez Mesjasza „odwrócony” w znak zbawienia (C.
Norwid) i stanie się, według dialektyki Bożej, najsilniejszą więzią Komunii
stworzenia z Trójcą Świętą (Dz 4, 28; Rz 3, 25-26; Mk 8, 31 par.; Łk 17, 25;
22, 37; 24, 7.26.44)” /Tamże, s. 722.
+
Paradygmat
rozproszenia
referencji
(semiosis),
rozwarstwienia
przedstawień, zmieniania masek i zasłon, dezintegracji świata. „Bankructwo
realności
czy
nieskończona
mnogość
światów?
/
Ontologiczne
defamiliaryzacje. Wyzwanie wobec mimesis. „Optyczne skrzywienie mimesis”
/ Analizy technik formalnych przeprowadzone w poprzednich rozdziałach
wydobywają z tekstu Schulza dwie fundamentalne strategie wobec
rzeczywistości, dwa komplementarne projekty mimesis. Z jednej strony jest
to opcja „degradacji rzeczywistości”, polegająca na „rozluźnieniu jej tkanki”,
wyrażająca się w procesach deformowania świata, podważających wiarę
czytelnika w jego trwałość i tożsamość. Zabiegi metaforyzacyjne, zabawy z
czasem, ikonizacja przedstawień – wszystkie te techniki „celują w ideologię
odniesienia”, podważają ją, zawieszają lub znoszą. Tworzą cały paradygmat
rozproszenia referencji (semiosis), rozwarstwienia przedstawień, zmieniania
masek i zasłon, dezintegracji świata - słowem, stanowią jakby negatywne
skrzydło Schulzowskiej opcji wobec „surowej” rzeczywistości. Z drugiej
jednak strony próbowaliśmy uchwycić pewne tendencje „pozytywne”
przebiegające przez tekst: skłonności do materializowania się metafory,
modalność „czasu wypełnionego”, wreszcie – różne modalności artystycznej
wyobraźni, stanowiące swoiste, fenomenologiczne projekty świata – wszystko
to zmierzało w stronę odbudowania „pozytywnych” całości, w kierunku
ożywienia zawieszonej referencji na innym, głębszym niż prosta
ostensywność, poziomie” /K. Stala, Na marginesach rzeczywistości. O
paradoksach przedstawiania w twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań
Literackich, Warszawa 1995, s. 223/. „Nowe modalności rzeczywistości,
których
wyłanianie
próbowaliśmy
pokazać,
są
więc
budulcem
Schulzowskiego pozytywnego projektu świata; tym skrzydłem jego strategii
przedstawiania, które odsłania nowe światy, nowe sposoby istnienia
rzeczywistości, zaskakujące konfiguracje” /Tamże, s. 224.
+ Paradygmat rządów monarchicznych stanowił wielki król Persów jako król
królów. Idea rządów jednego jest powiązana z ideą rządów najlepszego. Tylko
człowiek nadzwyczajny potrafi wykonać tak trudne zadanie (przykładem jest
Jan Paweł II). Konieczne są odpowiednie cnoty, nie tylko usprawniające
rządzenie, ale też cnoty moralne, wśród których Arystoteles podkreśla wiedzę
i mądrość, skierowaną dla osiągnięcia najwyższego dobra obywateli. Jest w
tym wpływ platońskiego ideału króla-filozofia, ale też obraz Zeusa jako boga
najwyższego, królującego nad całym panteonem bogów. W ziemskiej
realności Grecy podziwiali też administrację perskiej monarchii absolutnej z
ideą wielkiego króla Persów (μέγας Βασιλεύς), która miała wielki wpływ na
kształtowanie się teoretycznego pojęcia monarchii. W mentalności Greków
król perski spełniał analogiczną rolę do Zeusa, pierwszego z bogów,
panującego nad wszystkimi bogami. Wielki król Persów stanowił paradygmat
57
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rządów monarchicznych, jako król królów. Sprawował rządy monarchiczne
delegując i czyniąc uczestnikami swej władzy inne osoby. Był to zalążek
feudalizmu. Jednak bez hierarchii. Praktycznie władza była jedna. Wasale
króla perskiego nie mieli żadnej władzy własnej. Zespół urzędników
królewskich uobecniał jedną jedyną osobę jedynego króla. Arystoteles zdawał
sobie sprawę, że nie istnieje w praktyce monarchia sprawowana idealnie
zgodnie z ideą królowania lub tylko będąca tyranią. Faktycznie mamy do
czynienia z mieszankami. Podobnie też w rzeczywistości nie ma „rządów
jednego”. Zawsze jest takie czy inne uczestnictwo innych osób /G. Uríbarri
Bilbao SJ, Monarquia y Trinidad, Publicaciones de la Universidad Pontificia
Comillas. Madrid, serie I: Estudios 62. wyd. UPCO (Universidad Pontificia
Comillias), Madrid 1996, s. 35.
+ Paradygmat rzeczowości w Piśmie Świętym. „Nowy Testament o Matce
Jezusa: a) Zainteresowanie autorów biblijnych osobą Maryi pojawiło się
bardzo późno. Najstarszy przekaz w pismach Pawłowych mówi o Matce Pana
tylko raz, i to nader lakonicznie; dopiero późniejsze pisma (mniej więcej od
roku 90) poświęcają Jej większą uwagę. b) Zainteresowanie autorów
biblijnych osobą Maryi jest ukierunkowane chrystologicznie. W absolutnym
centrum nowotestamentowej katechezy znajduje się Chrystus. W
porównaniu z Nim wszystkie inne osoby są postaciami marginalnymi. Tam,
gdzie jest mowa o Matce, dzieje się to z uwagi na Syna. W Nim i przez Niego, i
ze względu na Niego posiada Ona funkcje historiozbawcze – „urząd”
historiozbawczy. Tym samym zresztą osoba Jej nabywa wobec Jezusa
bliskości o szczególnym charakterze. Nikt nie jest tak blisko Niego, jak Ona.
c) Zainteresowanie autorów biblijnych osobą Maryi ma podstawę
eklezjologiczną. Kieruje nimi nie biograficzna ciekawość, lecz intencja
kerygmatyczna. Jej postać ma ukazać Kościołowi istotne cechy bycia
chrześcijaninem we wspólnocie Chrystusowej. Jest Ona wzorcowym
członkiem ustanowionej przez Chrystusa Bożej rodziny; jest nim przede
wszystkim jako przykład zbawczej wiary, przez którą człowiek wchodzi we
wspólnotę z Bogiem. d) Zainteresowanie autorów biblijnych osobą Maryi ma
charakter rzeczowy i zwięzły. W żadnym miejscu nie widać śladu maryjnej
egzaltacji. Przeciwnie: są takie miejsca, które z powodu swojej szorstkości
sprawiają na pierwszy rzut oka wrażenie wręcz antymaryjne, jakkolwiek jest
to wrażenie całkowicie niesłuszne. Ale właśnie ta paradygmatyczna
rzeczowość kieruje uwagę czytelnika ku Maryi. Rzeczywiście jest Ona
błogosławiona przez wszystkie pokolenia – a proces ten, rozpoczęty już w
samym Piśmie świętym, trwa odtąd w Kościele po dziś dzień” /W. Beinert,
Drogi i bezdroża mariologii, przeł. Juliusz Zychowicz, Wyd. Księży Marianów,
Warszawa 1993, s. 35.
+ Paradygmat strukturalistyczny interpretacji dzieł literackich Schulza B.
dawnych. „Mówiąc o metaforze, autor podkreśla pewne niezwykłe sposoby
użycia przez Schulza poetyckich tropów. Pisarz, jak zauważa Stala, używa
metafory jako narzędzia służącego destrukcji przytulnego świata,
zdystansowaniu się wobec zwyczajnych rzeczy i zdarzeń lub, z drugiej strony,
stwarza nowe światy zrodzone z języka, z metafor zrealizowanych w obrębie
rzeczywistości przedstawionej. Ostatni rozdział analityczny prezentuje
Schulza jako „malarza” swego literackiego uniwersum. Stala dowodzi, że
pisarz robi użytek z rozmaitych konwencji ikonicznych wchodzących
58
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pomiędzy jego językowe opisy a świat „materialny”, który projektuje w swych
opowiadaniach: „Można wyróżnić tutaj warstwę ikoniczną jak gdyby
wsuniętą pomiędzy tekst (znak werbalny) a jego odniesienie; rodzaj
«malarskiego ekranu» lub filtra modelującego sposób przedstawiania”. Owe
modele ikoniczne „zarażają” rzeczywistość, która zdaje się w istocie
kształtowana przez artystyczne konwencje” /K. Stala, Na marginesach
rzeczywistości. O paradoksach przedstawiania w twórczości Brunona
Schulza, Instytut Badań Literackich, Warszawa 1995, 5-16, s. 11/.
„Rekonstrukcyjna aktywność, zawieszająca cały świat wartości „pomiędzy”,
służy w rezultacie rekonstrukcji głębokiego sensu wszechświata i ludzkiego
życia. Schulz – jak mówi Stal – jest kimś „innym” w polskiej literaturze.
Wzbogaca tradycyjny zbiór polskich stereotypów artysty (Nauczyciel, Prorok,
Kapłan, Męczennik, Błazen) o stereotypy nowe – Maga i Herezjarchy. Jego
rekonstrukcyjne praktyki mają jednak w istocie pewien pozytywny i
konstruktywny sens, […] Schulz bywał już dotąd analizowany w języku
krytyki socjologicznej, psychoanalitycznej, lingwistycznej lub mitograficznej.
Wszystkie te interpretacje wpisywały się jednak, lepiej lub gorzej, w
paradygmat strukturalistyczny. W rezultacie krytycy i badacza objawiali
chętnie tendencję do unieruchamiania Schulzowskiego świata jak zakrzepłej
struktury przestrzeni, czasu, międzyludzkich i międzytekstowych relacji”
/Tamże, s. 13/.
+ Paradygmat struktury pierwotnej jedności-w-wielości przedstawiana przez
liczby idealne. „Działania na liczbach poprzedzone być muszą zatem ich „możliwością”, czyli „zasadami”, z których pierwszymi, najbardziej podstawowymi
są Jedno i Diada. Zasady decydują o tym, jakie działania są możliwe, a więc
o kształcie epistemologicznym czy teoretycznym matematyki, jak i o ontologii
„liczby”. Toteż poniżej poziomu zasad istnieje poziom idei i figur
geometrycznych. „Liczby idealne [...] nie są liczbami matematycznymi, ale
metafizycznymi, to znaczy na przykład Dwójka jako istota dwoistości, Trójka
jako istota troistości itd. [...] Stąd nie ma sensu na przykład dodawanie
istoty dwójki do istoty trójki i odejmowanie istoty dwójki od istoty trójki itd.
Liczby idealne są zatem najwyższymi idealnymi modelami. Nadto liczby
idealne są przedstawione jako „najwcześniej zrodzone”, ponieważ one – jak to
słusznie podkreślali badacze – przedstawiają w pierwotnej i dlatego
paradygmatycznej postaci ową syntetyczną strukturę jedności-w-wielości,
jaka cechuje wszystkie poziomy rzeczywistości i wszystkie byty na każdym
poziomie. Istota liczby idealnej polega na specyficznym zdeterminowaniu i
ograniczeniu wprowadzonym przez działanie Jednego na Diadę, która jest
niezdeterminowaną i nieograniczoną wielością tego co wielkie-i-małe /G.
Reale, Treść i znaczenie nauk niepisanych, w: Platon, nowa interpretacja, tłum.
E. Zieliński, KUL, Lublin 1993; Historia filozofii starożytnej, t. II, tłum. E. I.
Zieliński, KUL, Lublin 1996, s. 125/” /R. Liberkowski, Intuicja genezy
matematyki. Przyczynek do implikacji idealizmu: Platon – Kant, w: Między
matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D.
Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo
Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 41-60, s. 51.
+ Paradygmat stylu dowodzenia dawnego, takiego, który widoczny jest w
(obecnie) naiwnej wersji Argumentu z Planu, wychodzącej z faktów
biologicznego przystosowania; dzieło Paleya W. „Chociaż Darwinowska
59
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
hipoteza doboru naturalnego dała ogólne i proste wyjaśnienie
skomplikowanych narządów świata przyrody (łamanych symetrii), to w żaden
sposób nie wpłynęła na drugą wersję Argumentu z Planu, tę, która opierała
się na samych prawach przyrody. Prawa przyrody uważano bowiem za stałe
niezmienniki Wszechświata. Jeśli przeglądniemy jakieś klasyczne dzieło z
teologii naturalnej, powiedzmy T e o l o g i ę n a t u r a l n ą Williama Paleya, to
zobaczymy, że w Argumencie z Planu obecne są oba wątki. Argument
przedstawia bowiem człowiek, który nie tylko ukończył studia matematyczne,
ale był również bystrym obserwatorem przyrody. Paley przedstawia jeden za
drugim przykłady cudownych wynalazków przyrody: oko, przyciąganie
pszczół przez kwiaty, barwy ochronne zwierząt. Równocześnie kładzie duży
nacisk na fakt, że odkryte przez Newtona prawo grawitacji posiada wielką
ilość szczególnych własności, które muszą koniecznie zachodzić, jeśli Układ
Słoneczny ma istnieć i być stabilny, i co za tym idzie, jeśli my mamy istnieć.
Czytając gwałtowne krytyki dzieła Paleya, można zauważyć, że jego
T e o l o g i a n a t u r a l n a cytowana jest jedynie jako paradygmat dawnego
stylu dowodzenia, takiego, który widoczny jest w (obecnie) naiwnej wersji
Argumentu z Planu, wychodzącej z faktów biologicznego przystosowania. Nie
wspomina się natomiast o drugiej części jego badań, która dotyczy własności
Newtonowskich praw ruchu i grawitacji. Co ciekawe, Paley wolał przykłady
biologiczne, ponieważ miały bezpośredni związek z obserwacją. Przykładów
astronomicznych nie lubił, gdyż nie mógł do nich zastosować swego
ulubionego środka retorycznego, analogii. Dzięki swej wiedzy i
zainteresowaniom Paley mógł jednak zgrabnie równoważyć obydwa wątki.
Przed wstąpieniem do służby kościelnej studiował matematykę; był jednak
również bystrym przyrodnikiem – amatorem” /J. D. Barrow, Teorie
wszystkiego. W poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of
Everything. The Quest for Ultimate Explanation, Oxford University Press, New
York 1991), przeł. J. Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków
1995, s. 160.
+ Paradygmat symbolistów, ruch i gorączkowa pogoń za emocjami, nawet
nieważne jakimi, prowadził ich do aktorstwa i improwizacji we własnym
życiu. „Wszystkie implikacje estetyczne biorą się z rozmiłowania w grze,
zabawie, które stanowią fundament Riemizowskiego teatru groteski,
karykatury, pastiszu, ale i teatru-dramatu, odczuwania bólu życia.
Autokreacja Riemizowa przebiegała bowiem dwutorowo, w ramach modelu
błazna, skomorucha oraz artysty, opiewającego cierpienie i mrok życia.
Zasadnicze źródła tej gry są dwa, pierwsze i najważniejsze to postawa
symbolistyczna ogólnie przyjęta przez wyznawców symbolizmu. Polegała ona
na mitologicznym utożsamianiu się z wizerunkiem Innego, bądź Innych,
odtwarzaniu w swej twórczości części uniwersalnego Tekstu, zaś poprzez swą
osobowość – uwidacznianiu osobowości zbiorowej (Zob. W. Papierny, Poetyka
stylizacji w twórczości Andrieja Biełego. Przyczynek do problemu „Bieły a
Gogol”, tłum. A. Jędrzejkiewicz, „pamiętnik Literacki”, 1980, z. 4, s. 187200). Wcielanie się w Innego, granie jego roli, podrabianie jego „głosu”, a więc
cudzego tekstu, stanowiło element typowej reżyserii symbolistycznego
zachowania się, twierdził Władimir Papierny (Tamże, s. 187-189). Dogmat
symbolistów – ruch i gorączkowa pogoń za emocjami, nawet nieważne jakimi
– zdaniem W. Chodasiewicza – prowadził ich do aktorstwa i improwizacji we
60
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
własnym życiu. Ale kanony identyfikowania „życia” i „twórczości” to nie tylko
wchłanianie głównej cechy symbolizmu w postawę życiową, społeczną i
obyczajową, w zachowanie. To przede wszystkim pojmowanie jej jako
sposobu rozliczeń między człowiekiem i światem, „ja” pisarza i „ja” świata,
ludzkością i sztuką graniczną XIX i XX wieku, poszukująca nowych form
wyrazu. Argonauci na czele z A. Biełym i jego programowymi artykułami […]
nadawali tej teorii wieloaspektowego znaczenia estetycznego, filozoficznego i
etycznego, ogólnie – teurgicznego, według opinii L. Czursinej, która rozważa
tę kwestię w nowy stosunkowo sposób” /A. Woźniak, Tradycja ruska według
Aleksego Riemizowa, RWKUL, Lublin 1966, s. 24/. „Celem ich protestu
wobec życia to próba oswojenia go w sztuce i stworzenia doskonalszych jego
form. Formułę „żyznietworczestwa” – ekspresja własnego „ja” – najudatniej
wyraziła się w gatunkach pamiętnikarskich, memuarach, zapisach
autobiograficznych, jak u Biełego i Riemizowa. Typowym przykładem
mistyfikowania formuły dziennika przez Riemizowa jest jego książka […]
(Woda. Listy Riemizowa), uznana za rodzaj parodii memuarów, grę z
pamiętnikiem prowadzoną na różnych poziomach: słowa, obrazu i
opowiadania. […] i drugie silne źródło, bez którego ta pierwsza warstwa
znaczeń byłaby niemożliwa do osiągnięcia z taką doskonałością: wrodzone
naturalne predylekcje do teatru, aktorstwa, grania” /Tamże, s. 25.
+ Paradygmat symbolu człowieka pierwszego powinien być wyjaśniony
etiologicznie. Mit „człowieka pierwszego”, właściwy dla rabinistycznych
spekulacji judaizmu gnostyckiego, zmierza do wyjaśnienia pozycji człowieka
w świecie. W symbolu tym zawarta jest prawda paradygmatyczna, którą
trzeba wyjaśnić etiologicznie, umieszczając sytuację aktualną w zamierzchłej
przeszłości. Upadek pierwszego człowieka zdeterminował sytuację człowieka
na zawsze. Jednakże to, co w świecie greckim i w gnozie jest Przeznaczeniem,
fatum, moira, dla chrześcijanina oznacza los określony przez winę, przez
grzech. Człowiek decyduje o swoim losie, jest bytem wolnym. Winą człowieka
jest nie tylko pierwszy grzech, ale też akceptacja sytuacji grzechu, akceptacja
niesprawiedliwości. Wyzwolenie dokonuje się poprzez akceptację programu
wyzwolenia, który ofiaruje Chrystus. Wymaga to zmiany myślenia (metánoia)
A103 111.
+ Paradygmat świadomości patriotycznej hiszpańskiej: wiek XVI.
Okrucieństwa lat trzydziestych w Hiszpanii Olegario Gonzales de Cardedal
nie tłumaczy tylko walką klas oraz antyklerykalizmem inspirowanym z
zagranicy. Istotną przyczyną były przekonania i postawy konkretnych ludzi,
którzy mieli własne, osobiste powody. Prześladowania Kościoła rozpoczęły się
od początku II Republiki (rok 1931). Nowy rząd cynicznie anulował wszelkie
demokratyczne wolności katolickiego społeczeństwa, w tym wolność słowa.
Likwidowane były uniwersytety katolickie, zwalczane katolickie związki
zawodowe. Napięcie między rządem a episkopatem hiszpańskim i Stolicą
Apostolską istniało do początku sprawowania władzy przez masonów, którzy
zaprowadzali władzę totalitarną. Wiara na nowo stała się znakiem
politycznym tych wszystkich, którzy sprzeciwiali się masońskiemu
totalitaryzmowi, znakiem walki o obywatelską wolność i ludzką godność.
Wiek XVI stał się paradygmatem patriotycznej świadomości hiszpańskiej, a
wiek XIX czasem tworzenia się Antyhiszpanii. Patriotyzm umacniał wiarę
katolicką a wiara umacniała hiszpański patriotyzm. Zlewały się:
61
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
chrześcijańskość (cristiandad), hiszpańskość, imperium i falanga. Umacniał
się katolicyzm narodowy (nacionalcatolicismo) H24 36.
+ Paradygmat światopoglądowy podświadomości zbiorowej opisywany w
antyutopiach Płatonowa A. „Nikołaj Kulbin, rok 1914, odczyt, Nowy monizm.
/ Przemiana przestrzeni w ciążenie, czas i materię (kamień filozoficzny). […]
Prócz źródeł teozoficznych (propagandzie idei przeistoczenia człowieka w
duchowej i fizycznej postaci oddawało się teozoficzne wydawnictwo „Nowy
człowiek”) i tradycji kontemplacji mistycznej inspiracją Matiuszyna była też
książka Bergsona Czas i wolność woli, drobiazgowo przestudiowana
natychmiast po jej pojawieniu się w Rosji w 1910. Edukowany na
modernistycznych wzorcach między Wilnem – daleką peryferią Petersburga –
a Paryżem, popularyzator Swedenborga Czesław Miłosz, również miewa
Novalisowskie iluminacje przez śmierć wprowadzające w nieśmiertelność” /A.
Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrzeja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 173/. „Cz. M.: Wszystko się
przemienia w światło w sensie świetlistości, przezroczystości, w sensie
przeistoczenia w jakąś czystszą formę. To jedno. A drugie – światło okrutne,
nieludzkie, które jest antyżyciem. […] Wszystko się zmienia w światło i w ten
sposób zostaje uratowane. To są hipotezy kabalistów i Oskara Miłosza, o
zmartwychwstaniu w ciele – jak to jest możliwe. Jeżeli cały świat jest
transmutacją światła boskiego, niefizykalnego, to kiedy wszystko zmieni się
w takie światło ze światła fizykalnego – może być jeszcze raz,
rekonstruowane, we wszystkich szczegółach. […] restitutio” (R. Gorczyńska
(E. Czarnecka) Podróżny światła. Rozmowy z Czesławem Miłoszem.
Komentarze, Kraków 1992, s. 26, 203). „Paradygmat światopoglądowy
pracował tu w zbiorowej podświadomości w sposób opisywany w
antyutopiach Płatonowa” /Tamże, s. 174/. „Faust mógł patronować temu
przejściu od nauki do magii w imię tworzenia, a nie tylko poznania […] Taka
recydywa hermetyzmu nie była jednak udziałem tylko współtwórcy i
pomysłodawcy nazwy „Kuźnica” (tej polskiej, a nie biokosmicznoproletkultowskiej), nominalnie głoszącej wszakże nawrót do tradycji
Oświecenia i realizmu krytycznego w literaturze. Tytuły w rodzaju Śmierci
nie ma! Lub Człowiek nie umiera, […] wynikały z syndromu
światopoglądowego o zapoznanych tradycjach historycznych” /Tamże, s.
175/. […] W obronie magii przed filozofią egzystencji (czyli osoby) każdy
chwyt jest dobry – czy nazywa się „szkołą klasyków”, czy „mistyką dnia
powszedniego” i wizją alchemiczno-kabalistycznego człowieka wewnętrznego”
/Tamże, s. 176.
+ Paradygmat światopoglądowy utopii komunistycznej trudny do usunięcia.
„Jak pobieżnie pokazuje Gassan Gussejnov w pracy Język polityki i
publicystyki w pierwszym posowieckim roku Rosji („Literatura na Świecie”
1994 nr 7/8, s. 373-376), prasa lat 1992-1993 kultywuje te zainteresowania
w postaci ideologicznej retoryki antykomunizmu, czyli odwracając
dotychczasowe wektory: «Geny, kod genetyczny, zasoby genetyczne: wyrazy
te stosuje się w języku publicystyki i w retoryce politycznej jako terminy
nauki o społeczeństwie i ogólnie zrozumiałe pojęcia tradycyjnego w Rosji
sowieckiej determinizmu historycznego fatalizmu. Dla tych, którzy o historii
społecznej myślą w kategoriach genetyki, nie istnieje żadna sprzeczność w
62
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jednoczesnym opłakiwaniu poddanych eksterminacji zasobów genetycznych i
wyrażaniu pewności co do „genetycznego zmartwychwstania” [tu odsyłacz do
artykułu znanego semiotyka Wiaczesława W. Iwanowa]. […] Retoryka
genetycznej predyspozycji wypiera wszelkie formy ideologii rozwoju, ewolucji
społecznej jako pokrewne teorii bolszewików – „genetycznych destruktorów”
(wedle określenia jednego z doradców prezydenta Gorbaczowa). Z przeszłości
przy pomocy kluczowego pojęcia „zasobów genetycznych” [gienofond, pula
genowa] da się właśnie sprokurować ekstrakt „złotego wieku” – nową
niespójną ideologię: ten, kto uznaje się za mutanta, powinien nabrać
nabożnej czci dla własnego kodu genetycznego [wytworem komunizmu jest
homo sovieticus]. Ogółem w narodzie [narod = Volk, tu w sensie warstw
nieinteligenckich] dokonał się nieomal genetyczny antynaturalny dobór pod
względem tępoty, złośliwości i amoralności»” /A. Pomorski, Duchowy
proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego
komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa),
Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 147/. «bolszewicy
zniszczyli nie tylko ducha narodu, ale i jego zasoby genetyczne. /
Podstawowa
masa
ludności
ZSRR
pozostaje
genetycznie
niepełnowartościowa. / Główną cechą proletariatu jest absolutny brak
pierwiastka twórczego. Genetycznie jest on niezdolny ani dodać, ani
pomnożyć. Tylko odjąć i podzielić. / [bolszewizm] chytrze jednak i podstępnie
oddziaływać będzie przez podświadomość. Nawet przez genotyp! Nie można
przecież wykluczyć, że niewyobrażalne ciśnienie bolszewizmu doprowadziło
do mutacji, deformując sam ustrój ludzkiej psychiki». Powszechność tego
rodzaju retoryki wskazuje, jak mocno utrwalony jest paradygmat
światopoglądowy, który realizuje się, jak widać, różnie efektownie w
komunistycznej utopii, jak i w rasistowskiej (choćby nieświadomie)
antyutopii […] Metafora historiozoficzno-genetyczna stała się idiomem
rosyjskiej publicystyki. Świadczy jej usytuowanie w groteskowej wyliczance
antykomunistycznych już tym razem stereotypów” /Tamże, s. 148.
+ Paradygmat świętości. Pieśni do nowego człowieka Prudencjusza opisują
doświadczenie „drogi wewnętrznej” jako ciągłego procesu. Humanizm
emanuje z tytułów jego najważniejszych poematów. Apotheosis –
przebóstwienie natury ludzkiej. Pierwszym paradygmatem jest Jezus
Chrystus. W Nim nastąpiło przebóstwienie człowieczeństwa, a przez Niego
również innych ludzi. Hamartigenia – o źródle grzechu, o sytuacji zniewolenia
człowieka, i zniszczeniu społeczeństwa ludzkiego. Psychomachia – koncepcja
życia ludzkiego jako walki wewnętrznej, walki cnót przeciwko wadom. W1.1
157
+ Paradygmat teologiczny nowy Percepcja jest zdolnością człowieka, który
potrafi rzeczywistość zewnętrzna czynić swoją, osobistą. Kierkegaard mówił o
„repetycji”, czyli o powtórzeniu rzeczywistości zewnętrznej wobec człowieka
we wnętrzu człowieka /izomorfizm afiniczny, czyli powtórzenie w innej sferze
rzeczywistości/ /A. Torres Queiruga, Retos para la teología de cara al siglo
XXI, w: Actas del X Simposio de Teología Histórica 3-5 marzo 1999, Valencia
2000, 531-566, s. 557/. Konstruowanie nowego paradygmatu teologicznego
powinno być czynione według określonych zasad: 1) nie oceniać jednego
paradygmatu z punktu widzenia drugiego paradygmatu, gdyż zachodzi wtedy
zafałszowanie; 2) nie mieszać elementów różnych paradygmatów; 3) dbać o
63
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
konsekwencję, akceptując nowe elementy, charakterystyczne dla nowego
paradygmatu, trzeba akceptować tez konsekwencje wypływające z nich
/Tamże, s. 558/. Te same dane mają inne znaczenie w nowym
paradygmacie; 4) w nowym paradygmacie trzeba na nowo przemyśleć
wszystko. Przykładem mieszanki paradygmatów jest teoria o umniejszaniu
się Boga w procesie dawania się Boga ludziom, aż do śmierci, czyli aż do
zupełnego zniknięcia. Teorię tę podtrzymywał Hans Jonas, a popularyzował
J. Moltmann. Teoria ta odbiera człowiekowi nadzieję, gdyż Bóg umniejszony,
a zwłaszcza nieistniejący, nie może zbawiać od zła. Na ten temat pisał już
Karol Rahner /Tamże, s. 559/; 5) nowy paradygmat powinien krytycznie
odzyskać wszystko to, co zostało w tradycji umniejszone, czy nawet
przemilczane (rozum anamnetyczny, anamneza; M. Heidegger). Teologia
powinna być konstruowana „oddolnie” i „odgórnie”. Konstruowanie oddolne
powinno objąć zarówno wnętrze człowieka /św. Augustyn/, jak i całość
rzeczywistości historycznej /znaki czasu/, podkreślając działalność
kulturową i kulturę jako wytwór człowieka /Tamże, s. 560/. Intellectus fidei
powinien współbrzmieć z otwartością kerygmatyczną /Tamże, s. 566.
+ Paradygmat teologii wieku XVII nowy. Kartezjusz przyjął postawę
wątpienia, ponieważ dostrzegał upadek kultury i uważał za konieczne
odnowić wszystko sięgając do źródeł. Podobną postawę przyjął Sobór
Watykański II /A. Torres Queiruga, Retos para la teología de cara al siglo
XXI, w: Actas del X Simposio de Teología Histórica 3-5 marzo 1999, Valencia
2000, 531-566, s. 533/. Konieczność budowania nowej teologii koncentruje
się wokół trzech zagadnień: 1) zmieniła się nasza relacja wobec przedmiotu
teologii; 2) zmieniła się nasza świadomość dotycząca tego, czym owa relacja
jest; 3) trzeba skonstruować nową relację, tworząc teologię na nowo, zgodnie
z nowym paradygmatem. Do tego dochodzi zmiana w rozumieniu podmiotu
tworzącego teologię, który też jest dla siebie przedmiotem poznania; jest w
relacji poznawczej do siebie samego (S. Kierkegaard, W. Pannenberg)
/Tamże, s. 534/. Krytyka nowoczesności jest skomplikowana, gdyż dotyczy
jednocześnie dialektyki oświeceniowej oraz jej negacji w formie
postmodernizmu. Nie wystarczy tworzenie teologii „postoświeceniowej”, gdyż
powinna być to jednocześnie teologia „popostmodernistyczna”. Nie wystarczy
powrót do sytuacji sprzed oświecenia, gdyż również wtedy trwała sytuacja
kryzysu, upadku. W taki sposób możemy podchodzić do całej historii, z
której trzeba wyławiać to, co dobre, a odrzucać to, co było nieporadne,
zniekształcone. Nie wystarcza sam powrót do początku chrześcijaństwa, w
którym wiele kwestii było tylko w stanie zalążkowym, oczekując na
rozwinięcie. Obowiązkiem teologia jest jak najpełniejsze odczytywanie
Objawienia, dlatego powinien zbierać to wszystko, co pozytywnie zmierza ku
temu celowi. Wszelkie „post” nie może być prostym zanegowaniem, czy
powrotem do stanu poprzedniego, gdyż tkwiące w nim niedopowiedzenia
spowodują pojawienie się tych samych zarzutów i powtórki oświecenia. Nie
można kręcić się w kółko. Trzeba iść do przodu, trzeba wyjść z zaklętego
kołowrotu, opuścić stary paradygmat i przyjąć nowy. Nowa teologia nie jest
kosmetyką poprawiającą szczegóły, lecz strukturalnie nowym podejściem
metodologicznym /Tamże, s. 536.
+ Paradygmat teologii wszechstronny wypracowany w okresie patrystyki i
wczesnego
Średniowiecza
porzucony
w
scholastyce.
Zjawisko
64
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„epistemologicznego zarażenia teologii przez filozofię Oświecenia” (M.-D.
Chenu) spowodowało, że teologia XVIII wieku stała się „ontologią
konceptualną”. Język takiej teologii był bardzo ubogi, Wywody ograniczały
się do sfery spekulatywno-abstrakcyjnej. Zamiast zgłębiać tajemnice
stworzenia i osoby ludzkiej, ograniczano się do czystej przyczynowości.
Teksty biblijne bywały przedmiotem manipulacji, mającej na celu udowodnić
wcześniej przygotowaną, „racjonalną” tezę. Sakramenty przestały być
„misteriami”, a stały się „znakami praktycznymi”. „Teologia stała się nauką
konkluzji, zorganizowaną prawie wyłącznie według prawideł logiki,
rezygnując ze swego – wypracowanego w okresie patrystyki i wczesnego
Średniowiecza – o wiele bardziej wszechstronnego paradygmatu” /J. Szymik,
Teologia na początek wieku, Księgarnia św. Jacka i Apostolicum, KatowiceZąbki 2001, s. 79/. Hiszpania wieku XVIII jest terenem rozszerzania się pod
wpływami francuskimi gallikanizmu a pod wpływami angielskimi
deistycznego racjonalizmu. „Antidotum poszukiwano w dwóch kierunkach: w
rozwoju literatury ściśle apologetycznej (R. Nuix, T. d’Almeyda, P. A. Olivade)
oraz w restauracji i unowocześnieniu scholastyki (J. Castro, R. Puigover). Z
różnym, najczęściej miernym skutkiem”. Apologetyka panowała we
wszystkich krajach romańskich. W protestanckich krajach Północy
asymilowano, przetwarzano, „chrzczono” to, co się dało, z myśli przeciwnika.
Dla zneutralizowania ostrza ataku włączano metodologiczną warstwę
poglądów adwersarzy w kanon własnych rozwiązań. Tak uczyniła większość
teologów angielskich i holenderskich /Tamże, s. 80/. „Jednak najbardziej
wielowątkowe, długotrwałe i płodne spotkanie między Oświeceniem i teologią
miało miejsce w Niemczech. Aufkärung było czymś innym niż angielskie
Englightenment czy francuskie Lumières. Wyrastało z innych korzeni, nie
było – z różnych względów – tak radykalnie antychrześcijańskie i
antykościelne. Ostrze niemieckiego racjonalizmu było wymierzone jakby w
inne cele. I dlatego Aufkärung przybrało nad Renem charakter czegoś, co
można by nazwać teologiczno-pastoralnym „rachunkiem sumienia” –
twórczym ostatecznie, o reperkusjach widocznych jeszcze w naszych
czasach” /Tamże, s. 81.
+ Paradygmat trynitologii zachodniej wyznaczył św. Augustyn. Osoba Ojca
zasadą boskości Trójcy, a nie natura boska Ojca, Augustyn. Monarchia
terminem trynitarnym. Kwestia ujmowania Boga jako jedynego władcę
świata przechodzi w refleksji nad misterium wewnętrznego życia Boga w
kwestię uznawania Boga Ojca jako źródło (Arche) Syna Bożego i Ducha
Świętego. Kwestia ta ujmowana jest trochę inaczej w dwóch
komplementarnych modelach trynitarnych, inaczej widzi to Tradycja
Wschodnia a inaczej Tradycja Zachodnia. Régnon przypomniał, że doktryna
trynitarna zachodnia jest gruntownie esencjalistyczna (punktem wyjścia jest
natura Boga), natomiast doktryna grecka jest personalistyczna. Nie oznacza
to różnicy radykalnej, a tylko inne rozłożenie akcentów (Le Guillou, Halleux).
W obu ujęciach w zasadzie punktem wyjścia refleksji jest Bóg Ojciec,
pojmowany integralnie, w bogactwie właściwości personalnych i w swej
naturze Boga. Nie ulega wątpliwości, że monarchia Ojca jest bardziej
wyrazista w modelu wschodnim /S. Cura Elena, Monarquia, w: X. Pikaza, N.
Silanes (red.), Diccionario Teológico. El Dios cristiano, Salamanca 1992, 929935 s. 932/. Potwierdzeniem personalistycznego charakteru trynitologii
65
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zachodniej jest św. Augustyn, którego myśl traktowana jest jako jej
paradygmat, a który jako zasadę boskości uznaje Osobę Ojca, a nie naturę
Boską („totius divinitatis, vel si melius dicitur, deitatis principium”, CCL 50,
200). Na tej samej linii usadowione są formuły synodów toledańskich.
Monarchia
Ojca
stanowi
gwarancję
jedności
dwóch
tradycji
trynitologicznych. Różnice mają charakter terminologiczny i konceptualny.
Grecy rezerwują wyłącznie dla Ojca terminy „przyczyny” (aitía) i „zasady”
(arkhé), ponieważ tylko Ojciec jest ostateczną przyczyną bez przyczyny,
zasadą bez zasady. Przy czym pojęcie przyczyny jest u nich głęboko
spersonalizowane, akcentując różnicę między Ojcem jako ostatecznym
źródłem personalnym i jako jedyną zasadą pierwszą przyczynową (aítios) z
jednej strony, a Synem Bożym i Duchem Świętym jako rzeczywistościami
mającymi źródło, spowodowanymi (aitiatoí), z drugiej strony. Niektóre tylko
świadectwa
Tradycji
Wschodniej
ograniczają
całą
przyczynowość
wewnątrzboską do Osoby Ojca /Tamże, s. 932.
+ Paradygmat uczniów opóźnionych w zrozumieniu Pana, którzy później
skończyli jako uprzywilejowani adresaci Jego objawienia. Tak traktowali
gnostycy tradycję Jakubową. Judeochrześcijaństwo w Jerozolimie (Por. Gal
2, 11-14). Zachowywali oni Prawo i krytycznie odnosili się do zbyt
liberalnych, ich zdaniem, nurtów późniejszych Ksiąg Biblijnych. Byli oni na
marginesie Wielkiego Kościoła i odrzuceni przez judaizm. Byli oderwani od
katolickości z powodu braku otwartości. „Nazarejczycy” zachowywali
obrzezanie i szabat. „Ebionici” nie uznawali boskości Chrystusa. Pod koniec
IV wieku, wobec konieczności wyraźnego opowiedzenia się, jedni weszli w
społeczność Wielkiego Kościoła, a inni zostali przejęci przez ruchy heretyckie.
Tradycja jakubowa była przez niektórych judeochrześcijan pielęgnowana od
początku, a przez innych przejmowana w późniejszym okresie.
Judeochrześcijanie, pomimo postawy zamknięcia na pełnię uniwersalizmu
chrześcijańskiego wobec pogan, ulegali wpływom gnostycznej mitologii.
Gnostycy byli zupełnie inaczej nastawieni do tradycji jakubowej. Dla
gnostyków tradycja ta była paradygmatem uczniów, którzy opóźnili się w
zrozumieniu Pana, lecz skończyli jako uprzywilejowani adresaci Jego
objawienia. Gnostycy cieszyli się z tego, że judeochrześcijanie nie przyjęli tej
formy chrześcijaństwa, którą oni odrzucali, bo w ten sposób mogli przyjąć
formę gnostyczną. Takim był odłam chrześcijaństwa syryjskiego, który
odwoływał się do Addaia a następnie do Apostoła Tomasza, a w końcu
bardzo wyraźnie opowiedział się za gnostycyzmem Walentyna. Kompilator
Ewangelii Tomasza czcił tradycję Jakuba. W opisie wyboru Tomasza jako
prototypu gnostyka odzwierciedla się lokalna tradycja, która była
przypisywana temu Apostołowi /R. Trevijano Etcheverría, Orígenes del
cristianismo. Transfondo judío del cristianismo primitivo, Ed. Publicaciones
Universidad Pontificia Salamanca, Salamanca 1995 s. 118.
+ Paradygmat umysłu ludzkiego nowy zwany koneksjonistycznym. „Badanie
pojęć tylko w pewnym stopniu mogą być prowadzone poprzez badania
empiryczne. W bardziej zaawansowanych teoretycznie interpretacjach
wyników tych badań rolę istotną posiadają założenia ontologicznoepistemologiczne. W ostatnich dekadach XX wieku rozwinęła się nauka,
której przedmiotem jest proces poznawania, zwana kogniwistyką (cognitive
science). Jest to dziedzina interdyscyplinarna. Jednak przede wszystkim
66
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
kognitywizm stał się dominującym kierunkiem w psychologii akademickiej.
Jej zadaniem jest ukazanie psychologicznych podstaw poznania, które leżą u
podstaw konceptualizacji świata” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna
organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 5/.
„Psychologia kognitywna mówi o kategoriach umysłu. Termin model określa
między innymi metodę badawczą. Model psychologiczny umysłu pozwala na
„wydobycie tych aspektów, dzięki którym można opisywać umysł jako
urządzenie lub maszynę do przetwarzania informacji”. Tylko w ograniczonym
stopniu można porównywać umysł do komputera /Tamże, s. 7/. „Termin
umysł zastępowany bywa określeniem system poznawczy człowieka. Rozum
natomiast kojarzony jest bardziej z konkretnym, ukierunkowanym
działaniem tego systemu. Filozofia zajmuje się badaniem natury tego
systemu. Psychologia traktuje umysł jako „dynamiczny układ odbierający i
przetwarzający – w sposób zarówno nieświadomy jak i świadomy – informacje
dochodzące do podmiotu z zewnątrz i zakodowane w pamięci”. Modny jest
obecnie model umysłu oparty na metaforze komputerowej. Nowszy jest
jednak paradygmat umysłu zwany koneksjonistycznym. Badania dotyczące
powstawania pojęć są owocem rozwoju psychologii kognitywnej. Obecnie
psychologowie akcentują wagę procesów poznawczych w ludzkim
zachowaniu. Pojęcia są manifestacją tych procesów, tworzą pojęciową
reprezentację poznawczą otaczającej nas rzeczywistości. Pomimo licznych
badań i jeszcze liczniejszych publikacji wiedza na temat pojęć jest jeszcze
zbyt ogólna, jeszcze niedojrzała metodologicznie” /Tamże, s. 8/. Pytania w
nauce są bardzo istotne i mają dużą wartość heurystyczną. Osiągnięciem jest
również dojście do stwierdzenia, że badane problemy nie są tak proste, jak
się wcześniej wydawało. Postępem jest dostrzeżenie, na czym owa złożoność
polega. O rozwoju nauki świadczy również pojawienie się wielu podejść
teoretycznych, związanych ze zróżnicowaną aparaturą pojęciową i
odpowiednimi technikami badawczymi. Nawet ci psychologowie, którzy są
przeciwni nawiązywaniu do problematyki filozoficznej często bezwiednie
przyjmują pewne założenia ontologiczne, epistemologiczne i metodologiczne
związane z określonym systemem filozoficznym” /Tamże, s. 9.
+ Paradygmat uniwersalności drogi chrześcijańskiej wynika z wiązaniem
wszechdziejów z kategorią osoby (Ef 4, 10; por. 1 Kor 15, 20-28).
„Chrystologie dziejowo-kulturowe / Zasada dziejów / Myśl chrześcijańska,
przejmując podstawowe kategorie hebrajskie: stworzenia, „adama”, Mesjasza,
eschatologii, zbawienia, Boga jako „Tego, Który jest” (Wj 3, 14), oraz czasu
twórczego, a następnie ubogacając je, uczyniła Jezusa Chrystusa zasadą
wszechhistorii: jej zwornikiem, istotnym punktem, ośrodkiem, kodem,
szyfrem, celem i sensem. Określa On wszechbyt i jego dzieje w wymiarze
przedmiotowym
i
podmiotowym,
uniwersalnym
i
szczegółowym,
elementarnym i całościowym. Jest to idea wiązania wszechbytu i
wszechdziejów z kategorią osoby i zarazem podstawowy paradygmat owej
Uniwersalnej Drogi Chrześcijańskiej: „Ten, który zstąpił, jest i Tym, który
wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić” (Ef 4, 10; por. 1
Kor 15, 20-28). Istotna dla chrystologii historii jest idea rekapitulacji: „w
Chrystusie powziął Bóg postanowienie dla dokonania pełni czasów, aby
wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach,
i to, co na ziemi” (Ef 1, 9-10; por. Ef 1, 22-23; Kol 1, 15-20; J 1, 14).
67
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Podstawą rekapitulacji jest unia hipostatyczna, czyli osobowe utożsamienie
Jezusa z Nazaretu i Syna Bożego w jednej subsystencji, w jednym podmiocie.
Co do obszaru własnego rekapitulacji są trzy główne szkoły: 1) że Chrystus
jest zasadą tylko historii zbawienia (ekonomii zbawienia, dziejów Kościoła)
bez żadnego odniesienia do historii stworzenia (J. Danielou, H. Butterfield, K.
Lówith, R. Niebuhr, H. U. von Balthasar, O. Cullmann, J. M. Szymusiak,
większość protestantów klasycznych); 2) że Chrystus jest zasadą historii
zbawienia, ale jednocześnie przez nią także jakąś głębinową zasadą historii
stworzenia, historii świeckiej (E. Seeberg, A. Schultz, P. Teilhard de Chardin,
L. Malevez, G. Thils, W. Pannenberg, Cz. S. Bartnik, K. Góźdż, J. Kulisz,
Mirosław Kowalczyk, J. Trela; większość prawosławnych teologów rosyjskich,
np. W. S. Sołowiow)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 1999, s. 804/. „3) że Chrystus jest zasadą historii
zbawczej i doczesnej, ale tylko podmiotowej, przeżyciowej, subiektywnej (K.
Rahner, P. Schoonenberg, J. Moltmann oraz większość protestantów
modernizujących)” /Tamże, s. 805.
+ Paradygmat uniwersalny cierpienia tłem problematyki losu ludzkiego,
która pojawia się w literaturze staropolskiej jako zespół tematów
niezależnych lub jako tkanka niektórych toposów. „Życiu ludzkiemu
towarzyszy cierpienie, a wraz z nim pytania o cel i przyczyny ziemskich
niedoli oraz przeciwności losu. Tematyka cierpienia pojawia się na
płaszczyznach myśli religijnej, filozoficznej i dotyczy szeroko pojętej
antropologii, stając się przedmiotem refleksji badaczy szeregu dyscyplin:
teologów, filozofów, socjologów, psychologów i historyków literatury.
Literatura doby staropolskiej często przypomina o cierpieniu (utwory pasyjne
okresu średniowiecza, sztuki umierania, barokowe mesjady, poezja
metafizyczna XVII stulecia, staropolskie parafrazy psalmów, emblematy z
nawiązaniami do Księgi Hioba…) i utrwala wzory cierpiących bohaterów
(Sługa Boży, Hiob, Prometeusz, Niobe, Orfeusz, Chrystus…) typowe dla
dawnych kultur oraz chrześcijaństwa. Problematyka losu ludzkiego
wpisanego w uniwersalny paradygmat cierpienia pojawia się w literaturze
staropolskiej jako zespół tematów niezależnych lub jako tkanka niektórych
toposów, migrujący motyw charakteryzujący utwory bądź przynależny do
pewnych gatunków literackich. Może to być cierpienie inspirowane
niesprawiedliwością ludzi w stosunku do nauczyciela dobrego życia (wzór
Chrystusa), cierpienie jako cecha ziemskiego życia (kwestia oddalenia od
Boga), cierpienie w postaci peregrinatio vitae, a wiec bolesne wtajemniczenie
w poszczególne etapy życia dojrzałego, cierpienie – skaza lub dar kondycji
ludzkiej (istotne dla krystalizacji naszej świadomości), cierpienie pojmowane
jako cierpienie tragiczne (bez możliwości zmiany losu, powodujące bierność i
degradacje jednostki), cierpienie rozumiane jako akt gniewu numinotycznego
(np. Jahwe uczący człowieka praw życia poprzez problemy, trudności i
niedole), cierpienie jako forma polemiki z głosami własnej duszy… i tak dalej”
Danuta Künstler-Langer, Człowiek i cierpienie w poezji polskiego baroku,
Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2000, 5/. „Osobisty
choć nie zawsze jednostkowy (np. wątki mesjanistyczne) aspekt tej
problematyki określa wzory przeżyć człowieka dotkniętego cierpieniem.
Interpretowane jest ono przez literackich bohaterów doby staropolskiej jako
68
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
próba, ciężar, trud, narzucony wzór, pretekst do polemiki z Bogiem na temat
istnienia w stworzonym przez niego świecie” /Tamże, s. 6.
+ Paradygmat uniwersum uporządkowany kończy się. „Ostatnie
dziesięciolecia to czas dominacji subkultur: rockowcy, aktorzy, poecibanaliści… Kult indywidualności doprowadził do stworzenia armii ludzi
wyprutych z indywidualności, a uwielbienie braku dyscypliny stało się
właśnie czynnikiem dyscyplinującym. Wspólnota oparta na ironii, pysze i
pragnieniu sławy zamyka przed swymi uczestnikami drogę prawdy.
Wystarczy im jedna wymiana spojrzeń, by porozumieć się i połączyć w akcie
ironii; stale odwołują się do kodu, którego efektem jest tzw. jajczarstwo.
Jarosław Marek Rymkiewicz nazywa ich działalność „terrorem szyderców”. A
nieustannemu chichotowi przeciwstawia prawdę, że „cała kultura jest
fundowana na czymś poważnym: na śmierci, na krwi, na krzyżu”. Źródeł tego
dominującego dziś kodu należałoby szukać jeszcze w oświeceniu, zaś jego
pierwszych współczesnych śladów – w historii modernistycznych ruchów
awangardowych i książkach takich prekursorów jak Gombrowicz czy Mrożek.
Dzięki utrwaleniu modelu „błazna” (choć nie wydaje się, by Kołakowski,
pisząc swój znany esej, przewidział zachowanie dzisiejszych „błaznów”)
szatan znalazł bezpieczne rozwiązanie: ludzie będą odwoływać się do tego
kodu, panicznie bojąc się wydobycia z narcystycznej próżni. „jestem stary,
nie dyskutuję, strzelam. Następnym razem przyślijcie mi kogoś lepszego”.
Zdanie powtórzone przez wszystkich staje się cudownym lusterkiem,
dającym
poczucie
bezpieczeństwa,
bowiem
nic
nie
konserwuje
indywidualnego grzechu tak dobrze jak zbiorowa niepowaga. Można teraz
swobodnie wywlekać na światło dzienne swoje wnętrzności. Wcale nie trzeba
epatować odbiorcy pornografią, wystarczy publicznie delektować się
chaosem” /W. Wencel, Banaliści w świątyni, „Fronda” 13/14 (1998) 355364, s. 359/. „W 1983 r. amerykański dekonstrukcjonista Vincent B. Leitch
triumfalnie obwieszczał: „Przypuszcza się, że nasz uporządkowany
paradygmat uniwersum, ostatni w szeregu obrazów świata, właśnie się
kończy. Wcześniejsze sposoby objaśniania, odwołujące się do opatrzności
bądź nauki, wywiedzione z planu boskiego lub wzbogaconego modelu
przyczynowo-skutkowego, wydają się skończone” /Tamże, s. 360.
+ Paradygmat utopii suwerennego buntu własnego „ja”, buntu Prometeusza,
Wielkiego Archetypu. Doktryna społeczności kastowej tworzy rytuał
odzwierciedlający życie Kosmosu. Kasty są sakralne, gdyż jednoczą ludzkość
z porządkiem kosmicznym. Metafizyka ontycznych dystansów zawiera też
ideę wszechjedności kosmicznej /J. Fueyo, La vuelta de los Buddas,
Organización Sala Editorial S.A., Madrid 1973, s. 445/. Buddyzm wywodzi
się z brahmanizmu tak, jak komunizm wywodzi się z demokracji. Nie jest
potrzebna jakaś rewolucja przeciwko wyjściowym zasadom. Potrzebna jest
przemiana duszy. Absolutna jedność może dokonać się jedynie w Nirwanie, w
wielkiej
Nicości.
Do
tego
prowadzi
stopniowa
depersonalizacja,
doprowadzająca do alienacji człowieka w społeczeństwie i przyrodzie.
Demokracja jest panowaniem „ja” nad przyrodą i nad społeczeństwem, jest
imperium wolności osoby w świecie. Jest to jednak nierealne, jest absolutną
utopią. Człowiek znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Archetyp człowieka
zachodniego nie może być zrealizowany /Tamże, s. 446/. Człowiek musi
wybrać, albo będzie śnił, albo będzie żył na jawie. Równość demokracji
69
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zachodniej jest tym, czym nirwana na Wschodzie. Stanowi pożywkę dla
drugiego buddyzmu, który pojawia się jako inwersja świętego mitu. Równość
absolutną osiągnąć można jedynie w śmierci. Racja stanu, polityka socjalna,
demokracja społeczna, rewolucja konserwatywna, demokracja ludowa, to
figury dialektyczne, sprzeczne, tautologiczne, eufemistyczne. Są one naszym
„małym wozem”, przeznaczonym dla wybranych, jak buddyjska hinayana.
Obok tego jest wielki wehikuł dla ogółu, mahayana, szeroka ścieżka
prowadząca do absolutnej depersonalizacji, czyli komunizm jako raj
Zachodu. Wszystkie utopie Zachodu są mniej lub bardziej komunistyczne,
gdyż są maniakalną inwersją paradygmatycznej utopii suwerennego buntu
własnego „ja”, buntu Prometeusza, Wielkiego Archetypu. Jednak jedynie
nowoczesna wersja, dialektyczno-materialistyczna komunizmu, jest z
powodu swej „naukowości” dokładną inwersją zachodniego mitu o
demokracji, kolektywizacją ludzkiego „ja”, Wielkim Wehikułem wiozącym do
demokracji niepersonalnej /Tamże, s. 441.
+ Paradygmat utopii tekst Tomasza More’a. „wczesne moje teksty, sprzed
czterdziestu lat, […] pisane w duchu i stylu bojowego marksizmu-leninizmu.
[…] Kalendarz pól stuletni. 1750 – 1800 […] Wraz z Henrykiem Hinzem jestem
współautorem tej książki, nad którą pracowaliśmy w latach 1968-1969” /B.
Baczko, Wstęp do wydania polskiego, w: Wyobrażenia społeczne. Szkice o
nadziei i pamięci zbiorowej, przeł. M. Kowalska, PWN, Warszawa 1994, 7-11,
s. 7/. „Eseje i studia zebrane w tym tomie powstały w latach 1978-1982”
/Tamże, s. 10/. „Eseje zebrane w tym tomie zawierają szereg pytań, do
których postawienia skłoniły mnie badania nad utopiami XVIII wieku,
przedstawione w książce Lumiéres de l’utopie (Światła utopii). Twórczość
utopijna nie zamyka się, rzecz jasna, w wieku XVIII. Wcześniej, co najmniej
od czasu ukazania się modelowego tekstu Tomasza More’a, stanowiącego
jeden z paradygmatów utopii, w ramach utopijnych powieści i projektów
zrobiono bardzo wiele dla ukształtowania wyobrażeń o wspólnotach w pełni
szczęśliwych, tworząc modele, które miały stanowić swoistą odpowiedź na
wielkie polityczne i społeczne pytanie nowoczesności: jak można wyobrazić
sobie i pomyśleć społeczeństwo ustanowione przez nie samo, w pełni
panujące nad samym sobą i nie odwołujące się do żadnego zewnętrznego
względem siebie porządku? Później, po wieku XVIII, stanowiącym epokę
przełomu, historia utopii staje się historią wyczerpywania się i rozpadu
dawnych paradygmatów, ale jednocześnie historią przemiany samej sytuacji
utopijnych idei-obrazów w przestrzeni kulturalnej i społecznej. Ich nośnikiem
coraz rzadziej jest wypowiedź fikcyjna; utopia najsilniej powiązana zostaje z
wymiarem czasu, zbliżając się tym samym ku historii. Marzenia o innym
społeczeństwie nie szukają już dla siebie imaginacyjnych wysp, lecz,
projektowane przez nadzieję, odnoszą się do przyszłości leżącej w zasięgu
ręki. Wiążąc się w ten sposób z historią twórczość utopijna rozszerza się i
nasila, ale jednocześnie zaczynają się zacierać granice samej utopii. Utopijne
idee-obrazy coraz ściślej łączą się z innymi postaciami wyobraźni zbiorowej,
zwłaszcza z nowożytnymi mitami politycznymi, takimi jak mit Państwanarodu, Postępu czy Rewolucji” /Tenże, Przedmowa, w: Tamże, 13-16, s.
13/. Obserwując przemiany rozpadającej się utopii, historyk idei i
mentalności odczuwać musi tym żywszą potrzebę ustalenia obszaru
badawczego, który pozwoliłby mu powiązać w pewien sposób te rozproszone
70
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zjawiska. Skoro w ciągu wieków XIX i XX granice utopii stają się coraz
bardziej ruchome, sama analiza przesuwania się tych granic wykazuje jasno,
że wyobraźnia utopijna jest tylko pewną specyficzną formą uporządkowania
szerszego zespołu wyobrażeń, które w odniesieniu do samych siebie tworzą
różne społeczeństwa” /Tamże, s. 14.
+ Paradygmat utrwala się w typowej dla mechanizmu funkcjonowania
ideologii w postaci biegunowych opozycji: ideologia trwa pod postacią
kontrowersji. „znakomita większość wymienionych tu osób należy do
najściślejszej elity intelektualnej i artystycznej Rosji w ostatnim (i w
poprzednim) stuleciu. Zasięg oddziaływania ich autorytetu i ich idei sięga jak
najgłębiej w czasy nam współczesne. Jedyną więc obroną przed tym
światopoglądem wydaje się świadomość potoczna, skądinąd uległa wobec
zgoła innych autorytaryzmów. Uznanie za fakt, chyba niepodważalny,
konkretnego społecznego istnienia w sekwencji wielopokoleniowej
światopoglądowej zasady strukturyzacji rzeczywistości, „nadwyżki mitu”,
tłumaczy po części uderzająca słabość intelektualną, mimo wyrafinowania
życia umysłowego i artystycznego, rosyjskich elit w obliczu zachodzących
obecnie procesów. Opisywany przez nas szablon mitu stwarza entropijną
tamę dla dopływu informacji o rzeczywistości. Mit ten jest tym bardziej
nieodparty, że jawi się jako wizja nowoczesnej, zobiektywizowanej,
odideologizowanej nauki i cywilizacji, będących przedmiotem aspiracji dla
świadomości antyutopijnej. Wizja ta zaś przesłania rzeczywista treść owej
cywilizacji, konkret właściwych jej działań i form organizacyjnych i
instytucjonalnych. Często zresztą, acz nie zawsze, kultywowany jest ten
światopogląd poza sferę zinstytucjonalizowanej nauki przez „outsiderów
systemu oświaty”, jak eufeministycznie wyraża się Georgie L. Morse, lub w
każdym razie przez mitopoetyckich, by użyć utartego rosyjsko-niemieckiego
pojęcia, kontestatorów oświaty oficjalnej. Aż za często usuwa go poza nawias
zainteresowań wyspecjalizowanych historyków – nauki, filozofii, idei, polityki
itp., jak też badaczy współczesnej myśli politycznej i społecznej. Tymczasem
aura politycznej opozycyjności wobec kolejnych reżimów i nieoficjalności
niebywale wzmaga jego rezonans, bardzo silnie oddziałując na sferę
oficjalnych wyobrażeń i postaw. […] Sam tez paradygmat ma tendencję do
utrwalania się w typowej dla mechanizmu funkcjonowania ideologii w postaci
biegunowych opozycji: ideologia trwa pod postacią kontrowersji. Do zwykłej
ideologicznej mechaniki należy również to, że w rzeczywistości podziałów
politycznych bieguny te skłonne są zamieniać się znakami: konkretne
polityczne opcje nie są do nich na stałe przypisane” /A. Pomorski, Duchowy
proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego
kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płotonowa),
Warszawa 1996, s. 11.
+ Paradygmat walki zastąpiony w teologii obecnej paradygmatem twórczej
pracy. Donoso Cortés czyni wyraźnie odróżnienie między walką wojenną a
działaniami politycznymi. Krwawa wojna jako fakt może być okazją do
działania Opatrzności, wzbudzającej poświęcenie, heroizm, przebaczenie i
ekspiację. Hiszpański myśliciel czyni refleksją nad wojną w kontekście
odkupieńczej ofiary Jezusa Chrystusa. Trudniejszym problemem jest dla
niego płaszczyzna polityczna. Dialog świadczy o wyższym poziomie
cywilizacji, o dojrzałości ludów, które potrafią rozwiązać konflikty bez walki
71
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zbrojnej. Trudność pojawia się w ramach refleksji filozoficznej i teologicznej.
W jaki sposób ukazać w polityce rys paschalny. Łatwiej jest dostrzec związek
cierpienia ludzi z męką Chrystusa, trudniej jest dostrzec związek działań
politycznych ze Zmartwychwstaniem Chrystusa. Problem teologiczny zostaje
przeniesiony na płaszczyznę walki duchowej z szatanem. Walka ta jest
konieczna, chciana przez Boga [Dziś teologia odchodzi od paradygmatu walki
i przyjmuje paradygmat twórczej pracy. W tym kontekście zamiast walki z
szatanem podkreślane jest czynienie dobra przez ludzi w życiu codziennym, a
ze strony Boga czynienie miłosierdzia, które może być rozciągnięte nawet na
szatana]. Wojna ma charakter opatrznościowy, Bóg chce wojny jak chciał
cierpień i śmierci Jezusa, które same w sobie są największym złem, ale w
realnej sytuacji ludzkości, spowodowanej grzechami, począwszy od grzechu
Adama, cierpienie jest środkiem zbawczym. Dlaczego tak jest, dlaczego Bóg,
który potrafi zbawić świat jednym słowem, wybrał taką drogę ludzkości do
zbawienia? To pozostanie tajemnicą. Donoso Cortés nie zastanawia się nad
tym, co mogłoby być, lecz jedynie próbuje dostrzec sens w tym, co na
pierwszy rzut oka tego sensu jest pozbawione /J. M. Magaz, Providencia e
historia en Donoso Cortés (II), „Revista Española de Teología” 59 (1999) 199244, s. 205/. Ostatecznie Bóg nie chce wojny, lecz postawy miłości,
przebaczenia i ekspiacji, pomimo zaznanych cierpień, a realnie w realnym
ich przeżywaniu. Bóg nie chce cierpienia, nie chce zła, chce jedynie ukazać
ludziom ich słabość ontologiczną, a z drugiej strony swoją miłosierną miłość.
Wiara chrześcijańska nie przedstawia Boga Jahwe jako żądnego ludzkich
cierpień, radującego się nawet z powodu męki i śmierci swojego syna Jezusa
Chrystusa. Przedstawia Go jako miłującego ludzi, gotowego ponieść ofiarę,
zgodzić się na cierpienia ludzi, gdyż na ich końcu jest uzdrowienie duchowe i
zmartwychwstanie /Tamże, s. 206.
+ Paradygmat wcielenia odrzucony, zastąpienie go paradygmatem ludzkiej
potęgi przyniosło ludzkości klęskę. „Chrystologia Miłosza odwołuje się do
chrystologii Dostojewskiego i Swedenborga, a ostatecznie do gnozy /J.
Szymik, Teologia na początek wieku, Księgarnia św. Jacka i Apostolicum,
Katowice-Ząbki 2001, s. 115/. Dostojewski „przewidział” rewolucję
bolszewicką i „odsłonił” profetycznie jej „doktrynalny” wymiar. Rewolucja
bolszewicka była zjawiskiem raczej religijnym niż społecznym. Dokonano
wyboru pomiędzy Bogiem-człowiekiem i Człowiekiem-bogiem, na rzecz tego
ostatniego, z zaciekłością do Boga nieznaną w zachodnich ruchach
rewolucyjnych (Cz. Miłosz, Człowiek wśród skorpionów, Warszawa 1982
(wyd. I krajowe), s. 1163). Miłosz, polemizując z Alitzerem, czołowym
amerykańskim teologiem nurtu tzw. „śmierci Boga”, wyjaśniał, że „Boskie
Człowieczeństwo” mimo gnostyckich konotacji (fonetycznych przynajmniej –
Blake, Swedenborg), nie oznacza „nieskończonej potencji człowieka (Cz.
Miłosz, Ogród nauk, Paryż 1981, wyd. 2, s. 50). Tylko człowieczeństwo
Chrystusa jest w osobie Boskiej. Boskość innych ludzi jest względna,
wyznacza ją ograniczoność przygodności osoby ludzkiej, ale z drugiej strony:
relacja z Jezusem Chrystusem. Nie istnieje antropologia chrześcijańska bez
chrystologii /Tamże, s. 116/. Neopogaństwo polega na tym, że człowiek czyni
z siebie Boga. J. Szymik zwraca uwagę na słowa Miłosza, według których
„tragiczne przesilenia w zmaganiach między chrześcijaństwem (religia Bogaczłowieka, Wcielenie Boga) a neopogaństwem (religia Człowieka-boga,
72
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Ubóstwienie Ciała) miało miejsce w pierwszej połowie drugiej dekady XX
wieku, u kresu La Belle Epoque. Tuż przed wybuchem I wojny światowej.
Czyli u progu krwawych szaleństw totalitaryzmów współczesności” /Tamże,
s. 117/. Zwycięstwo Dionizosa nad Galilejczykiem przyniesie śmierć i
zniszczenie. Dionizyjska religia Człowieka-boga była na przykład
światopoglądem Feliksa Dzierżyńskiego. Kulturę życia zamieniono na kulturę
śmierci. Odrzucenie paradygmatu wcielenia i zastąpienie go paradygmatem
ludzkiej potęgi przyniosły ludzkości klęskę. Odrzucono prawdę o skażeniu
ludzkiej natury. Sposobem na nędzę świata miała być „tania lewicowa
filantropia”. Ateizm przyniósł odhumanizowanie ludzkiej kultury. Kultura bez
Boga nie jest już ludzka” /Tamże, s. 118.
+ Paradygmat wiary zmieniony w New Age Bóg według Matthewa Foxa
utożsamia się całkowicie ze stworzeniem. Twierdzi, że chrześcijaństwo jest w
swej istocie religią bogini – matki, którą utożsamia on z Matką Ziemią,
będącą z kolei ukrzyżowanym Chrystusem P. Milcarek, Pogaństwo w nowej
formie, „Emaus” 16/17 (1993), s. 45. Najbliższą współpracownicą M. Foxa
jest Miriam Simos, która uważa siebie za pogańską czarownicę (przydomek
Starhawk). Głosi ona, że kosmos jest żywym ciałem Boga. Razem tworzą
teologię feministyczną, znajdującą wielu zwolenników. Dołączają do nich
wojujące feministki P. Knitter i Monika Hellwig oraz Raimundo Pannikar ze
swoją „nienormatywną teologią” (D. Steichen, New Age, „W drodze”, 1 (1991),
s. 42). Ich teologia feministyczna nie jest chrześcijańska, lecz panteistyczna.
Modny jest „feminizm bogini” (goddes feminism), rozwijany wraz z
„immanentystyczną perspektywą teologii procesu” (Tamże, s. 43). W tym
kierunku idą Mary Jo Weaver i s. Anna Carr oraz siostra M. Kolbenschlag i
Carol Christ. Celem tej pseudoteologii jest totalna zmiana paradygmatu
wiary. „Feminizm bogini stanowi po prostu feministyczną interpretację projektu New Age” Tamże, s. 44; P. Liszka, Historyczna ciągłość pomiędzy New
Age a starożytną gnozą, „Studia Paradyskie” 4 (1994) 57-87, s. 75.
+ Paradygmat wiedzy wszelkiej Prawda o Bogu jako Stwórcy (Prz 1, 7). „Księgi
mądrościowe, przepojone już myślą hellenizującą, wiązały jeszcze ściślej
ktizjologię kosmologiczną z antropologiczną, indywidualną i społeczną.
Jahwe jako Stwórca świata jest jednocześnie Stwórcą historii indywidualnej i
społecznej człowieka: auctor historiae. 1) Księga Przysłów, zwłaszcza w rozdz.
10-29, rozwija tradycję, że Bóg tworzy dzieje ludzkie, w tym zaś także lud,
naród i wszelką społeczność, nadając jednocześnie społeczności absolutne
prawa etyczne i socjalne: „Kto ciemięży ubogiego, lży jego Stwórcę, czci Go
ten, kto się nad biednym lituje” (Prz 14, 31). Stworzenie człowieka, nie tylko
pierwszego, ale i obecnego, nie tylko jednostki, ale i społeczności (rodziny,
plemienia, narodu) jest podstawą godności ludzkiej, transcendencji w stosunku do przyrody, a wreszcie równości osób zarówno ontycznej, jak i
socjalnej: „Spotykają się bogacz i nędzarz – Jahwe obydwu jest Stwórcą” (Prz
22, 2; por. 29, 13). Bóg jako Stwórca jest podstawą dla rozwiązywania
wszelkich problemów społecznych i egzystencjalnych (Prz 1-9). Stwórca jest
prawem, źródłem mądrości, autorem życia zbiorowego i absolutnym
regulatorem stosunków międzyludzkich. Prawda o Bogu jako Stwórcy jest
paradygmatem wszelkiej wiedzy (Prz 1, 7)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 269.
73
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Paradygmat własny Schulza B., którym jest „spacjalizująca” linearność
opowiadania. „«Widok krowy trzeba do pewnego stopnia „odkrowić”,
sprowadzić do leżącej nieruchomo bryły, aby „zobaczyć” w niej bukłak czy
kurhan: «Landara mijała płaskie pastwiska zasiane kretowiskami, wśród
których rozkładały się szeroko krowy – ogromne nieforemne bukłaki pełne
gnatów, sęków i sterczyn, rosochate i rogate. Leżały monumentalnie, jak
kurhany...» [Republika marzeń, 403]. Obraz „rosochatych krów, pełnych
sęków i sterczyn” przywołuje jedną z ulubionych figur przestrzennych
Schulza - figurę węzła, zagęszczenia, sęku - śladów samookiełznania się
materii, jej wewnętrznej dynamiki - parcia, walki, rozprzestrzeniania. Ten
przestrzenny motyw aranżuje i wtapia się w różnokształtne obrazy (twarzy,
nieba, wiatru, czasu). Swoista „filozofia sęków” wyłożona jest najpełniej w
Jesieni” /K. Stala, Na marginesach rzeczywistości. O paradoksach
przedstawiania w twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań Literackich,
Warszawa 1995, s. 206/: „«Jesień szuka sobie jędrności, prostackiej siły
Dürerów i Breughelów. Pęka ta forma od nadmiaru materii, twardnieje w
węzły i sęki, chwyta ona materię w swe szczęki i kleszcze, gnębi ją, gwałci,
ugniata i wypuszcza z swych rąk ze śladami tej walki, kłody na wpół
obrobione z piętnem niesamowitego życia w grymasach, które im wycisnęła
na drewnianych twarzach» [Jesień, 306]. […]. Zawęźlenie, sęk, zagęszczenie
pełnią tu rolę figury-matrycy odciskającej swe obrazowe piętno w różnych
„substancjach”. Nie można jej zepchnąć do roli stylistycznego ozdobnika czy
typizującego ornamentu – wnosi ona bowiem sens dyskursywny, fragment
Schulzowskiej „filozofii materii i formy”, tworzy jeden z usensowniających,
integrujących metaobrazów Schulzowskiej prozy. Tak zorientowana
wypowiedź wymaga oczywiście lektury paradygmatycznej, „spacjalizującej”
linearność opowiadania” /Tamże, s. 207/. „ikoniczna warstwa przedstawień
jest u Schulza zaledwie sugerowana, przywoływana przez pochodzące z
różnych źródeł wyznaczniki obrazowości, schematyzmu widzenia. Znaki
językowe nie wypełniają przedstawianej tylko przestrzeni, sugerują jej różne
możliwe ukształtowania, realizacje; stają się tropami zapraszającymi
czytelnika raczej do swego rodzaju „zabawy w panopticum”, niż do nobliwego
muzeum. Ta potencjalność widzenia, zawieszenie między możliwością i
spełnieniem, otrzymuje również eksplicytne sformułowania; obrazowa
eksterioryzacja zawarta jest w samej physis: «Bo natura pełna jest
potencjalnej architektury, projektowania i budowania. Cóż innego robili
budowniczowie wielkich stuleci? Podsłuchiwali szeroki patos rozległych
placów, dynamiczną perspektywiczność dali, milczącą pantomimę
symetrycznych alei» [Republika marzeń, 408]” /Tamże, s. 208.
+ Paradygmat wnioskowaniem z analogii. Arystoteles do wnioskowania z
analogii zaliczył także paradygmat (tzn. jakiś typowy przykład). Pole
paradygmatycznego myślenia jest bardzo nierówne, a odbywające się na
takim polu procesy poznawcze są z natury zawodne, lecz konieczne, bo
odkrywcze i żywotne. Ogólne rozumienie analogii otwiera możliwość
zrozumienia pluralizmu bytowego. Ukazuje też konieczność bytu, który jest
ostateczną racją pluralistycznej rzeczywistości. F0.T1 217
+ Paradygmat wspólnoty mesjanicznej nowej Pięćdziesiątnica, która jest też
kluczem interpretacyjnym działania Ducha Świętego we wspólnocie nowego
przymierza, znak identyczności teologiczno-trynitarnej. Duch Jahwe jest
74
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
miejscem jednoczenia się ludu z Bogiem. „Miejsce” to oznacza Boga Jahwe,
który wszczepia w siebie ludzi. Fakt tego wszczepienia określany jest
terminem Duch Jahwe. Święto pięćdziesiątnicy jest jednym z trzech świąt
pielgrzymowania do Jerozolimy, obok święta następującego po zbiorach
zboża (Wj 23, 16; 34, 22) i święta pierwocin (Lb 28, 26) /P. Coda,
Pentecostés, w: X. Pikaza, N. Silanes (red.), Diccionario Teológico. El Dios
cristiano, Salamanca 1992, 1061-1072, s. 1061). W hinduizmie atman
oznacza tchnienie życia wkładane przez brahmana w nozdrza człowieka.
Hellenizm mówi o pneûma wzbudzającego entuzjazm (Platon), o pneûma
kosmologicznym (stoicy) oraz o pneûma jako duszy świata (Plotyn).
Judeochrześcijaństwo traktuje Ducha jako spoiwo łączące historię z Bogiem.
/Duch jest jeden, ale mieszka w wielu osobach ludzkich, ma w sobie
zdolność jednoczenia osób ludzkich z Osobami Bożymi, gdyż w Bogu łączy
Ojca z Synem. Syn Boży natomiast ma zdolność jednoczenia natur: natury
boskiej z ludzką/. Już od początku ludzkości była historia trynitarna. Rozwój
objawienia, podobnie jak w ogóle każdy rozwój w świecie, wynika z życia
Osób Bożych, z Ich wzajemnych powiązań. Ojciec tchnie Ducha Świętego
przez Syna, stwarzając świat, człowieka, dając impuls do przyszłego rozwoju,
oraz nieustannie podtrzymując byty stworzone i ich rozwój (Grzegorz z
Nazjanzu). Duch Jahwe (rûah) jest miejscem komunii Boga z ludźmi, a także
z całym kosmosem. Jahwe tchnął swego Ducha w świat (Rdz 1, 2), a w
szczególny sposób w człowieka (Rdz 2, 7) /Tamże, s. 1062/. Jest On tożsamy
z Jahwe, ale wyraża pewien wymiar wychodzenia Jahwe poza siebie. W
trynitologii chrześcijańskiej mówimy o wychodzeniu personalnym, wewnątrz
substancji Bożej, oraz o wychodzeniu na zewnątrz substancji Bożej (ad
extra). Duch Boży łączy sobą wymiar horyzontalny i wertykalny. Przy czym
trzeba odróżnić wymiar horyzontalny w sensie ziemskim i w sensie
umownym, gdy mówimy schematycznie o wnętrzu Boga.
+ Paradygmat wyobraźni nowej świadomości naukowej. Wyobraźnia staje się
najważniejszą kategorią wszystkich nauk. „jest to myślenie syntetyzujące,
holistyczne, w szerokim rozumieniu systemowe (co nie musi oznaczać akcesu
do teorii systemów), procesualne i dynamiczne. […] Uprawiają zatem,
podobnie jak Capra, głównie metarefleksję, dążąc do sformułowania
podstawowych prawidłowości rządzących myślą ludzką, życiem przyrody (by
nie rzec wszechświata) i udowodnienia zasadniczej jedności tych różnych
przejawów poszukiwania prawidłowości ogólnej” /A. Wyka, Przedmowa do
książki F. Capry, Punkt zwrotny, Warszawa 1987, s. 11/. „Zachodzi zmiana
filozofii i nauki, na której od setek lat opierał się rozwój cywilizacyjny
Zachodu – zmiana sposobu uprawiania nauki, nakreślenia celów społecznej
praxis, wreszcie życia codziennego” /Tamże, s. 12/. Nowy wzorzec nauki
„obok poznania intelektualnego uprawniałby poznanie przez wgląd (intuicję,
wyobraźnię, wiedzę poprzez ciało – tzw. carnal knowledge). Postulat ten
sprowadza się do uznania możliwie pełnej podmiotowości także samego
badacza – w szczególności zaś roli, jaka odgrywa świadomość w działalności
poznawczej (por. ulubione przykłady Capry dotyczące roli świadomości
badacza w formułowaniu teorii „nowej fizyki”). (…) Nowy paradygmat nauki
postuluje także podejmowanie zagadnień granicznych: penetrację tych
zjawisk i przejawów rzeczywistości, które nie mieszczą się we wzorcu nauki
kartezjańsko-newtonowskiej. Niektóre z takich zjawisk są dziś objęte
75
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zakresem poszukiwań, tzw. paranauk (między innymi astrologia,
psychotronika zwana też parapsychologią, która penetruje obszary poznania
pozazmysłowego, parareligię, itp.) /Tamże, s. 15/. „Rozwijający się w
ostatnich latach nowy kierunek w psychologii (nazywany też „czwarta siła w
psychologii”), tzw. psychologia transpersonalna, jest właściwie typowym
przykładem antropologii filozoficznej New Age. Z tego powodu budzi wiele
kontrowersji w środowiskach psychologii akademickiej” B. Lenart, New Age
jako alternatywna cywilizacja?, w: Rozmyślania o cywilizacji, dz. zb. p. red.
J. Baradzieja i J. Goćkowskiego, seria Cywilizacja. Tradycja. Ethos, wyd.
Baran i Suszczycki, Kraków 1997, 210-235, 210, s. 214.
+ Paradygmat Wzorzec uprawiania matematyki nowy powoduje zmianę
poglądów filozoficznych na matematykę jako naukę. „Filozofia matematyki jest
filozoficzną refleksją nad matematyką jako nauką. Leży więc na pograniczu
matematyki i filozofii. W konsekwencji powiązana jest zatem zarówno z
jedną, jak i z drugą. Dawniej uprawiana była głównie przez filozofów, obecnie
jednak zajmują się nią przede wszystkim matematycy. Związane jest to z
ogromnym rozwojem i wyspecjalizowaniem samej matematyki oraz z daleko
posuniętą matematyzacją badań nad podstawami matematyki. Filozoficzna
refleksja nad matematyką czerpie z osiągnięć i wyników zwłaszcza logiki
matematycznej i podstaw matematyki. Z jednej strony, pozwalają one na
precyzyjne ujęcie różnych kwestii filozoficznych, dostarczając odpowiedniego,
ścisłego aparatu pojęciowego, a z drugiej - pomagają w znajdowaniu
rozwiązań problemów rozważanych przez filozofię. Korzysta ona też oczywiście z
dorobku samej filozofii, w szczególności z takich jej działów jak ontologia,
epistemologia czy filozofia języka. Nie wolno też zapomnieć o związkach
filozofii matematyki z historią matematyki. Jest rzeczą oczywistą, że wraz z
rozwojem samej matematyki zmieniają się zarówno wzorce jej uprawiania, jak
też poglądy filozoficzne na matematykę jako naukę. Nie można więc zrozumieć
ani matematyki, ani poszczególnych koncepcji filozoficznych jej dotyczących
bez wzięcia pod uwagę kontekstu historycznego. Ze względu na kluczowe
znaczenie tej kwestii, już we Wstępie chcemy zwrócić uwagę na to, jak
ewoluowały wzorce rozwijania matematyki, czyli jak zmieniał się paradygmat
matematyki” /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 13.
+ Paradygmat zapisany w kosmogramie „Rozmaite wzorce (gr. kanon) pełniły
więc długo ważne funkcje porządkujące, dzięki nim bowiem utrzymano
wysoki poziom umiejętności praktycznych, mimo stosunkowo niskiego
poziomu wiedzy ogólnej [Kanon (gr. reguła, przepis, miara) może być
rozumiany jako złota miara w myśleniu i tworzeniu, wspólna dla danego
czasu i kultury. Przez kanon rozumie się też zbiór wzorców (np. ksiąg
kościelnych uznanych za obowiązujące). W szerszym rozumieniu można
mówić o kanonie kultury i – analogicznie – kanonie architektury, który
obejmuje podstawowe zasady kształtowania przestrzeni oraz bryły, związane
z przyjętą hierarchią wartości; w pewnym sensie kanon staje się więc
episteme danej kultury /s. 165/]. Kanony otaczała aura doskonałości.
Odsyłały one do ukrytych mechanizmów świata; były owocem natchnionej
pracy na pół legendarnych wielkich mężów; magów, artystów, budowniczych,
lekarzy. Kolejne generacje uczniów przekazywały sobie ich myśli i zalecenia,
podobnie jak schematy odkrytych przez nich praw i procesów. W tym
76
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przekazie rolę szczególną pełniły tzw. kosmogramy (gr. kosmos=ład).
Kosmogramy można traktować jako jedne z najstarszych paranaukowych
modeli rzeczywistości, konkretnie zaś – jej ukrytej istoty (natury, prawa),
dzięki której świat utrzymuje wewnętrzną spójność na wszystkich poziomach
bytu. Są to więc archaiczne ujęcia idei powszechnej jedności, tym ciekawsze,
że zgodnie z zasadą ustawicznego powrotu do źródeł nawiązywano do nich
przez całe wieki, poczynając od pierwszych etapów rozwoju cywilizacji” /A.
Drapella-Hermansdorfer, Idea jedności w architekturze, Oficyna Wydawnicza
Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998, s. 19/. „Ich sens, przełożony na
język kanonicznych form architektury, w najczystszej postaci da się odnaleźć
w budynkach świątyń, w ogrodach kontemplacyjnych oraz w domach
mieszkalnych, wznoszonych zgodnie z uświęconą tradycją; a więc wszędzie
tam, gdzie starano się pojąć i realizować życie w jego pogłębionym wymiarze.
[…] ideogram-klucz może być równie użyteczny teraz, jak i przed wiekami.
Problem polega na tym, że kosmogram umożliwia wgląd w naturę rzeczy
tylko poprzez medytację; nie przekazuje więc prawie żadnych treści dopóty,
dopóki człowiek nie nawiąże z nim wewnętrznego kontaktu. Może odsłonić
albo zawrotne perspektywy, albo pozostać czystą, nic nie znaczącą formą”
/Tamże, s. 20.
+ Paradygmat zbawienia Świątynia stanowiła dla autora Księgi Kronik
centralny paradygmat zbawienia jako źródło nowego jednoczenia ludu
Izraelskiego, podzielonego i rozproszonego. Nie można było wrócić do dawnej
postaci królestwa dawidowego. Przyszłości wspólnoty trzeba było szukać w
innym kierunku. Nie zdołał tego uczynić Zorobabel. Uczynili to Nehemiasz i
Ezdrasz W042 30.
+ Paradygmat żniw zastosowany do życia kosmosu. Ludy semickie Bliskiego
Wschodu przyjmowały istnienie Ojca-Boga symbolizującego wysokość
niebios, Matkę-Boginię symbolizująca ziemię, oraz Syna-Boga troszczącego
się o owoce żniw. Odkrycia z Ugarit identyfikują Ojca-Boga z „El”, królem
niebios, ojcem wszystkich ludzi, stworzycielem wszystkiego, znanym ze swej
rodzącej mocy. Bogini-Matka to Astarté lub Ashera, symbol płodności,
pierwsza małżonka Boga „El” i matka wszystkich rzeczy. Boskość pojmowana
jest w formie pary. Jej moc wyraża się w modelu prokreacji. Dlatego nowy
Bóg, Baal Pan życia i symbol żniw, powinien być traktowany jako syn. Rytm
witalny jest ukazany jako triadyczny. Według schematu familiarnego (ojciecmatka-syn). Wychodząc z tego schematu, życie kosmosu koncentruje się
wokół paradygmatu żniw. Ukazane jest jako ruch nieustannej prokreacji.
Morgenstern sądzi, że ta stara struktura religijna utrzymywała się w całej
historii Izraela. W tej wizji łatwo o wyjaśnienie dziewiczego narodzenia
zbawiciela: Bóg-Ojciec (niebieski) rodzi Jezusa jako wychodzącego z BoginiMatki (ziemia). Tylko Bóg daje deszcz, by ziemia każdego roku mogła
wydawać plony. Jezus jest w tym układzie bogiem dorocznych żniw. Duch
Święty z Trójcy chrześcijańskiej jest tu interpretowany jako bogini-ziemia
religii kananajeskiej J. Morgenstern, The antecedents of the Eucharist and of
the doctrines of the Virgin Birth and the Trinity, w: Some Significant
Antecedents of Christianity, „Studia Postbiblica” 10, E. J. Bryll, Leiden 1966,
s. 81-96; /X. Pikaza, Bibliografia trinitaria del Nuevo Testamento, w:
Bibliografia trinitaria, „Estudios Trinitarios”, Numero extraordinario,
Salamanca, 11 (1977) n. 2-3, 138-305, s. 140/.
77
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Paradygmat życia zakonnego klasyczny zastąpiony obrazem dynamicznym
Teologia życia konsekrowanego w latach siedemdziesiątych wieku XX rozwijała
dwa zasadnicze typy refleksji nad życiem zakonnym. Projekt typu esencjalnego
podkreśla istotę życia zakonnego, konsekrację, śluby, wspólnotę, modlitwę,
apostolat. Drugi typ refleksji jest bardziej historyczny, praktyczny,
egzystencjalny, silnie uwzględnia lokalne uwarunkowania środowiskowe. W
nowym języku podkreślana jest bardzo zdecydowanie integracja wspólnoty ze
środowiskiem. Podkreśla się, że życie zakonne jest zrozumiałe tylko wraz z
zrozumieniem szaty inkulturacyjnej. Wszystkie te uwarunkowania wchodzą w
skład nowej wizji życia zakonnego. Dokonała się wtedy zmiana metodologiczna.
Już nie jest podkreślany cel pierwszorzędny i drugorzędny, lecz
charakterystyka charyzmatu w kontekście eklezjalnym i inkulturacyjnym.
Celem życia zakonnego jest realizacja charyzmatu a w ten sposób dawanie
świadectwa określonego stylu życia. Apostolat w znacznym stopniu utożsamia
się z świadectwem życia, ze swoistą duchowością zakonną (G. Rambaldi,
Responsabilita dei religiosi nella comunione della Chiesa (Presenza e opera dei
religiosi nella Chiesa), „Vita Consacrata” 5(1986)409-411). Klasyczny
paradygmat: śluby - wspólnota zostaje zastąpiony obrazem dynamicznym,
żywym, schematem całości organicznej, która jest symbolem nowego
rozumienia Kościoła Ż2 52.
+ Paradygmat żydowski skorygowany Model człowieka u Klemensa
Rzymskiego jest modelem wielkich ludzi przeszłości: Abrahama, Izaaka,
Jakuba, Mojżesza, Henocha, Judyty, Estery. Chrześcijanie jednak
poszukiwali innego modelu, lepiej wyrażającego ich identyczność. Odczuwali
wyraźnie niebezpieczeństwo reprodukowania, bez żadnych poprawek,
antropologicznego modelu hebrajskiego. Byłoby to zamknięcie się w
interpretacji żydowskiej, rezygnacja z nowości Ewangelii. Najpierw więc
pojawiają się korekty paradygmatu żydowskiego, które później staną się
podstawą nowego modelu człowieka, wyrażającego antropologiczną nowość
chrześcijaństwa A103 104.
+ Paradygmatem asymetrii strukturalnej między nauczycielem a uczniem
przyjmowały szkoły żydowskie. „Okres oddzielający przekazanie Tory od jej
spisania jest czasem pierwszego „opracowania”, pierwszego „nauczania”
(które stanowi w ścisłym tego sensie sam rdzeń terminu „Tora”), jak też
paradygmatem
konstruktywnej,
strukturalnej
asymetrii
między
nauczycielem a uczniem, którzy są tu jednocześnie zespalani i dzieleni przez
zwój, którego słowa czekają cierpliwie na to, by je ktoś zinterpretował,
wypowiedział głośno, wyrecytował” /S. Facioni, Miara niezmierzonego. O
niektórych aspektach relacji: nauczyciel – uczeń, w tradycji rabinistycznej,
„Communio”, 3 (2007) 43-53, s. 44/. „Zespolenie i oddzielenie od siebie
(które moglibyśmy objąć jednym terminem: „więź”) są – można by rzec –
uaktywnione i ożywiane przez zwój, który z tej przyczyny nie może być nigdy
uważany tylko za przekaźnik, narzędzie, środek, za „martwą literę” lub
dawne wspomnienie, lecz jest (również on) w sposób nieodzowny
rzeczywistością dynamiczną, żywą, która – jak podaje słynna zasada
hermeneutyczna, odnosząca się do Biblii, a zapisana przez Grzegorza
Wielkiego w komentarzu do Księgi Ezechiela – „wyrasta razem z tym, kto ją
czyta”. W tradycji hebrajskiej relacja: nauczyciel – uczeń, wpisuje się zatem
bezzwłocznie w horyzont relacji istniejącej między Bogiem a człowiekiem.
78
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Trzeba jednak dodać, że fundamentem takiej relacji jest wolność,
asymetryczna przestrzeń, ogromna odległość, która pozwala na to, by słowo
jednocześnie zostało wypowiedziane i usłyszane. Wypowiadanie i słuchanie
nie są jednak czynnościami uporządkowanymi hierarchicznie ani tez
czasowo, tak że coś jest „najpierw”, a coś innego jest „potem”, ponieważ o ile
prawda jest, że bez wypowiadania słów (które teologicznie wolimy nazywać
Objawieniem) nie jest możliwe ich słuchanie, o tyle tak samo jest prawdą, ze
bez słuchania słowo brzmiałoby na próżno. Z tego punktu widzenia
fundamentalne znaczenie ma pierwsza miszna traktatu Abot: „Mojżesz
otrzymał Torę z Synaju i przekazał ja Jozuemu, Jozue starszym, zaś starsi
prorokom. Prorocy przekazali ją ludziom wielkiego zgromadzenia. Ci ostatni
mieli zwyczaj wypowiadać trzy pouczenia: «Bądźcie sprawiedliwi w sądzie;
wychowujcie wielu uczniów i zbudujecie płot wokół Tory»” /Ibidem, s. 45.
79
Download